Po tylu latach sumiennej pracy, ktoś traktuje mnie jak śmiecia. Ciągle nie mogę się z tym pogodzić. Za to, że zeznałam prawdę w obronie niesłusznie zwolnionych ratowników, którzy mają
Moja mama wchodzi w dupę swojej mamie, która traktuje ją jak śmiecia ale nawet się nie odezwie. A mnie gnębi. Zawsze powtarzałam, że ofiara to najgorszy oprawca. Ja jestem okrutnie traktowana ale nie mam natury ofiary tak jak oni i to mnie od nich różni. Dlatego moje dzieci traktuje z szacunkiem.
1 2011-11-06 11:18:37 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-06 11:29:27) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Temat: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Kocham kochanka, boję się rozwieść... Tak w skrócie. Pewnie zaraz posypią się gromy na mnie. Ale cóż... Taki los zgotowałam sobie już nie kocham od 4 lat, od ponad roku zero seksu i żyjemy w osobnych pokojach jak obcy ludzie (to była moja decyzja, mąż cierpi z powodu braku seksu, ale nadal jest mi wierny). Moja miłość do męża umarła przez to, że przez 6 lat naszego małżeństwa znęcał się nade mną psychicznie. Poniżał mnie strasznie słownie, także przy dzieciach, czułam się całe lata JAK ŚMIEĆ I JAKI WIELKI NIKT. Wydzielał mi pieniądze, a raczej śmieszne grosze, które z ledwością wystarczały na jedzenie dla rodziny, a kilkukrotnie więcej rozwalał na SWOJE przyjemności - gadżety elektroniczne. Nigdy nie miałam NIC DO POWIEDZENIA,bo to ON ZARABIA, WIĘC OD DECYDUJE, a jeżeli mi się coś nie podoba, to przecież mogę iść do pracy. Nadmienię, że mam trójkę malutkich dzieci, więc gdybym poszła do pracy, to musiałabym wynająć opiekunkę do całej trójki I SAMA JĄ OPŁACAĆ "skoro mam taką fanaberię aby pracować". Więc pewnie pracowałabym TYLKO na opiekunkę... Nie mam także rodziny na miejscu, żadnej babci, która mogłaby mi pomóc. No więc nie szłam do pracy - czekam aż dzieci pójdą do szkoły. W końcu to nastąpi, ale to jeszcze potrwa pewnie ze 3 lata :-/Popadłam przez to w depresję i chodziłam do psychologa. Podczas terapii zrobiłam się bardziej odporna na jego poniżania mojej osoby, ale nadal bardzo cierpiałam. Moje błagania, prośby, aby traktował mnie normalnie, z szacunkiem, a chociaż jak zwykłą, obcą osobę, spełzaly na niczym. Prosiłam go: "Nie kłóć się chociaż przy dzieciach!" On mówił: "Nie mogę, muszę przy dzieciach, bo nie wytrzymam czekać do wieczora". Na dodatek miał dwie osobowości - córeczki traktował księżniczki i dla nich miał zawsze czas i pieniądze, a dla mnie ani jednego, ani drugiego, tylko poniżanie i wyzwiska. W tamtym okresie nie miałam sobie nic do zarzucenia - dbałam o dom, dbałam o dzieci, naprawdę nie było się czego przyczepić, wręcz stawałam na rzęsach, żeby mu we wszystkim dogodzić, TAK BARDZO CHCIAŁAM W KOŃCU ZASŁUŻYĆ SOBIE NA JEGO MIŁOŚĆ. Niestety rok temu poddałam się. Po prostu się załamałam i przeprowadziłam do osobnego pokoju. PRZESTAŁAM GO KOCHAĆ, COŚ WE MNIE PĘKŁO I UMARŁO NA ZAWSZE. On przez 3 miesiące był obrażony, to znaczy udawał, że nic się nie stało, przychodził z pracy, zajmował się dziećmi, a wieczorami grał na konsoli godzinami. Po 3 miesiącach przyszedł do mnie i powiedział, ŻE JUŻ WYSTARCZY TYCH GŁUPOT I MAM WRÓCIĆ DO NIEGO, BO ON SIĘ CHCE POPRZYTULAĆ!!! Oczywiście wszytko w formie żądania, a nie jakiejś poważnej rozmowy w ludzkiej atmosferze. Ja powiedziałam mu wielkie NIE. On się obraził i nadal żyliśmy osobno, z tym, że od tego momentu zaczął się na mnie strasznie wyżywać, awantury urządzał prawie codziennie. Moje biedne dzieci na to patrzyły, płakały,a ja nie miałam na to wpływu. Nie miałam pieniędzy, żeby coś wynająć i się wyprowadzić, a moja rodzina mi nie pomoże, bo są przeciwni rozwodowi, bo "rozwód to grzech". Mój mąż też uważa się za bardzo religijnego, dlatego nigdy mnie nie zdradził. Ja też przez 15 lat naszego związku zawsze byłam mu wierna i nigdy nawet nie pomyślałam o innym facecie. Do czasu...Kilka miesięcy po przeprowadzeniu się do osobnego pokoju, z samotności (nie mogłam mieć żadnych znajomych - mąż nie pozwalał mi wychodzić z domu, ciągle tylko dzieci i dom, zakupy, przedszkole - tak wygląda moje życie od kilku lat) zaczęłam wchodzić na czaty internetowe. I zakochałam się. W tym, że z kimś mi się super rozmawia, że mnie szanuje, że jest na każde moje zawołanie, że jest mi oddany i ŻE JEST PARTNEREM DO ROZMOWY. Oszalałam. Zwariowałam. Wplątałam się w romans internetowy i spotkaliśmy się kilka razy w realu tez. Tak więc mam kochanka... Nigdy tego nie planowałam. Nigdy nie myślałam, że upadnę tak nisko :-/ Całe życie uważałam się za osobę religijną i to, co się teraz dzieje w moim życiu uważam za osobistą tragedię. Złamałam zasady w które wierzyłam całe życie. W imię miłości, której mi tak bardzo brakowało. Wydawało mi się, że umieram w środku. Kochałam tego drugiego faceta w ciągu tych kilku miesięcy bardziej, niż mojego męża kiedykolwiek podczas 15-telniego związku :-( Na dodatek trójka malutkich dzieci. Gdyby nie dzieci, to zostawiłabym męża. ALE MAM DZIECI!!! Pewnie chcecie coś wiedzieć o kochanku... Kawaler, dwa lata młodszy ode mnie. Zakochany we mnie na zabój. Chce opiekować się mną i moimi córeczkami. Zawsze podkreślał, że mnie i córeczki traktuje jako JEDNOŚĆ. Że też mu zależy na dobru moich dzieci, bo ja je kocham nad życie, więc on też, bo on kocha mnie i chce, żebym ja była szczęśliwa. Do fizycznej zdrady doszło dopiero po pół roku internetowej znajomości. On wie, jak wygląda sytuacja pomiędzy mną a mężem i nie zrobi nic, na co ja się nie zgodzę. On po prostu czeka na moje ruchy i nie wywiera na mnie presji. Ze swojej strony zadeklarował się, że jak się rozwiodę, to on chce się ze mną od razu ożenić, że kocha mnie nad życie i chce tylko mojego dobra. Ja od roku prosiłam męża o rozwód, ale zawsze słyszałam w odpowiedzi: "ślubowałaś mi, to teraz musisz się ze mną męczyć aż do śmierci" lub "możesz odejść z domu, jak już dzieci będą dorosłe, wtedy już nie będziesz mi do niczego potrzebna". A ja byłam takim tchórzem, że nie miałam (i nadal nie mam) odwagi po prostu pójść do sądu i złożyć pozew miesiące temu mój mój mąż włamał mi się na maila i wszystko odkrył - przeczytał wszystkie maile i przeżył szok, że ktoś mnie - "takie nic" - szanuje, kocha i że chce być ze mną. Domyślacie co się działo dalej... Najpierw wielka awantura i "że jak tak strasznie chciałaś rozwodu,to w końcu masz na to moją zgodę, bo przegięłaś". A drugiego dnia zwrot o 180 stopni i zmienił zdanie: "Ja ci wszystko wybaczę i od teraz będę dobrym mężem i będę Cię kochał,tylko zerwij z nim". Ja nie potrafiłam zerwać kontaktu z kochankiem, więc on się tak wściekł, że mnie pobił (pierwszy raz w życiu mu to się zdarzyło). Ja wzięłam po tym dzieci, pojechałam z nimi na policję złożyć zeznania, a potem udałam się do ośrodka interwencji kryzysowej, gdzie przebywałam 3 tygodnie z dziećmi. Dzieci spały czasami u mnie (w ośrodku), czasami u niego (bo za nimi bardzo tęsknił, więc nie utrudniałam mu kontaktu). Po tym, jak znalazłam się w ośrodku, powiedziałam kochankowi, że przez 3 miesiące nie będę się z nim kontaktować, bo muszę przemyśleć swoje postępowanie i potrzebuję na to separacji od niego. Że muszę się zastanowić, czy naprawdę się rozwiodę i -jak już się wszystko wydało - nie potrafiłam dłużej prowadzić podwójnego życia. To mnie przerosło. Byłam (i jestem) bliska obłędu. Na dodatek mój mąż powiadomił całą rodzinę wszerz i wzdłuż, że jestem okropną żoną i zniszczyłam mu życie, bo mam kochanka... To, co on ze mną wyrabiał przez lata teraz oczywiście nikogo już nie będzie interesować przy takim newsie :-/Sytuacja wygląda teraz tak: - Mąż bije się w piersi i zaklina, że będzie się starał wszystko naprawić, żebym tylko dała mu ostatnią szansę, że kocha mnie i nie chce mnie stracić. Na pytanie "dlaczego tak zachowywałeś się przez ostatnie lata?" odpowiada: "byłem głupi i nieświadomy błędów, które popełniałem, ale teraz już wiem, co robiłem źle i więcej tego robił nie będę. Jak do mnie wrócisz, to wszystko będzie dobrze. Ale jak zdecydujesz się na rozwód, to cię znienawidzę i wyrzucę z mego serca, i będę robił wszystko jak najlepiej tylko dla mnie i dla dzieci. Wybór należy do ciebie." Ja zdecyduję się na rozwód, to myślę, że on będzie próbował w sądzie zabrać mi dzieci :-/- Kochanek cierpi w milczeniu i czeka cierpliwie na moją decyzję. Kocham go za to, że niezależnie od tego, co postanowię, on nadal będzie mnie kochał, nie powie mi ani jednego złego słowa, nie będzie mi utrudniał powrotu do męża, tylko dalej będzie mi pomagał i wspierał dobrym słowem, tylko, że już jako przyjaciel. To jest naprawdę silny psychicznie Dzieci cieszą się, że znowu są w swoim domu z mamą i tatą, i że TATA JUŻ W OGÓLE NIE KRZYCZY NA MAMĘ!!!- Ja po tych 3 tygodniach wróciłam z dziećmi do domu, po pobyt dla dzieci w ośrodku był koszmarem i przerosło mnie to wszystko. Za kilka dni mój mąż życzy sobie odpowiedzi, jaką decyzję podjęłam. Jeżeli rozwód,to zasugerował mi, abym SAMA wyprowadziła się z domu. BEZ DZIECI. Bo "tak będzie najlepiej dla dzieci" i on nigdy nie zgodzi się na żadnego tatę numer 2. Więc wylewam tony łez i nie umiem się ogarnąć. Męża nie kocham, myśl o potencjalnym seksie z nim paraliżuje mnie jak jad grzechotnika, ale jest mi go żal jako człowieka (skrzywdziłam go poprzez swoją zdradę i on to bardzo przeżył), no i jest ojcem trzech moich córeczek. Kochanka kocham nad życie, ALE moje dzieci bardzo kochają ojca i są z nim mocno emocjonalnie związane. W sumie tylko dzieci i litość do męża powstrzymują mnie przed Was o wskazówki, może ktoś był w podobnej do mojej sytuacji?.................................................................................................................................. 2 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 11:25:55 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Wszystko wskazuje na to, że jesteś osobą uzależnioną, najpierw od męża, teraz od kochanka. Idź do poradni uzależnień i podejmij swą terapię. Dzięki niej przekonasz się, że możesz stać na własnych nogach, bez potrzeby zawiśnięcia na jakimkolwiek mężczyźnie. Odwagi! Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 3 Odpowiedź przez moonway 2011-11-06 11:28:11 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Skąd wniosek, że jestem osobą uzależnioną? 4 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 11:33:20 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Nie postawiłam diagnozy, ale wszystko na to wskazuje. Zamiast odejść od męża (3 tygodniowy pobyt w ośrodku to nie odejście, ale i tak wróciłaś do niego), który Cię nie szanował, poniżał, Ty błagałaś go o zmianę zachowania. Teraz z kolei napisałaś o swym kochanku "kocham go nad życie".Co z Twoimi spotkaniami z psychologiem? Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 5 Odpowiedź przez moonway 2011-11-06 11:39:48 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-06 11:42:50) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Wielokropek napisał/a:Nie postawiłam diagnozy, ale wszystko na to wskazuje. Zamiast odejść od męża (3 tygodniowy pobyt w ośrodku to nie odejście, ale i tak wróciłaś do niego), który Cię nie szanował, poniżał, Ty błagałaś go o zmianę zachowania. Teraz z kolei napisałaś o swym kochanku "kocham go nad życie".Tak, ale mam problem moralny i emocjonalny, bo TERAZ, od kiedy wróciłam z ośrodka do domu, mąż mnie szanuje i obiecuje "złote góry"... Wpędził mnie w poczucie winy. Teraz to on jest ten "święty", który chce mi wszystko wybaczyć, a ja to ta "zła", co nie chce mu pozwolić "naprawić wyrządzone zło" :-/ 6 Odpowiedź przez BabaOsiadła 2011-11-06 11:41:26 BabaOsiadła 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-14 Posty: 5,676 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Nie namawiam Cię do naprawiania małżeństwa, Twój mąż się nie zmieni (mimo iż deklaruje, że wszystko zrozumiał i teraz będzie inaczej). Co zrozumiał, że żony się nie traktuje jak śmiecia? A to wcześniej niby o tym nie wiedział? Nie dość, że debil, to jeszcze bezczelny. I nie musisz z nim być dla dobra dzieci - dla ich dobra właśnie powinnaś odejść, żeby nie musiały na to wszystko patrzeć i uczyć się, że kobieta ma znosić najpierw przygotuj się na to, że możesz zostać z dziećmi SAMA. Musisz mieć je za co utrzymać, inaczej znów wylądujesz w przytułku, albo, nie daj Boże, stracisz dzieci. Kochanka znasz kilka miesięcy, i to tylko ze sporadycznych spotkań. Jaką masz gwarancję, że młodszy od Ciebie kawaler marzy o sprowadzeniu sobie na głowę kobiety po przejściach i trójki cudzych dzieci? Tak mówi, owszem, ale słowa nic nie znaczą. Z całego serca Ci życzę, żeby kochanek okazał się wspaniałym opiekunem dla Ciebie i córeczek, ale... nie ufaj tak łatwo. Osoby takie jak Ty, poranione, wygłodzone emocjonalnie, są najlepszym kąskiem dla różnej maści oszustów. 7 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 11:42:41 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Do tanga trzeba dwojga. Twój mąż wpędzał Cię w poczucie winy, Ty dałaś się wpędzić w nie. Gdyby nie Twoja zgoda, jego poczynania nie dałyby żadnego efektu.. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 8 Odpowiedź przez moonway 2011-11-06 11:48:04 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... BabaOsiadła napisał/a:(...) nie musisz z nim być dla dobra dzieci - dla ich dobra właśnie powinnaś odejść, żeby nie musiały na to wszystko patrzeć i uczyć się, że kobieta ma znosić najpierw przygotuj się na to, że możesz zostać z dziećmi SAMA. Musisz mieć je za co utrzymać, inaczej znów wylądujesz w przytułku, albo, nie daj Boże, stracisz w tym problem, że z trójką małych dzieci nie jestem w stanie się utrzymać sama. Takie są realia. I mieszkanie jest męża niestety... Rodzina mi nie pomoże, stoją murem za mężem, bo on wierny, a ja sobie znalazłam pocieszyciela... 9 Odpowiedź przez BabaOsiadła 2011-11-06 11:51:30 Ostatnio edytowany przez BabaOsiadła (2011-11-06 11:52:18) BabaOsiadła 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-14 Posty: 5,676 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...I jeszcze jedno. Dlaczego, do diabła, bez przerwy zachodziłaś w kolejne ciąże z kimś, kto Cię nie szanował, poniżał, traktował jak gówno? 10 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-06 12:02:29 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A wszystko tak dobrze się układało. Mieszkanie, kasa na utrzymanie siebie, dzieci i domu, kochanek nawet już nie na boku, tylko wprost. Wszystko było tak dobrze, tylko mąż, okrutnik, kazał się określić. Zły człowiek, bardzo jak tu zjeść ciastko i mieć ciastko? Ot, zagadka. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 11 Odpowiedź przez 2011-11-06 12:31:07 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-18 Posty: 330 Wiek: 33 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... BabaOsiadła napisał/a:Nie namawiam Cię do naprawiania małżeństwa, Twój mąż się nie zmieni (mimo iż deklaruje, że wszystko zrozumiał i teraz będzie inaczej).A skąd Ty możesz wiedzieć, że ktoś się nie zmieni. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą. Są ludzie, którzy po takich tragicznych przejściach mogą się zmienić i się zmieniają!!!BabaOsiadła napisał/a:Kochanka znasz kilka miesięcy, i to tylko ze sporadycznych spotkań. Jaką masz gwarancję, że młodszy od Ciebie kawaler marzy o sprowadzeniu sobie na głowę kobiety po przejściach i trójki cudzych dzieci? Tak mówi, owszem, ale słowa nic nie znaczą. Z całego serca Ci życzę, żeby kochanek okazał się wspaniałym opiekunem dla Ciebie i córeczek, ale... nie ufaj tak łatwo. Osoby takie jak Ty, poranione, wygłodzone emocjonalnie, są najlepszym kąskiem dla różnej maści się z tym nie zgodzić!! Twój mąż póki co deklaruje słownie, że chce się poprawić. Ciężko jest na początku pokazać swoje zmiany. Nie krzyczy na Ciebie i nie poniża!! To już jakas zmiana na plus (nigdy nie powinien tego robić nota bene). Cały problem polega na tym, że Ty nadal masz kochanka. Jak Twój mąż ma z nim konkurować. Kochanek = motyle w brzuchu. Mąż = niechęć do jakichkolwiek z czymś takim wygrać... Jak zostawiłabyś w końcu kochanka... myślę że byłoby Ci dużo łatwiej wrócić do męża. Niemniej jednak do tanga trzeba dwojga. Nawet jakby Ci mąż obiecał gwiazdkę z nieba to i tak będzie ten gorszy. Pamiętaj jednak o jednym, że małżeństwo jest na dobre i na było jak było szczęście, miłość, szacunek. Wtedy można było góry przenosić... jak są problemy... to najławiej jest się poddać...Życze dużo siły i wytrwałości w podejmowaniu mądrych decyzji "Kobietę łatwiej rozebrać wbrew jej woli, niż ubrać po jej myśli" 12 Odpowiedź przez BabaOsiadła 2011-11-06 13:59:13 BabaOsiadła 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-14 Posty: 5,676 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... napisał/a:A skąd Ty możesz wiedzieć, że ktoś się nie zmieni. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą. Są ludzie, którzy po takich tragicznych przejściach mogą się zmienić i się zmieniają!!!O jakich tragicznych przejściach piszesz? Tragiczne przejścia to ma autorka, była poniżana, została pobita. Ona może się zmienić i wyjść z tego silniejsza. A zmienić powinien się jej mąż - a on żadnej tragedii nie przeszedł! Świetnie się bawił znęcając się nad żoną, a teraz ucierpiała jego duma, bo żona śmiała znaleźć sobie kogoś innego. Spójrz, jak zareagował na wieść o zdradzie: zdziwił się, że można kochać i szanować takie nic jak jego kobieta, potem obgadał ją przed całą rodziną, a na koniec wygraża, że zabierze jej dzieci. To ma być ta obietnica poprawy? Ja tu widzę psychomanipulacji i znęcania się ciąg dalszy. 13 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 14:12:46 maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Rzeczywiście chcesz mieć ciastko i zjesć ciastko , ale mleko sie rozlało i to już nie przejdzie. Możesz wyprowadzić sie z dziećmi do kochanka i niech kochanek utrzymuje Ciebie i dzieci, ale obawiam sie,że kochanek moze tego zwyczajnie nie udźwignać, bo co innego spotykać sie z kimś na randkach a co innego borykać się z trójką obcych dzieci i z odwiedzajacym ich tatusiem. Bez sprawdzenia jak by te relacje wyszły nie ryzykowała bym zamieszkanie z dziećmi z porzucisz dzieci dla kochanka, nie wytrzymasz tego psychicznie i co kiedys powiesz dzieciom?Pozostanie z męzem to też duze ryzyko,że może Wam nie wyjsć, że mąż tak naprawde nigdy Ci nie wybaczy i kiedys to wybuchnie i ruszy cała trzeba usunać przyczynę kryzysu w Twoim małżenstwie i sie zwyczajnie usamodzielnić, nie możesz zastanawiać się, który meżczyzna ma Ciebie utrzymywać!!!!!Twoje dzieci sa w przedszkolu, sa żłobki a Ty z każdym rokiem wypadasz z rynku zawodowego i bedzie Ci coraz trudniej, co zrobisz jak mąż pewnego dnia nie wytrzyma i Cie porzuci? Możesz zostać i bez męża i co z tego ,że zarobisz na przedszkole, druga polowe utrzymania dzieci zapłaci maż, nie ma sytuacji bez dziećmi matka nie ma czasu na romanse,Ty masz go widocznie w madmiarze a codziennie te same czynnosci ( sklep, obiad) doprowadzają do szukania przyjacół w na dwa wyjścia albo z dziećmi wyprowadzasz sie do kochanka i mąż placi alimenty tylko na dzieci ( rozwód bedzie z Twojej winy), albo zostajesz z męzem ale i w jednej i drugiej opcji potrzebujesz niezależności finansowej, bo tu róznie może sie ulozyć tym bardziej,że fizycznie reagujesz na niego jak na porzucenia dzieci i wyprowadzka do kochanka jest najgorszą opcją. 14 Odpowiedź przez agusia2006 2011-11-06 14:19:44 agusia2006 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-13 Posty: 7 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...moonway,a ja bym dała szansę twojemu mężowi,ale tylko tą jedną i jedyną,Zostałabym przy mężu,a czas pokaże na ile jego zapewnienia i dbanie o ciebie są szczere i między czasie nie próżnowałabym na twoim miejscu i sama o siebie też zadbała i o swoją przyszłość, gdybyś ewentualnie zdecydowała się po jakimś czasie zostawić prostu daj mu szansę,a sama udaj się po wsparcie do psychologa,poszukaj jakiejś ,gdy wydaje ci się to nierealne to ja myślę,że jak się czegoś bardzo chce to się to osiągnie:)Piszesz,ze mąż się zmienił,postaw mu teraz warunki,że zostajesz z nim,ale określ jak chcesz być traktowana i,ze chcesz też pracować ,niech ci w tym pomoże a nie ty w tym czasie zobaczysz czy warto było dać mu co do kochanka,to myślę,że jak jest mądrym człowiekiem to zrozumie każdą twoją powodzenia. 15 Odpowiedź przez Czerepach 2011-11-06 14:20:32 Czerepach Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-10 Posty: 284 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... maja 84 napisał/a:( rozwód bedzie z Twojej winy),Tego bym nie był taki pewny! Wystarczy że drugi małżonek jest winny chociażby w 1% za rozpad małżeństwa. I wtedy rozwód jest orzekana wina obopólna. A po za tym to co jej to będzie przeszkadzało że rozwód może być z jej winy? A na dodatek znikome szanse na to by sąd przyznał dzieci ojcu. Takie nasze polskie realia. 16 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 14:32:49 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-11-06 14:48:08) maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Może i masz rację, ale sąd to dowody, dowody i zostawiaj dzieci, tym bardziej ,że są malutkie i bardzo z Tobą związane emocjonalnie,mąż całymi dniami pracuje jaka to dla nich korzyść? Albo z dziećmi wyprowadzasz się do kochanka, albo zostajesz z męzem ale czy da sie zyć z człowiekiem, którego się nie kocha?Ma się do niego wręcz fizyczną awersje?Usamodzielnij sie finansowo,to w tej chwili najważniejsze dla Ciebie, bez wzgledu na to , z którym meżczyzną z jej winy to to,że nie dostanie alimentów na seibie, tylko tyle, ale skoro sie usamodzielni to właściwie nie ma myslałaś o tym ,by z dziecmi wyprowadzić sie do kochanka, nie ufasz mu?Jedno mnie niepokoi , mąż Cibie pobił, owszem rozumiem,że dalej kontynuowałas romans i nerwy mu puscily, ale to nie usprawiedliwia pobicia kobiety. 17 Odpowiedź przez NiobeXXX 2011-11-06 15:34:08 NiobeXXX Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: życie ciągle sprawia mi zawód Zarejestrowany: 2011-01-06 Posty: 1,162 Wiek: gdy urodził się Chrystus byłam w liceum Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Jesteś kobieta-bluszcz, owinieta wokół faceta egzystujesz. Owiniełaś sie wokół męża i wegetowałaś przy nim tyle lat godząc sie na poniżające traktowanie. Nigdy nie zagrałaś ostro, nie powiedziałaś trwardo , mocno i dobitnie; traktuj mnie lepiej lub z nami koniec, ty płakałaś, prosiłas i w milczeniu sie podejmować decyzji, Twoją wymówką są od męża, stan na własanych nogach, a nie ODEJDŹ DO MEŻA I PRZENIEŚ SIE DO KOCHANKA- zamienisz faceta na innego faceta, w ten sposób nigdy nie bedziesz panią samej siebie a wiecznie uzależnionym od facetów mieczakiem. Powstaje. Jestem bardzo spokojny. Niechaj mijają miesiące i lata niczego mi już nie odbiorą, niczego już odebrać nie mogą. Tak bardzo jestem sam, tak niewyczekujący, iż mogę wyglądać bez Remarque 18 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 15:46:42 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-11-06 15:50:51) maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Zastanawia mnie dlaczego poszłaś do osrodka interwencji a nie do kochanka,który traktowal was jako "całość", moim zdaniem oszukiwałaś i jednego i drugiego mężczyznę, mialaś męża, który wiedział o romansie i nie zerwałaś z kochankiem,zwodziłas kochanka a nie bylas gotowa z nim byc, kochanek mial byc tylko facetem do zabawy? A mąż do utrzymyywania Ciebie? Jeżeli bedziesz tak lawirować miedzy tymi facetami w rezultacie stracisz obu, bo nie jesteś uczciwa i w stosunku do męża i w stosunku do dzieci? Dzieci sa z Tobą bez względu na to , z którym zostaniesz. 19 Odpowiedź przez kaisa_malene 2011-11-06 15:54:29 kaisa_malene Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: student Zarejestrowany: 2011-08-01 Posty: 2,020 Wiek: 24 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...A ja się zastanawiam, czy nie lepiej się wyprowadzić samej póki co, ustatkować i usamodzielnić i dopiero wtedy wziąć dzieci pod opiekę. Zanim sąd rozstrzygnie całą sprawę, da wam rozwód, przyzna dzieci (prawdopodobnie Tobie, bo jesteś matką i zostałaś przez męża pobita), Ty zdążysz już choć trochę stanąć na nogi. I właśnie: czemu nie wyślesz dzieci do przedszkola? Mogłabyś wtedy pracować. 20 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 16:08:30 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-11-06 17:16:18) maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Z tego co napisala dzieci sa w przedszkolu za trzy lata będą w wieku szkolnym, dlaczego nie wyprowadzi sie z dziećmi do kochanka, ojciec dzieci cały dzień pracuje jaka to dla nich korzysć? Mama dwa razy w tygodniu i co drugi wekend?Sa przedszkola,żlobki , alimenty, pomoc opieki w opłatach za przedszkole, jednak wygodniej być na czyimś dzieci zostaną z ojcem , cięzko bedzie je odzyskać, nie warto dla kochanka poświęcać dzieci i przyszłych relacji z też ma prawo wiedzieć na czym stoi ale dlaczego mu ułatwiać zostawiając dzieci?Jrdynym ratunkiem dla Cibie jest usamodzielnienie sie, bez sensu pchać sdie z dziećmi na utrzymanie innego faceta, bez wgledu na to co postanowisz zmiany mąją zajść z Tobie, podejmij prace, podziel sie obowiazkami w opiece nad dziećmi, zacznij być róznorzędną partnerką , nie możesz być tak zalezna od widzimisie dłużej czytam twoj post tym bardziej utwierdzam sie w przekonaniu,że z takim człowiekiem jak twój mąż nie da się zyc, jesteś w tym małżeństwi dodatkiem niezbędnym jego dzieciom, mąż bardzo duzo bedzie musiał z sobie zmienic ale czy przez to przełamiesz fizyczna odraze do niego?Zostać z meżem z litosci to nie jest rozwiazanie, bo to sie prędzej czy później rozwali,jednak bardzo skrzywdziłaś męża bo wprawdzie zasłużył na rozwód ale nie na to małżeństwo nie rokuje na przyszlość dobrze bo do tanga trzeba dwojga, postaw na partnertwo i usamodzielnienie, bo tylko w ten sposób możesz być szczęśliwa czy z mężem czy z innym tej chwili nie masz warunków aby mieszkać samodzielnie, ale pomysl o tym w przyszlości i jeżeli masz podjąć decyzje to tylko z dziećmi i niech mąż ma ta swiadomość bo dalej tu manipuluje i wywiera naciski, zależy mu tylko na dzieciach,nic się nie zmienil, nie daj sobie odebrać dzieci, wywierać na sibie presji, jak odchodzisz to z nimi!!Co bedzie jak mąż przestanie czuć na plecach oddech kochanka? Dziewczyno usamodzielnij sie bo różnie może byc. 21 Odpowiedź przez soniqueee222 2011-11-06 18:51:59 soniqueee222 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 567 Wiek: 30 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... No i proszę, kolejna historia, "kocham kochanka", rany boskie, ależ to naturalne, że mąż przy kochanku zawsze będzie świnią, chociaż nie twierdzę też, że jest w porządku wobec Ciebie. Mam podobne zdanie do Wielokropek, jesteś uzależniona od facetów, nie żyjesz dla siebie. A pomyśl, co będzie, jeśli kochanek nie zaakceptuje Twoich dzieci, jak okaże się świnią lub jakimś psycholem. Na początku takie znajomości są rajcujące, ale kiedy dochodzi do życia, prawdziwego życia na jawie tak pięknie już nie jest, dochodzą problemy itp., kochanek nie będzie miał obowiązku niańczyć ani ciebie, ani Twoich dzieci. Wytłumacz mi, jak to jest, że jesteś z kochankiem, a nie chcesz się rozwieść, czy to aż takie wygodne? A ten kochanek to ma żonę, czy jest kawalerem? Oj, już mi sił brak, co ludzie sobie wyrabiają. W moim życiu nie ma miejsca na miłość. 22 Odpowiedź przez maja 84 2011-11-06 19:20:37 maja 84 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-27 Posty: 562 Wiek: 27 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Jeżeli zostaniesz z mężem to nie ma opcji, kochanek- przyjaciel wspierający slowem, to zero kontaktu z kochankiem, taki przyjaciel nie przejdzie u męża a wszelką próbe kontaktu odbierze jako romans. Jak Ty własciwie chcesz naprawiać ten związek " mając " przyjaciela w kochanku?Po czymś takim nie ma z mężem,juz nigdy nie porozmaiwasz z kochankiem, dasz rade? Jak nie, bierz dzieci i od razu odejdź, po co sie oszukiwać. 23 Odpowiedź przez creativeaurvana 2011-11-06 21:33:51 creativeaurvana Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-27 Posty: 12 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Twoja sytuacja jest identyczna jak sytuacja pewnej kobiety matki dwojga dzieci, którą poznałem w pracy, oczywiście inicjatywa z jej strony, że chce odejść od męża, że się we mnie zakochała. I to trwa ponad rok. A tej pani poznanej w pracy powiedzialem ostatecznie "jak uporasz sie ze swoimi sprawami i z sobą to odezwij sie" Wiem, że na Nią to nie zadziałało. Taka kobiet, która jest w nie udanym małżeństwie poznając kawalera czego może chcieć: pocieszenia, zrozumienia, słodkich spędzonych chwil z kimś kto da Jej to czego nigdy nie miała od swojego męża, czyli czułości, namiętności a słowa takiej kobiety są gówno warte, to tylko słowa na przetrzymanie swojej ofiary, żeby za szybko nie uciekła. Tak sie dzieje jak mężatki mają kryzys w małżeństwie. 24 Odpowiedź przez bet 2011-11-06 21:49:26 bet Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-30 Posty: 1,543 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Ladnie sie na mezu odegralas. Traktowal Cie jak swoja wlasnosc, ale tego co Ty zrobilas nic nie usprawiedliwia. W twojej sytuacji, masz chyba i tak szczescie, ze maz jeszcze z Toba rozmawia i chce cokolwiek naprawic. Moze kocha Ciebie, a moze bardzo kocha dzieci. Pomysl po co facetowi taka zona jak ty. Masz teraz okazje zmienic swoje zycie, stac sie samodzielna, tak jak tu radza postawic warunki. Niech maz wie , ze w kazdej chwili mozesz od niego odejsc. Mozesz tez zaryzykowac wszystko i odejsc do kochanka, ale jak cos nie wyjdzie maz nie da Ci drugiej szansy. Ucierpiec na tym wszystkim moze trojka dzieci, wiec badz rozwazna. Jesli kochanek jest taki wyrozumialy i cierpiliwy moze zastanow sie czy nie warto sprobowac ratowac malzenstwo 25 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-07 00:34:52 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Moonway, oboje potrzebujecie pomocy. Trójka dzieci, Ty bez pracy, bez wsparcia rodziny i przyjaciół to sytuacje nie do pozazdroszczenia. Kochanek może być najwspanialszym człowiekiem, ale nie masz żadnej gwarancji, że odpowiedzialność za Ciebie, dzieci i udział w wydarzeniach jakie wystąpiłyby na lini Ty-Twój mąż nie przerosną go. Co zrobisz jak zawierzysz swoje i dzieci życie obcemu człowiekowi, którego poznasz dobrze dopiero jak z nim na stałe zamieszkasz. Jest też zagrożenie, że stracisz dzieci. W takich sytuacja jak Twoja sądy nie stoją po stronie tego co piszesz przebija zadowolenie, że mąż chwilowo zmienił postępowanie. Żeby to było na stałe, na długie lata oboje musicie skorzystać z profesjonalnej pomocy. Sami nie dacie sobie rady 26 Odpowiedź przez nymphe 2011-11-07 01:41:36 nymphe O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-09 Posty: 61 Wiek: 30 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A mi się wydaje że coś kręcisz ;/Masz 36 lat i jesteś na rozdrożu nie wiesz co zrobić, to można zrozumieć, ale właśnie jak tutaj jedna netkobietka napisała po co dawałaś sobie robić kolejne dzieci skoro mąż tobą poniewierał i psychicznie cię poniżał?? Na zdrowy rozsądek jak ktoś komuś sprawia przykrość jakakolwiek by to niebyła to jest jakiś uraz wewnętrzny do tej osoby i nic już nie jest jak wcześniej ale mi się wydaje że nie było źle , dostawałaś te grosze ale widocznie mało ci było, nie wierzę że nie miałaś na fryzjera czy jakieś kosmetyki czy perfumki. A kiedy ma się troje dzieci na utrzymaniu to trzeba sobie zdawać sprawę że nie na wszystkie przyjemności człowiek może sobie pozwolić. Mąż pracuje całymi dniami bo musi utrzymać ciebie , dzieci myśleć żeby były opłacone rachunki,szkoła, ciuchy dla dzieci itd.. typowo życiowe albo? Ty siedząc w domu wplątałaś się w internetowy romans i pewnie z tego powodu wybuchła bomba. Każdy by się co do rodziny to twoi bliscy nie wierzę żeby ci nie pomogli wiedząc że mąż traktuje cię jak śmiecia! W takich sytuacjach zawsze znajdzie się ktoś kto się za tobą wstawi, ludzie ...drzaźni mnie strasznie jak niepracująca kobieta wdaje się w romans, potem posmakuje jak zakazany owoc puszcza soki a na koniec nie kocha nagle męża a dała sobie narobić dzieci. Coś tu jest nie halo! Na koniec tego żeby było że ona nic nie zrobiła mąż jest potworem, takich historii nasłuchałam się dosyć jak kobiety z polski przyjeżdżają zarobić parę groszy za granicę, wieczorami spotykają się z frajerami i opowiadają jakiego to mają złego męża, że ją bije, wyzywa a jak się okazuje pod jej nieobecność mąż zajmuje się dzieckiem,gotuje, sprząta, przejmuje obowiązki szkolne i dzwoni codziennie że słychać tylko kochanie, pa kochanie, kocham cie a do innych pieprzą że jaki on to ch....fałszywe egoistki!Piszesz że mąż się zmienił o 180 stopni, to dziwne bo ludzie którzy tak mają i którzy odkryli zdradę nie potrafią z dnia na dzień nagle grać że jest wszystko pięknie ładnie. A skąd masz pewność że kochanek nie odstawia przed tobą teatru? Może on nie tylko z tobą się spotyka tylko jeszcze z inną kobietą, może i tak nie jest ale co on może ci dać? Masz wszystko co większości kobiet brakuje, mąż dzieci (zdrowe) dach nad głową i jeszcze dylemat.. rób co ci dyktuje rozsądek i serce tylko nie krzywdź przy tym najbliższych, nie jesteś dzieckiem. Jak będzie nawet potrzeba to idź z mężem do poradni małżeńskiej albo w takie miejsce gdzie ktoś może wam pomóc. 27 Odpowiedź przez marena7 2011-11-07 09:38:49 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Znam taką historię: Kobieta, mężatka, matka dwojga małych dzieci zakochała się w innym mężczyźnie. Kochanek deklarował miłość do niej i jej dzieci. Wyprowadziła się z dziećmi do niego. Po kilku miesiącach sielanki stwierdził, że owszem, z nią chce być, ale dzieci go przerastają. Kazał odesłać je do męża, a jeśli nie to niech się wszyscy zabierają. Nie miała już gdzie odejść, mąż nie chciał jej widzieć. Dzieci wróciły do męża, sąd to przyklepał, orzekł rozwód z jej winy, zasądził od niej alimenty dla dzieci. Kobieta została z kochankiem, ale jego okrucieństwo spowodowało, że z miłości został tylko kurz. Wiele sie potem działo, ale to historia nie na temat tego wątku. Opisałam to żeby Cię przestrzec przed pochopnymi decyzjami. Twój kochanek mówi, że stanowisz JEDNOŚĆ ze swoimi dziećmi. W opisanej przeze mnie historii było podobnie, a życie te slowa zweryfikowało. 28 Odpowiedź przez soniqueee222 2011-11-07 10:23:56 soniqueee222 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 567 Wiek: 30 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... creativeaurvana napisał/a:Twoja sytuacja jest identyczna jak sytuacja pewnej kobiety matki dwojga dzieci, którą poznałem w pracy, oczywiście inicjatywa z jej strony, że chce odejść od męża, że się we mnie zakochała. I to trwa ponad rok. A tej pani poznanej w pracy powiedzialem ostatecznie "jak uporasz sie ze swoimi sprawami i z sobą to odezwij sie" Wiem, że na Nią to nie zadziałało. Taka kobiet, która jest w nie udanym małżeństwie poznając kawalera czego może chcieć: pocieszenia, zrozumienia, słodkich spędzonych chwil z kimś kto da Jej to czego nigdy nie miała od swojego męża, czyli czułości, namiętności a słowa takiej kobiety są gówno warte, to tylko słowa na przetrzymanie swojej ofiary, żeby za szybko nie uciekła. Tak sie dzieje jak mężatki mają kryzys w tylko, że nie warto inwestować w związki małżeńskie, kobieta, która ma kryzys (mężczyzna również) szuka odskoczni, chwilowego zapomnienia, namiętności, przygody, seksu. Taka znajomość nigdy nie przetrwa, ona albo wróci do męża, albo znajdzie sobie drugi obiekt westchnień. Zresztą, jak można rozpoczynać związek o kłamstw, oszustw, ukrywania się po kątach? Szkoda czasu, a ego i tak w końcu przestanie puchnąć. Dlatego droga autorko, wydaje mi się, że jesteś nie w porządku zarówno wobec siebie, jak i wobec kochanka. Owszem, nie mam nic przeciwko temu, by ludzie próbowali układać sobie życie raz jeszcze, ale najpierw zamknij jeden rozdział, a dopiero potem zacznij drugi. Pozdrawiam W moim życiu nie ma miejsca na miłość. 29 Odpowiedź przez moonway 2011-11-07 12:43:47 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Wielokropek napisał/a:Nie postawiłam diagnozy, ale wszystko na to wskazuje. Zamiast odejść od męża (3 tygodniowy pobyt w ośrodku to nie odejście, ale i tak wróciłaś do niego), który Cię nie szanował, poniżał, Ty błagałaś go o zmianę zachowania. Teraz z kolei napisałaś o swym kochanku "kocham go nad życie". Co z Twoimi spotkaniami z psychologiem?Korzystałam z pomocy psychologa wielokrotnie. Według psychologa (odwiedziłam kilku, bo chciałam posłuchać opinii kilku różnych specjalistów) my z mężem już dawno jesteśmy po emocjonalnym rozwodzie, i albo się naprawdę rozwiedziemy, albo czeka nas oboje długa indywidualna terapia, gdybyśmy jednak zdecydowali się to połamane naczynie sklejać napisał/a:BabaOsiadła napisał/a:Nie namawiam Cię do naprawiania małżeństwa, Twój mąż się nie zmieni (mimo iż deklaruje, że wszystko zrozumiał i teraz będzie inaczej).A skąd Ty możesz wiedzieć, że ktoś się nie zmieni. Nie oceniaj wszystkich jedną miarą. Są ludzie, którzy po takich tragicznych przejściach mogą się zmienić i się zmieniają!!!Ciężko się z tym nie zgodzić!! Twój mąż póki co deklaruje słownie, że chce się poprawić. Ciężko jest na początku pokazać swoje zmiany. Nie krzyczy na Ciebie i nie poniża!! To już jakas zmiana na plus (nigdy nie powinien tego robić nota bene). Cały problem polega na tym, że Ty nadal masz kochanka. Jak Twój mąż ma z nim konkurować. Kochanek = motyle w brzuchu. Mąż = niechęć do jakichkolwiek z czymś takim wygrać... Jak zostawiłabyś w końcu kochanka... myślę że byłoby Ci dużo łatwiej wrócić do męża. Niemniej jednak do tanga trzeba dwojga. Nawet jakby Ci mąż obiecał gwiazdkę z nieba to i tak będzie ten gorszy. Pamiętaj jednak o jednym, że małżeństwo jest na dobre i na było jak było szczęście, miłość, szacunek. Wtedy można było góry przenosić... jak są problemy... to najławiej jest się poddać...No właśnie, jeszcze dwa miesiące temu wszystko byłodla mnie proste - mąż jest dla mnie wredny i znęca się nade mną. Byłam pewna, że nic go już nie zmieni, bo błagalam go kilka lat o zmianę - BEZSKUTECZNIE. Więc byłam pewna tego, że chcę się rozwieść, bo jak długo można żyć wśród wyzwisk i być wiecznie poniżanym? Ale zrobił mi teraz "kuku"... Nagle, z dnia na dzień zaczął się zachowywać jak ZUPEŁNIE INNA OSOBA. Przyznaje otwarcie, że był chamem w stosunku do mnie, że bardzo tego żałuje, i że nigdy więcej nie będzie tak postępował. Więc ja jestem "wstrząśnięta i zmieszana", bo zdarzyło się coś NIEMOŻLIWEGO - przez 15 lat był wredny, a teraz proszę - "książę z bajki"... Przemiana trwa już 3 tygodnie i wygląda wiarygodnie. Tylko ja nie dowierzam, bardzo się boję, że to jakaś "podpucha", że on udaje, bo boi się być sam, że robi to wszystko tylko dla dzieci, a jak zerwę całkowicie kontakt z kochankiem, to on znowu zacznie być "wrednym sobą", a tego to ja już NA PEWNO nie przeżyję. Tak na mnie naskakujecie z tym kochankiem, że on taki BEE. Ale ja jestem z nim kontakcie mailowym, mieszka daleko, w innym mieście. W REALU widzieliśmy się tylko kilka dni, ostatni raz przed wakacjami, bo ja nie potrafiłam tak dłużej i powiedziałam mu, że w REALU spotkamy się ponownie tylko i wyłącznie dopiero po moim rozwodzie, jeśli będę miała na tyle odwagi, żeby złożyć pozew rozwodowy. Także to nie jest tak, że my się ciągle gdzieś ukradkiem spotykamy i oddajemy się uciechom cielesnym, tylko rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. I jest mi mojego kochanka żal, bo on cierpi i czeka, ale nie powiedział mi nigdy złego słowa, po prostu mnie wspiera. Gdybym mu powiedziała: "Przyjedź, znajdź pracę w moim mieście, zamieszkajmy razem" - to ON by to zrobił w ciągu kilku dni. Jestem tego pewna. A ja go odsunęłam od siebie w czasie i on czeka, a ja się z tym także męczę. Gdybym zerwała z kochankiem, to pewnie łatwiej byłoby mi się zmusić do powrotu do męża (ze względu na dobro dzieci), a tak, to mogę powiedzieć, że on jest murem, który nas oddziela. Nawet jak mąż teraz bardzo sie stara wszystko naprawić, to już nie robi to na mnie wrażenia, bo bardziej myślę o tym, że ranię mojego kochanka tym, że w sumie nic nie robię dalej sensownego ze swoim napisał/a:Ale najpierw przygotuj się na to, że możesz zostać z dziećmi SAMA. Musisz mieć je za co utrzymać, inaczej znów wylądujesz w przytułku, albo, nie daj Boże, stracisz intensywne poszukiwania pracy. Mam nadzieję, że niedługo gdzieś mnie napisał/a:Kochanka znasz kilka miesięcy, i to tylko ze sporadycznych spotkań. Jaką masz gwarancję, że młodszy od Ciebie kawaler marzy o sprowadzeniu sobie na głowę kobiety po przejściach i trójki cudzych dzieci? Tak mówi, owszem, ale słowa nic nie znaczą. Z całego serca Ci życzę, żeby kochanek okazał się wspaniałym opiekunem dla Ciebie i córeczek, ale... nie ufaj tak łatwo. Osoby takie jak Ty, poranione, wygłodzone emocjonalnie, są najlepszym kąskiem dla różnej maści znajomych w jego mieście, którzy go znają. Faktycznie jest sam i żadna dziewczyna się koło niego nie kręci. Mieszka sam w swoim mieszkaniu i jest samodzielny. Wierzę, że byłby dobry dla moich córek, ALE ja przecieżnie mam prawa zabierać córek ich prawdziwemu ojcu. Tu jest w sumie największy problem. Rozwiązaniem byłaby opieka naprzemienna, ale mój mąż i tak zrobi wszystko, żeby mi odebrać córeczki - po to, żeby inny facet nie miał z nimi kontaktu. Bo to są "jego księżniczki i on nigdy nie zgodzi się na tatusia nr 2".maja 84 napisał/a:Nie myslałaś o tym ,by z dziecmi wyprowadzić sie do kochanka, nie ufasz mu?Ufam mu, ale nie chciałam urządzać jumpingu z faceta na faceta. Myślałam o tym, żeby znaleźć pracę, wynająć jakąś tanią kawalerkę niedaleko przedszkola i tam się przeprowadzić z dziećmi. Żeby jakoś od biedy sobie finansowo radzić i wtedy wszystko na spokojnie przemyśleć BEZ męża i BEZ kochanka. Dzieci byłyby na zmianę u mnie,a na zmianę u męża. Tylko boję się, że niepodołam finansowo. BARDZO się boję... I dopiero wtedy albo powrót do męża, albo rozwód i ściągamkochanka do mojego miasta. Teraz te mocne starania męża, żeby wszystko na gwałt naprawić, wywołują u mnie TYLKO agresję i poczucie winy, że on po 15 latach nagle potrafił się zmienić (choć bardzo dużo go to kosztuje), a we mnie coś pękło i nie potrafię wybaczyć, chociaż chcę :-/ Może powinnam zostawic obu i po prostu być SAMA???maja 84 napisał/a:Zastanawia mnie dlaczego poszłaś do osrodka interwencji a nie do kochanka,który traktowal was jako "całość", moim zdaniem oszukiwałaś i jednego i drugiego mężczyznę, mialaś męża, który wiedział o romansie i nie zerwałaś z kochankiem,zwodziłas kochanka a nie bylas gotowa z nim byc, kochanek mial byc tylko facetem do zabawy? A mąż do utrzymyywania Ciebie? Jeżeli bedziesz tak lawirować miedzy tymi facetami w rezultacie stracisz obu, bo nie jesteś uczciwa i w stosunku do męża i w stosunku do poszłam zamiast do ośrodka do kochanka, bo:- mieszka na drugim końcu Polski, a awantura wynikła nagle i musiałam się szybko z trójką dzieci ewakuowac z domu,- nawet gdyby mieszkał w tym samym mieście, to nie wprowadziłabym się do niego przed rozwodem. kaisa_malene napisał/a:A ja się zastanawiam, czy nie lepiej się wyprowadzić samej póki co, ustatkować i usamodzielnić i dopiero wtedy wziąć dzieci pod opiekę. Zanim sąd rozstrzygnie całą sprawę, da wam rozwód, przyzna dzieci (prawdopodobnie Tobie, bo jesteś matką i zostałaś przez męża pobita), Ty zdążysz już choć trochę stanąć na nogi. I właśnie: czemu nie wyślesz dzieci do przedszkola? Mogłabyś wtedy się wyprowadzę bez dzieci, to mój mąż już mi ich nie odda. Mogę o tym zapomnieć. A żeby móc się wyprowadzić z dziećmi, muszę pracować. Koło się zamyka: niezależność = praca... NIGDY nie zostawię dzieci całkowicie u ojca. Mogę się tylko zgodzić na opiekę 84 napisał/a:Jeżeli zostaniesz z mężem to nie ma opcji, kochanek - przyjaciel wspierający slowem, to zero kontaktu z kochankiem, taki przyjaciel nie przejdzie u męża a wszelką próbe kontaktu odbierze jako romans. Jak Ty własciwie chcesz naprawiać ten związek " mając " przyjaciela w kochanku? Po czymś takim nie ma przyjaźni. Jesteś z mężem, juz nigdy nie porozmaiwasz z kochankiem, dasz rade? Jak nie, bierz dzieci i od razu odejdź, po co sie wrócę do męża, to będę miała szlaban na rozmowy internetowe z kochankiem i będę musiała się tego trzymać. Ale NIE wyobrażam sobie dalszego życia bez rozmów z nim :-/ W sumie tylko te rozmowy trzymały mnie ostatnie miesiące "na powierzchni". Widocznie jednak jestem "kobietą-bluszczem", a powinnam być bardziej napisał/a:Twoja sytuacja jest identyczna jak sytuacja pewnej kobiety matki dwojga dzieci, którą poznałem w pracy, oczywiście inicjatywa z jej strony, że chce odejść od męża, że się we mnie zakochała. I to trwa ponad rok. A tej pani poznanej w pracy powiedzialem ostatecznie "jak uporasz sie ze swoimi sprawami i z sobą to odezwij sie" Wiem, że na Nią to nie zadziałało. Taka kobiet, która jest w nie udanym małżeństwie poznając kawalera czego może chcieć: pocieszenia, zrozumienia, słodkich spędzonych chwil z kimś kto da Jej to czego nigdy nie miała od swojego męża, czyli czułości, namiętności a słowa takiej kobiety są gówno warte, to tylko słowa na przetrzymanie swojej ofiary, żeby za szybko nie uciekła. Tak sie dzieje jak mężatki mają kryzys w BARDZO dziękuję Ci za ten post. Nie wiesz, jak dużo dał mi do myślenia. Myślicie, że ja nie miałam wyrzutów sumienia przez te miesiące? Kochanek jest kawalerem i jego rodzina będzie zła, że sobie wziął rozwódkę z trójką dzieci, zamiast stworzyć NORMALNĄ STATYSTYCZNIE rodzinę. Rodzicom jeszcze nic nie mówił, tylko jego najlepszy przyjaciel jest w to wszystko wtajemniczony. I mu się dziwi, ale szanuje jego uczucia. Jestem egoistką, bo zakochałam się w kawalerze? Lepiej byłoły w rozwodniku...nymphe napisał/a:Masz 36 lat i jesteś na rozdrożu nie wiesz co zrobić, to można zrozumieć, ale właśnie jak tutaj jedna netkobietka napisała po co dawałaś sobie robić kolejne dzieci skoro mąż tobą poniewierał i psychicznie cię poniżał??Na zdrowy rozsądek jak ktoś komuś sprawia przykrość jakakolwiek by to niebyła to jest jakiś uraz wewnętrzny do tej osoby i nic już nie jest jak wcześniej ale mi się wydaje że nie było źle , dostawałaś te grosze ale widocznie mało ci było, nie wierzę że nie miałaś na fryzjera czy jakieś kosmetyki czy perfumki. A kiedy ma się troje dzieci na utrzymaniu to trzeba sobie zdawać sprawę że nie na wszystkie przyjemności człowiek może sobie co do rodziny to twoi bliscy nie wierzę żeby ci nie pomogli wiedząc że mąż traktuje cię jak śmiecia! W takich sytuacjach zawsze znajdzie się ktoś kto się za tobą wstawi, ludzie ...Dwie pierwsze córki miałam planowane, a trzecia to była tzw. "niespodzianka". Przy dwójce pierwszych dzieci jeszcze wierzyłam, że może się jeszcze jakoś poukłada. W trzeciej ciąży przepłakałam 4 miesiące, że będę z nim miała jeszcze jedno dziecko. Miałam depresję. Ale w końcu ogarnęłam się i powiedziałam sobie, że jakoś to przetrwam. Teraz ta najmniejsza, to największy śmieszek w calym domu, takie słoneczko, które rozświetla każdy mrok jednym swoim uśmiechem. Co do wydatków, to dostawałam od męża przez lata faktycznie grosze, które wystarczały TYLKO na jedzenie. O ciuchach/fryzjerze mogłam zapomnieć, chyba, że sama sobie dorobiłam opiekując się dodatkowymi dziećmi w moim domu. To było straszne, to rozdwojenie - na koncie kilka tysięcy na jego gadżety elektroniczne, a z tego 300zł na jedzenie i inne wydatki (tygodniowo). Mam do niego wielki uraz z tego powodu. Takich rzeczy łatwo się nie bliscy wiedzieli, co się dzieje, ale: "taki los kobiety" i "ciesz się, że masz męża, który dobrze zarabia, nie pije, nie bije i dba o dzieci". Nie było z nimi dyskusji :-/ Teraz jest za to afera w calej rodzinie: "on był taaaaki dobry, a ona znalazła sobie kochanka". Tak, bylam tchórzem i rozwiązałam to w beznadziejny sposób, żeby podbudować swoje wątłe i prawie umarłe ego. agau napisał/a:Zresztą, jak można rozpoczynać związek o kłamstw, oszustw, ukrywania się po kątach? Szkoda czasu, a ego i tak w końcu przestanie puchnąć. Dlatego droga autorko, wydaje mi się, że jesteś nie w porządku zarówno wobec siebie, jak i wobec kochanka. Owszem, nie mam nic przeciwko temu, by ludzie próbowali układać sobie życie raz jeszcze, ale najpierw zamknij jeden rozdział, a dopiero potem zacznij drugi. Pozdrawiam Tak, nie czuję się w porządku, dlatego chciałabym w końcu żyć DOBRZE. Nie wiecie, jak bardzo boli mnie życie w stanie takiego "zawieszenia".DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE WYPOWIEDZI, SĄ DLA MNIE BEZCENNE.................................................................................................................................... 30 Odpowiedź przez dorim 2011-11-07 13:48:38 dorim Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-20 Posty: 129 Wiek: 33 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... trzymam kciuki żebyś znalazła pracę jak najszybciej i podjęła najlepsza dla ciebie decyzjęznalazłam tu wiele komentarzy które cie potępiają za nawiązanie romansu podczas trwania małżeństwa ale czytając twoja historię myślę że wiele kobiet tak by postąpiło ( to oczywiście moje zdanie ) bo każda chce się czuć kochana a nie poniżanaja bym w męża zmianę nie uwierzyła tak lekko jak nie zaryzykujesz, nie przekonasz się............ 31 Odpowiedź przez SzaraMyszka20 2011-11-07 18:36:10 SzaraMyszka20 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2011-02-15 Posty: 1,208 Wiek: 26 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... to mi wytłumaczcie jedno... Kilka razy przewinelo sie zdanie ze maz kocha dzieci. Jakie tu ich dobro jak ponizal zone i robil jej awantury wlasnie w obecnosci dzieci? Ja mysle ze to zwyczajny tyran zaslaniajacy sie wiarą. Jakim trzeba bych ch*** zeby uderzyc kobiete? To zwyczajny despota ktory nie znosi sprzeciwu ani odrobiny samowoli o siebie, Twoje dzieci i tak nie beda szczesliwem jesli dzbanek sie rozstrzaskal i kropelka mu nie przywróci dawnej swietnosci. Znajdz sobie prace, nianke i oznajmij tyranowi ze skoro tak kcoha dzieci to niech zaplaci polowe miesiecznej pensji niani. On postwil warunki to i Ty je postaw. A najlepiej skontaktuj sie z adwokatem i dowiedz sie co mozesz zrobic w tej sytuacji od strony prawnej. Skoro maz pracuje przysluguja Ci alimenty na dzieci chociazby... Możesz podciąć mi skrzydła. Nie są mi potrzebne by latać 32 Odpowiedź przez bella24 2011-11-07 18:55:59 bella24 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-07 Posty: 3 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...hmm jezeli nie kochasz meza a tego drugiego nad czym sie zastanawiac???hmm czytalam twoj post ze lzami w oczach i mysla ze u mnie ZACZYNA byc tak samo jak u ciebie i na twoim miejscu zwinelabym sie...nie dalabym mu sie tym ze wierzysz w to ze bedzie inaczej powodzenia i podejmij sluszna decyzje:)trzymam kciuki 33 Odpowiedź przez moonway 2011-11-08 09:19:28 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-08 09:21:31) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Czy myślicie, że jest jakikolwiek sens żyć z mężem pod jednym dachem, jeżeli go już nie kocham i wydaje mi się, że nigdy nie pozwolę na to, aby między nami był jakikolwiek kontakt fizyczny? Teraz nie pozwalam mu się nawet przytulić, bo taki mam uraz do niego. I nie wyobrażam sobie zmiany w tym temacie w przyszłości. Czy warto tak żyć TYLKO DLA DZIECI??? Mąż mówi, że może rok czasu poczekać z seksem, tylko, żebym się z nim nie rozwodziła. Przecież to nie jest normalne??? 34 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-08 09:45:44 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-08 09:46:12) Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,051 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A co dla Ciebie jest normalne? Jeśli mogę coś doradzić, idź na własną terapię, bo póki co sama nie wiesz, co jest dla Ciebie najważniejszym: czy kasa, czy mieszkanie, czy "dobro" dzieci, czy godność, czy uczciwość. Wszystko Ci się miesza (jeśli jest prawdą to, co napisałaś), a Ty się miotasz. Zadajesz retoryczne pytania. Po co? Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 35 Odpowiedź przez marena7 2011-11-08 10:45:55 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Jesli masz taki uraz do męża, to nie warto tak żyć. Ale odradzam też powierzenie swojego i dzieci losu kochankowi. Co więc zostaje? Chyba niezależność. Możesz? Potrafisz? 36 Odpowiedź przez moonway 2011-11-08 12:59:18 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-08 13:01:04) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... marena7 napisał/a:Jesli masz taki uraz do męża, to nie warto tak żyć. Ale odradzam też powierzenie swojego i dzieci losu kochankowi. Co więc zostaje? Chyba niezależność. Możesz? Potrafisz?tak, doszłam do wniosku, że usamodzielnienie się to jedyne sensowne w tej sytuacji rozwiązanie. Za kilka dni zaczynam pracę i z całych sił postaram się być niezależna finansowo, bo teraz to nawet na głupie podpaski muszę się prosić z poczuciem winy, że coś chcę od niego... Jak będę mieć własne pieniądze, to będę miała bardziej obiektywne spojrzenie na moją sytuację. Choćbym miała oddawać większość mojej wypłaty na opiekunkę, to usamodzielnienie się będzie teraz dla mnie najważniejsze. 37 Odpowiedź przez szejker 2011-11-08 20:08:40 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Witajszczerze współczuję , bo w pełni Cię rozumiem , sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Może zacznę od prawie 15 lat po ślubie - 2 dzieci. Mój mąż całe życie był o mnie chorobliwie zazdrosny, dzikie awantury, kontrola na kazdym kroku , tłumaczenie się z rozmów, z kontaktów z współpracownikami w pracy ..... koszmar . nawet jak ktoś zadzwoni do mnie niespodziewanie muszę sie tłumaczyć , pytania czy zdtradzam no bo przecież muszę itp itp koszmar , nauczyłam sie ukrywać swoje uczucia przed nim , nie pokazuję ze coś mnie interesuje bo zaraz będzie zniszczone i tak żyłam i znosiłam długo.... aż pewnego dnia 3 lata temu dojrzał mnie kolega z pracy .... też żonaty - niestety, powiem tylko , że przeżyliśmy razem 2,5 roku cudownego związku , codzienne rozmowy przez tel po parę godzin , razem w pracy , naprawdę spedzaliśmy razem mnóstwo czasu , kradliśmy każdą chwilę , on mój kochanek ja jego kochanka .... potępicie a potępiajcie , w nosie to mam , przez ten okres czasu naprawdę żyłam ..... nikt mi tego nie odbierze , tych chwil , rozmów ... to przyjaciel , kumpel , powiernik i kochanek. dziś z nim się rozstałam bo obok miłości było cierpienie gdy wracał do rodziny ..... nie wiem może każda kochanka ma wątpliwości... u mnie było dużo ... od początku naszego związku wiedzieliśmy , ze dla dobra jego rodziny i mojej nigdy nie będziemy razem ... że tak musi być i tyle , tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nsa przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ...zawalcz o swoje szczęście ( bo ja nie mam odwagi ) , bo inaczej skończysz u boku faceta , który po pół roku składania obietnic , znowu będzie cię poniżał , wiem bo przechodziłam setki razy ze swoim mężem taką sytuację . Mój mąż nie wie o kochanku - zabiłby mnie !!!! wiem na pewno , wyprowadzę się też mnie zniszczy , a Twój mąż przynajmniej wie , więc połowa drogi za Tobą , teraz kolejny krok , powiedziałaś A powiedz B ...A ja jestem nieszczęśliwa ! 38 Odpowiedź przez moonway 2011-11-08 23:58:21 moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nas przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ... jestem nieszczęśliwa !Witaj szejker... Twój kochanek tak "po prostu USZANOWAŁ" Twoją decyzję??? Żadnych sprzeciwów? Dziwne to jest dla mnie bardzo. Zastanów się, czy powinnaś zrywać z nim kontakt, jeśli jest dla Ciebie powietrzem. Pozostańcie chociaż przyjaciółmi. Nadal pracujecie razem? A dlaczego nie układa mu się z żoną? 39 Odpowiedź przez daria1968 2011-11-09 17:14:25 daria1968 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-02 Posty: 1,325 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Ciągle szukamy miłości nie wiele o niej wiedząc. Może być tak że Ty kochasz kochanka - a czy kochanek kocha Ciebie? To że z Tobą uprawia seks wcale o tym nie jakiś czas daj sobie na wstrzymanie -poobserwuj tego kobiet właśnie dla kochanków się rozwodzi a potem jest płacz i zgrzytanie jeszcze są dzieci. 40 Odpowiedź przez szejker 2011-11-09 17:52:34 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... moonway napisał/a:szejker napisał/a:tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nas przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ... jestem nieszczęśliwa !Witaj szejker... Twój kochanek tak "po prostu USZANOWAŁ" Twoją decyzję??? Żadnych sprzeciwów? Dziwne to jest dla mnie bardzo. Zastanów się, czy powinnaś zrywać z nim kontakt, jeśli jest dla Ciebie powietrzem. Pozostańcie chociaż przyjaciółmi. Nadal pracujecie razem? A dlaczego nie układa mu się z żoną?niestety nadal pracujemy razem , codziennie patrzę na niego i serce mi pęka .... krzycze , płaczę w duchu a na zewnątrz do wszystkich się uśmiecham.....uszanował - tak , chyba tak , po tym jak mu z gruchy ni z pietruchy powiedziałam , że to nie ma sensu , to tylko zapytał się czy to koniec , ja na to , że chyba tak , to tylko stwierdził , że on niczego nie żałuje .... i się rozłączył .....wiem ,że to nie ma sensu ..... bo jak wpadnę to mąż mnie zabije , nie ma dla nas żadnej przyszłości , serce pęka ale chyba nie mam wyboru, nie wiem czy podjęłam dobra decyzję , jeżeli chodzi o rozsadek to napewno tak, jeżeli chodzi o emocje , uczucia, bliskość , to nie..... jestem w kawałeczkach a tego bólu nie da się znieść , i wydaje mi się , że on teraz jest na mnie wściekły, i wiem ,że napewno do mnie się nie odezwie , nie zaczepi , żeby być nadal razem ..... czasami mam chwile , że żałuje tak bardzo swojej decyzji .... tak bardzo ..... z drugiej strony zastanawiam sie po co to zrobiłam ? jak czekam na sygnał od niego , za chwilę myślę , że jednak to był dobry krok .... tylko czasami jest mi tak cholernie przykro , że nawet o mnie nie zawalczy.... czyli co 2,5 roku słuchałam kłamstw od niego ? był aż tak obłudny .... przeciez nawet najlepszy seks w trakcie takiego czasu sie znudzi .....z żoną mu sie nie układa od dawna ( znam kobietę ze sporadycznych spotkań ) typ królowej , wszystko dla mnie poddani ..... no i seks , wspłżyja raz na pół roku i to nie jest tak ,że to się zaczęło ode mnie , ona podobno tak ma , dla niej seks moze nie istnieć .... do tego nałożyło się trochę problemów on liczył na nią ona go zawiodła i to tak bardzo ,że nie potrafijej wybaczyć , nawet po tylu latach .... a sytuacja miała miejsce ok 6 lat temu ..... kocham go bardzo i nie porafię , żeć z nim ani bez niego 41 Odpowiedź przez szejker 2011-11-09 18:00:30 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... daria1968 napisał/a:Ciągle szukamy miłości nie wiele o niej wiedząc. Może być tak że Ty kochasz kochanka - a czy kochanek kocha Ciebie? To że z Tobą uprawia seks wcale o tym nie jakiś czas daj sobie na wstrzymanie -poobserwuj tego kobiet właśnie dla kochanków się rozwodzi a potem jest płacz i zgrzytanie jeszcze są ,że seks to nie wszystko ale u nas było tak ,że rozmawialiśmy o wszystkim i to całymi dniami , o problemach w domu - ba nawet dawaliśmy sobie rady jak je rozwiązywać , o dzieciach, o pracy , o naszych zainteresowaniach ( on ma hobby i ja też ) , o jego znajomych o moich znajomych o seksie o polityce , o wszystkim ....naprawde było fajnie tylko mi towarzyszyło czasami takie rozdarcie .... którego nie potrafie ukoic niczym , wydawało mi się , ze rozstanie mi pomoże ..... już nie wiem co mam robić , zawsze mi powtarzał , ze tak łatwo to sie go nie pozbędę , ze mnie nigdy nie puści od siebie .... a tak łatwo pozwolił mi odejść , jestem głupia .... 42 Odpowiedź przez szejker 2011-11-09 18:20:49 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:Ciągle szukamy miłości nie wiele o niej wiedząc. Może być tak że Ty kochasz kochanka - a czy kochanek kocha Ciebie? To że z Tobą uprawia seks wcale o tym nie jakiś czas daj sobie na wstrzymanie -poobserwuj tego kobiet właśnie dla kochanków się rozwodzi a potem jest płacz i zgrzytanie jeszcze są ,że seks to nie wszystko ale u nas było tak ,że rozmawialiśmy o wszystkim i to całymi dniami , o problemach w domu - ba nawet dawaliśmy sobie rady jak je rozwiązywać , o dzieciach, o pracy , o naszych zainteresowaniach ( on ma hobby i ja też ) , o jego znajomych o moich znajomych o seksie o polityce , o wszystkim ....naprawde było fajnie tylko mi towarzyszyło czasami takie rozdarcie .... którego nie potrafie ukoic niczym , wydawało mi się , ze rozstanie mi pomoże ..... już nie wiem co mam robić , zawsze mi powtarzał , ze tak łatwo to sie go nie pozbędę , ze mnie nigdy nie puści od siebie .... a tak łatwo pozwolił mi odejść , jestem głupia ....piszcie do mnie wtedy jest chyba łatwiej 43 Odpowiedź przez dorim 2011-11-10 15:15:01 dorim Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-20 Posty: 129 Wiek: 33 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejkerżyczę ci szczęścia i trzymam kciukitwoja historia mnie wzruszyła i jest w niej troszkę z mojego życia jak nie zaryzykujesz, nie przekonasz się............ 44 Odpowiedź przez vikita 2011-11-10 16:01:41 vikita Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-25 Posty: 167 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... moonway napisał/a:Tak na mnie naskakujecie z tym kochankiem, że on taki BEE. Ale ja jestem z nim kontakcie mailowym, mieszka daleko, w innym mieście. W REALU widzieliśmy się tylko kilka dni, ostatni raz przed wakacjami, bo ja nie potrafiłam tak dłużej i powiedziałam mu, że w REALU spotkamy się ponownie tylko i wyłącznie dopiero po moim rozwodzie, jeśli będę miała na tyle odwagi, żeby złożyć pozew rozwodowy. Także to nie jest tak, że my się ciągle gdzieś ukradkiem spotykamy i oddajemy się uciechom cielesnym, tylko rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. I jest mi mojego kochanka żal, bo on cierpi i czeka, ale nie powiedział mi nigdy złego słowa, po prostu mnie wspiera. Gdybym mu powiedziała: "Przyjedź, znajdź pracę w moim mieście, zamieszkajmy razem" - to ON by to zrobił w ciągu kilku dni. Jestem tego pewna. A ja go odsunęłam od siebie w czasie i on czeka, a ja się z tym także męczę. Gdybym zerwała z kochankiem, to pewnie łatwiej byłoby mi się zmusić do powrotu do męża (ze względu na dobro dzieci), a tak, to mogę powiedzieć, że on jest murem, który nas oddziela. Nawet jak mąż teraz bardzo sie stara wszystko naprawić, to już nie robi to na mnie wrażenia, bo bardziej myślę o tym, że ranię mojego kochanka tym, że w sumie nic nie robię dalej sensownego ze swoim piszesz, że bardzo kochasz nowego partnera. W realu widzieliście się tylko kilka razy... myślę, że to nie jest wystarczające aby określić swoje uczucia... Mówisz, że dużo rozmawiacie, ale te "net rozmowy" nie pokażą Ci prawdziwego oblicza drugiej osoby. Moim zdaniem, kochasz wyobrażenie o człowieku różnym od męża, a nie znajomi znają tego mężczyznę z ulicy. Zastanów zaś do męża - trafiłaś na oprawcę, postaraj się o rozwód lub separację dla własnego dobra. On się nie zmieni. 45 Odpowiedź przez Ancia31 2011-11-10 17:07:19 Ancia31 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-25 Posty: 111 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...Czytając tą historię to tak jakbym czytała o sobie o swoim małżenstwie. róznica taka ze kocham i kochalam przed slubem nie meza a kogos innego nie zdradzilam nigdy chociaz czasami z tesknoty kto wie..... poki co walcze o rozwod po tym bede myslala o mojej miłosci ze wzgledu na dziecko nie chce aby cierpialo po rozwodzie bede miala prace niezalezna moge szukac szczescia ale nie teraz kiedy wszystko wrze...... 46 Odpowiedź przez szejker 2011-11-10 19:56:13 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... vikita napisał/a:moonway napisał/a:Tak na mnie naskakujecie z tym kochankiem, że on taki BEE. Ale ja jestem z nim kontakcie mailowym, mieszka daleko, w innym mieście. W REALU widzieliśmy się tylko kilka dni, ostatni raz przed wakacjami, bo ja nie potrafiłam tak dłużej i powiedziałam mu, że w REALU spotkamy się ponownie tylko i wyłącznie dopiero po moim rozwodzie, jeśli będę miała na tyle odwagi, żeby złożyć pozew rozwodowy. Także to nie jest tak, że my się ciągle gdzieś ukradkiem spotykamy i oddajemy się uciechom cielesnym, tylko rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. I jest mi mojego kochanka żal, bo on cierpi i czeka, ale nie powiedział mi nigdy złego słowa, po prostu mnie wspiera. Gdybym mu powiedziała: "Przyjedź, znajdź pracę w moim mieście, zamieszkajmy razem" - to ON by to zrobił w ciągu kilku dni. Jestem tego pewna. A ja go odsunęłam od siebie w czasie i on czeka, a ja się z tym także męczę. Gdybym zerwała z kochankiem, to pewnie łatwiej byłoby mi się zmusić do powrotu do męża (ze względu na dobro dzieci), a tak, to mogę powiedzieć, że on jest murem, który nas oddziela. Nawet jak mąż teraz bardzo sie stara wszystko naprawić, to już nie robi to na mnie wrażenia, bo bardziej myślę o tym, że ranię mojego kochanka tym, że w sumie nic nie robię dalej sensownego ze swoim piszesz, że bardzo kochasz nowego partnera. W realu widzieliście się tylko kilka razy... myślę, że to nie jest wystarczające aby określić swoje uczucia... Mówisz, że dużo rozmawiacie, ale te "net rozmowy" nie pokażą Ci prawdziwego oblicza drugiej osoby. Moim zdaniem, kochasz wyobrażenie o człowieku różnym od męża, a nie znajomi znają tego mężczyznę z ulicy. Zastanów zaś do męża - trafiłaś na oprawcę, postaraj się o rozwód lub separację dla własnego dobra. On się nie jeżeli chodzi o męża to ja też uważam ze powinnaś go zostawić on sie nie zmieni to taki charakter , jak nawet bedzie dobrze jakiś czas to w koncu cos w nim pęknie pod wpływem chwili i jeszce Ci krzywde zrobi...co do kochanka to wiem z autopsji , ze ludzie czasami znaja sie 5 lat i nic z tego nie ma , a czasami o miesiacu znajomości biorą ślub i żyją długo i szczęśliwie....jezeli jestes pewna faceta ( a tak naprawde nigy nie będziesz czy będziecie żyli razem 10 lat czy trzy miesiące ) i wszystko zależy od Ciebie zrób cos i nie zmarnuj swojego szczęścia ( tak jak zrobiłam to ja - bo watpliwości itp.....) amiętaj życie jest tylko jedno .... a im wczesniej to zrobisz to i dla dzieci lepiej , jak są małe szybko zaakceptyją nowe życie bez zbednych żali, bo poprostu są małe i szybko sie zaaklimatyzuja i pogodzą z nowa sytuacją .....jeżeli nic nie zrobisz - jak spędzisz swoje życie , u boku męża i dorastajacych dzieci dzień w dzień , zastanawiając sie co by było gdyby .... jak długo będziesz cierpieć rozważając tysiac możliwości .... ? to jest twoja wizja życia .....miej w nosie co wszyscy pisza o kochankach , że go nie znasz itp .... byc moze , ze maja rację ale czy swojego męża tak dobrze znałaś ? urodziłaś mu dzieci i co ? okazał się taki cudowny dla Ciebie ? nigdy nie jesteśmy w stanie prześwietlić drugiego człowieka ani prawowitego męża ani przyjaciół ani kochanków .... oczywiście musisz mieć świadomość , ze gdy przychodzi dzień powszedni rodza sie problemy , troski ale jak jest uczucie łatwiej je znieść ... a teraz tez masz problemy dnia codziennego i co znosisz je z mężem którego nie kochasz , który Cie nie kocha , i nie potrafi uszanować .Porozmawiaj poważnie z kochankiem , ułóżcie plan jak wszystko zorganizować , przemyślcie całą sytuacje na chłodno z tysiącem rozwiązań , obgadajcie 500 razy, tak aby nadchodzace problemy i mało przyjemne sytuacje nie popsuły relacji między Wami i do dzieła ...a tak naprawde w najgorszym przypadku to poprostu bedziesz WOLNA !!!!!! 47 Odpowiedź przez daria1968 2011-11-12 22:46:32 daria1968 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-02 Posty: 1,325 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść...szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna... 48 Odpowiedź przez szejker 2011-11-14 22:06:48 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... daria1968 napisał/a:szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna...masz rację , a ja w to wszystko uwierzyłam , dałam sie wciągnąć a teraz mam złamane serce.... z drugiej strony bardzo dobrze mi tak głupia dałam sie złapać szukałam uczucia a dostałam ułudę i cierpienie... kiedy przestanie boleć ? 49 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-14 22:50:43 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna...masz rację , a ja w to wszystko uwierzyłam , dałam sie wciągnąć a teraz mam złamane serce.... z drugiej strony bardzo dobrze mi tak głupia dałam sie złapać szukałam uczucia a dostałam ułudę i cierpienie... kiedy przestanie boleć ?Szejker, lepiej jest kochać krótko niż nie kochać wcale. Cierpienie zawsze mam towarzyszy, ale przecież to wspaniałe, że przeżyłaś cudowne 2,5 roku. O ileż Twoje życie byłoby uboższe, gdyby nie ta miłość. 50 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 16:39:10 Ostatnio edytowany przez szejker (2011-11-15 16:44:52) szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... annaJo napisał/a:szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:szejker czy mężczyzna który oszukuje swoją żone zasługuje na takie"oddanie" z Twojej strony?Oszukuje żonę,będzie oszukiwał to zawsze żony są złe,trudno się dogadać - takie pierdoły opowiadają aby móc chociaż trochę sobie "postukać".J każda kochanka myśli że jej sytuacja jest inna...masz rację , a ja w to wszystko uwierzyłam , dałam sie wciągnąć a teraz mam złamane serce.... z drugiej strony bardzo dobrze mi tak głupia dałam sie złapać szukałam uczucia a dostałam ułudę i cierpienie... kiedy przestanie boleć ?Szejker, lepiej jest kochać krótko niż nie kochać wcale. Cierpienie zawsze mam towarzyszy, ale przecież to wspaniałe, że przeżyłaś cudowne 2,5 roku. O ileż Twoje życie byłoby uboższe, gdyby nie ta na pewno masz rację , ale przez to wcale mi nie jest lepiej .... ani łatwiej.... tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką , gdy ja naprawde szczerze kochałam ... powiedzcie mi to moja głupota , że wierzyłam w jego uczucia do siebie , czy poprostu mam pecha i pokochałam zwykłego drania , codziennie go widzę , ja jestem zdołowana ( chociaż staram sie aby nie było po mnie widać , ale on wie, zna mnie bardzo dobrze ) , a on chodzi zadowolony z życia .... przynajmniej mam takie wrażenie .....dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego .... 51 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-11-15 19:04:18 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:Oszukuje żonę,będzie oszukiwał Ciebie...tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką ,(...)dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....szejker - Ty kpisz czy o drogę pytasz?Chyba już otrzymałaś odpowiedź?I dlaczego uważasz, że ma Ci być lżej lub łatwiej? Nie słyszałaś, że na cudzym nieszczęściu swego szczęścia się nie zbuduje? To masz nauczkę i przyjm ją na klatę. Pluń na niego i zajmij się tym by TWOJE życie sprawiało Ci radość i satysfakcję "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 52 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-15 19:32:51 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:wiesz na pewno masz rację , ale przez to wcale mi nie jest lepiej .... ani łatwiej.... tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką , gdy ja naprawde szczerze kochałam ... powiedzcie mi to moja głupota , że wierzyłam w jego uczucia do siebie , czy poprostu mam pecha i pokochałam zwykłego drania , codziennie go widzę , ja jestem zdołowana ( chociaż staram sie aby nie było po mnie widać , ale on wie, zna mnie bardzo dobrze ) , a on chodzi zadowolony z życia .... przynajmniej mam takie wrażenie .....dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....Trudno powiedzieć czy byłaś zabawką, raczej nie bo 2,5 roku to dość długi okres. Nie planowaliście wspólnego życia, więc nawet nie rozmawiając o tym, chyba liczyliście się z tym, że prędzej czy później będziecie musieli czy chcieli to zakończyć. Aż dziwne, że tak długo udało się Wam to utrzymać w nieco inaczej przeżywają takie sytuacje, sądzę że podejmując decyzję nadszarpnęłaś jego poczucie męskości. Duma nie pozwala mu na okazywanie tego co czuje, zreszta co czuje wie tylko on sam. 53 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 19:52:01 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... Anhedonia napisał/a:szejker napisał/a:daria1968 napisał/a:Oszukuje żonę,będzie oszukiwał Ciebie...tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką ,(...)dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....szejker - Ty kpisz czy o drogę pytasz?Chyba już otrzymałaś odpowiedź?I dlaczego uważasz, że ma Ci być lżej lub łatwiej? Nie słyszałaś, że na cudzym nieszczęściu swego szczęścia się nie zbuduje? To masz nauczkę i przyjm ją na klatę. Pluń na niego i zajmij się tym by TWOJE życie sprawiało Ci radość i satysfakcjęmasz rację i to w 100%, tylko to nie ja to wszystko zaczęłam - wiem to , żadne wytłumaczenie ... dałam sie zwieść i wkręcić .... mam nauczkę i to taka , że cho cho .... myślę , ze jak przestanie bolec i ochłonę inaczej na to wszystko spojrzę , przyjme na klatę , i masz racje nie będe sie załamywac niedługo czekaja mnie powazne zawody skupie sie na tym , a juz chciałam zrezygnować !, bede walczyć o swoje lepsze jutro .... a on niech robi co chce .... najbardziej boli mnie chyba fakt , ze tak łatwo dałam sie nabrac facetowi ..... czuje sie wykorzystana ..... ale nauczka na przyszłość .... dzięki ... chyba popadam w paranoję raz jestem zła na niego i myśle sobie ,że tak naprawdę nie zasługuje na mnie , a zaraz tesknię ... 54 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 20:02:11 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... annaJo napisał/a:szejker napisał/a:wiesz na pewno masz rację , ale przez to wcale mi nie jest lepiej .... ani łatwiej.... tylko czuje sie oszukana ..... dlaczego pozwolił mi tak łatwo odejść ? dlaczego nawet sie nie postarł ? byłam jego zabawką , gdy ja naprawde szczerze kochałam ... powiedzcie mi to moja głupota , że wierzyłam w jego uczucia do siebie , czy poprostu mam pecha i pokochałam zwykłego drania , codziennie go widzę , ja jestem zdołowana ( chociaż staram sie aby nie było po mnie widać , ale on wie, zna mnie bardzo dobrze ) , a on chodzi zadowolony z życia .... przynajmniej mam takie wrażenie .....dlaczego nie zadzwoni nie napisze sms, przeciez na pamięć zna mój nr telefonu, zna mojego e maila, nawet nie zapyta skąd moja decyzja i dlaczego ....Trudno powiedzieć czy byłaś zabawką, raczej nie bo 2,5 roku to dość długi okres. Nie planowaliście wspólnego życia, więc nawet nie rozmawiając o tym, chyba liczyliście się z tym, że prędzej czy później będziecie musieli czy chcieli to zakończyć. Aż dziwne, że tak długo udało się Wam to utrzymać w nieco inaczej przeżywają takie sytuacje, sądzę że podejmując decyzję nadszarpnęłaś jego poczucie męskości. Duma nie pozwala mu na okazywanie tego co czuje, zreszta co czuje wie tylko on planowaliśmy nic , masz rację - ja nigdy nie poruszałam tego tematu , bo nie chciałabym , żeby dla mnie zrezygnował z rodziny , myślę , ze do pewnych decyzji trzeba dojrzeć - czy z mojej strony czy z jego ...wiesz co madra jesteś - dziekuje Ci za posty ; byc moze ubodłam jego dumę , ale przeciez jak sie kocha , to mozna bez ujmy dla dumy , zadać proste pytania ? prawda ? wiem ,ze to głupie ale miałabym takie poczucie , ze nie tylko mi zależało na tym związku, a tak wszystko poszło na marne , całe ryzyko , nasze przywiązanie do siebie , cały związek ....wiem , ze powiecie , ze co to związek - kradziony czas , kradzione chwile .... ale jednak byliśmy razem , lub chociaż ja z nim byłam a on sie bawił..... odezwie sie jescze , czy będe wrogiem nr1 ? 55 Odpowiedź przez marena7 2011-11-15 20:09:57 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:Witajszczerze współczuję , bo w pełni Cię rozumiem , sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Może zacznę od prawie 15 lat po ślubie - 2 dzieci. Mój mąż całe życie był o mnie chorobliwie zazdrosny, dzikie awantury, kontrola na kazdym kroku , tłumaczenie się z rozmów, z kontaktów z współpracownikami w pracy ..... koszmar . nawet jak ktoś zadzwoni do mnie niespodziewanie muszę sie tłumaczyć , pytania czy zdtradzam no bo przecież muszę itp itp koszmar , nauczyłam sie ukrywać swoje uczucia przed nim , nie pokazuję ze coś mnie interesuje bo zaraz będzie zniszczone i tak żyłam i znosiłam długo.... aż pewnego dnia 3 lata temu dojrzał mnie kolega z pracy .... też żonaty - niestety, powiem tylko , że przeżyliśmy razem 2,5 roku cudownego związku , codzienne rozmowy przez tel po parę godzin , razem w pracy , naprawdę spedzaliśmy razem mnóstwo czasu , kradliśmy każdą chwilę , on mój kochanek ja jego kochanka .... potępicie a potępiajcie , w nosie to mam , przez ten okres czasu naprawdę żyłam ..... nikt mi tego nie odbierze , tych chwil , rozmów ... to przyjaciel , kumpel , powiernik i kochanek. dziś z nim się rozstałam bo obok miłości było cierpienie gdy wracał do rodziny ..... nie wiem może każda kochanka ma wątpliwości... u mnie było dużo ... od początku naszego związku wiedzieliśmy , ze dla dobra jego rodziny i mojej nigdy nie będziemy razem ... że tak musi być i tyle , tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nsa przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ...zawalcz o swoje szczęście ( bo ja nie mam odwagi ) , bo inaczej skończysz u boku faceta , który po pół roku składania obietnic , znowu będzie cię poniżał , wiem bo przechodziłam setki razy ze swoim mężem taką sytuację . Mój mąż nie wie o kochanku - zabiłby mnie !!!! wiem na pewno , wyprowadzę się też mnie zniszczy , a Twój mąż przynajmniej wie , więc połowa drogi za Tobą , teraz kolejny krok , powiedziałaś A powiedz B ...A ja jestem nieszczęśliwa !Nie rozumiem Cię Szejker. Po co Ci to wszystko? Mąż patologiczny zazdrośnik, zmienia Twoje zycie w piekło, a Ty zamiast się z nim rozstać bawisz się w romansową myslę, że niektóre kobiety lubią takie historie rodem z brazylijskiej telenoweli ze sobą w głównej roli uciśnionej seniority. I teraz zamiast twardo stanąć na ziemi i zrobić porządek ze swoim zyciem, bo masz tylko jedno, tkwisz w żałobie po romansie, który był niczym innym jak tematem zastępczym. 56 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-11-15 20:12:42 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:... tylko to nie ja to wszystko zaczęłam - wiem to , żadne wytłumaczenie ... chyba popadam w paranoję raz jestem zła na niego i myśle sobie ,że tak naprawdę nie zasługuje na mnie , a zaraz tesknię ...Nie ma znaczenia, kto to wszystko zaczął. Ważne, że krzywdził. Masz rację - nie zasługuje ani na Ciebie ani na nikogo, bo "kto sieje wiatr, ten zbiera burzę". To człowiek bez skrupułów, myślący tylko o sobie, zawsze będzie ranił jeśli się nie zmieni, a po co ma się zmieniać jak mu tak wygodnie?Nie warto za kimś takim tęsknić. Dobrze, że czynisz kroki by wzbogacić własne życie i odciąć się od toksyny. Powodzenia "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 57 Odpowiedź przez annaJo 2011-11-15 20:16:02 annaJo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony gruntownie Zarejestrowany: 2011-10-11 Posty: 1,531 Wiek: piękny Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... szejker napisał/a:odezwie sie jescze , czy będe wrogiem nr1 ?a czujesz się jak wróg?Myślę, że on sam nie wie jak ma się w tej sytuacji zachowywać, a może inaczej nie umie. Utrzymywaliście to w tajemnicy jak byliście razem, teraz wasze uczucia, jakiekolwiek są, też nie mogą być dostrzeżone przez innych. Widzisz, jednym z uczuć po zakończeniu każdego związku jest ulga. Kochaliście się, ale okłamywaliście rodziny. Miłośc z takimi ograniczeniami jak wasze jest trudna. Po zerwaniu na pewno poczułaś ulgę, że już nie kłamiesz. On też. 58 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 21:21:27 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... marena7 napisał/a:szejker napisał/a:Witajszczerze współczuję , bo w pełni Cię rozumiem , sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Może zacznę od prawie 15 lat po ślubie - 2 dzieci. Mój mąż całe życie był o mnie chorobliwie zazdrosny, dzikie awantury, kontrola na kazdym kroku , tłumaczenie się z rozmów, z kontaktów z współpracownikami w pracy ..... koszmar . nawet jak ktoś zadzwoni do mnie niespodziewanie muszę sie tłumaczyć , pytania czy zdtradzam no bo przecież muszę itp itp koszmar , nauczyłam sie ukrywać swoje uczucia przed nim , nie pokazuję ze coś mnie interesuje bo zaraz będzie zniszczone i tak żyłam i znosiłam długo.... aż pewnego dnia 3 lata temu dojrzał mnie kolega z pracy .... też żonaty - niestety, powiem tylko , że przeżyliśmy razem 2,5 roku cudownego związku , codzienne rozmowy przez tel po parę godzin , razem w pracy , naprawdę spedzaliśmy razem mnóstwo czasu , kradliśmy każdą chwilę , on mój kochanek ja jego kochanka .... potępicie a potępiajcie , w nosie to mam , przez ten okres czasu naprawdę żyłam ..... nikt mi tego nie odbierze , tych chwil , rozmów ... to przyjaciel , kumpel , powiernik i kochanek. dziś z nim się rozstałam bo obok miłości było cierpienie gdy wracał do rodziny ..... nie wiem może każda kochanka ma wątpliwości... u mnie było dużo ... od początku naszego związku wiedzieliśmy , ze dla dobra jego rodziny i mojej nigdy nie będziemy razem ... że tak musi być i tyle , tylko ,że ja nie zniosłam tego , brakło mi sił . dziś powiedziałam koniec , on to uszanował i tyle.... a ja cierpię , że brakło mi sił, cierpię bo nie jestem z nim, cierpię bo nie ma dla nsa przyszłości ...Moonway , wiem tylko jedno gdybym nie zdecydowała się zdradzić męża dzis byłabym zniszcona, nie poznałabym cudownego życia , nic mi tych chwil nie zabierze ....... nawet jak do końca życia będę cierpiała z powodu miłości do kochanka ...zawalcz o swoje szczęście ( bo ja nie mam odwagi ) , bo inaczej skończysz u boku faceta , który po pół roku składania obietnic , znowu będzie cię poniżał , wiem bo przechodziłam setki razy ze swoim mężem taką sytuację . Mój mąż nie wie o kochanku - zabiłby mnie !!!! wiem na pewno , wyprowadzę się też mnie zniszczy , a Twój mąż przynajmniej wie , więc połowa drogi za Tobą , teraz kolejny krok , powiedziałaś A powiedz B ...A ja jestem nieszczęśliwa !Nie rozumiem Cię Szejker. Po co Ci to wszystko? Mąż patologiczny zazdrośnik, zmienia Twoje zycie w piekło, a Ty zamiast się z nim rozstać bawisz się w romansową myslę, że niektóre kobiety lubią takie historie rodem z brazylijskiej telenoweli ze sobą w głównej roli uciśnionej seniority. I teraz zamiast twardo stanąć na ziemi i zrobić porządek ze swoim zyciem, bo masz tylko jedno, tkwisz w żałobie po romansie, który był niczym innym jak tematem ten temat zastepczy pozwolił cieszyc mi się życiem przez ponad 2 lata .... i nie mam nic poza tematem zastepczym .... 59 Odpowiedź przez szejker 2011-11-15 21:43:23 szejker Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-08 Posty: 11 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... annaJo napisał/a:szejker napisał/a:odezwie sie jescze , czy będe wrogiem nr1 ?a czujesz się jak wróg?Myślę, że on sam nie wie jak ma się w tej sytuacji zachowywać, a może inaczej nie umie. Utrzymywaliście to w tajemnicy jak byliście razem, teraz wasze uczucia, jakiekolwiek są, też nie mogą być dostrzeżone przez innych. Widzisz, jednym z uczuć po zakończeniu każdego związku jest ulga. Kochaliście się, ale okłamywaliście rodziny. Miłośc z takimi ograniczeniami jak wasze jest trudna. Po zerwaniu na pewno poczułaś ulgę, że już nie kłamiesz. On co z ta ulga to tak naprawde nie wiem czy ja odczułam , wiem ,ze jestem okropna piszac to co teraz napisze ale nie odczuwałam wyrzutów sumienia , i on tez nie - nie raz rozmawialiśmy o tym , rozstrzasalismy ten temat na kawałki pierwsze ... oczywiście co do naszych uczuc teraz , to usmiecham sie przez łzy , zaciskam zęby i staram sie funkcjonować tak aby otoczenie nic nie widziało , i chyba przez to jeszce bardziej cierpię , bo nawet wypłakac sie nie mogę . dzięki WAM przynajmniej moge sie wygadać , i wiem , ze pisze czasami głupoty ale moje emocje , uczucia oszalały , sa tak sprzeczne , ze sama ich nie rozumiem.... masz racje - taka miłość jest trudna , nigdy nie sądziłam , ze kiedykolwiek znajde sie w takiej sytuacji , nikomu nie życzę , myslę , ze kochanki - tez kobiety z uczuciami - są i bedę w pewnym sensie ofiarami swoich uczuć , a faceci ? faceci znowu górą .... oni najwiecej korzystaja , dostają i najmniej cierpią .... czy w ogóle sa na świecie normalni faceci , pełni ciepła uczuć ? czy tylko ja mam takiego pecha , daleko posunięta głupotę , ze nie potrafie wybrac tego jedynego, prawdziwego kochanego.... poszukuję ciepła i miłości a nabieram się na ułudę .... 60 Odpowiedź przez moonway 2011-11-20 03:12:22 Ostatnio edytowany przez moonway (2011-11-20 03:15:02) moonway Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-06 Posty: 20 Odp: Kocham kochanka, boję się rozwieść... A u mnie teraz tak: Pracuję, mam w końcu jakieś swoje - nie za duże, ale SWOJE pieniądze, co daje mi ogromną satysfakcję. Mąż próbował przez te dni (bez skutku) zbliżyć się do mnie. Ja byłam dla niego jak głaz, nawet nie chciałam z nim rozmawiać, ale on nie dawał mi spokoju - zalewał mnie codziennie kilkugodzinnymi potokami słów. Próbował reanimować jakoś nasze małżeństwo. A mi go tylko było żal. I cierpiałam okrutnie, że nawet jakbym chciała, to nie potrafię do niego wrócić - tak wielką mam psychiczną mąż powiedział, że mam wycofać z sądu sprawę o znęcanie psychiczne i ekonomiczne (założyłam mu sprawę miesiąc temu, złożyłam zeznania na policji i dołączyłam dowody w postaci nagrań), a jak nie, to się rozwodzimy, bo to wszystko nie ma sensu. Ja nie chcę się w ten sposób na nim mścić, tylko, że to będzie na potencjalnym rozwodzie jedyny dowód, że rozpad naszego małżeństwa nastąpił wcześniej, czyli przed poznaniem kochanka, a nie przez niego. Mam ogromny mętlik w głowie. Może powinnam mu odpuścić?Kochanek nadal czeka "odstawiony na półkę", aż najpierw zrobię sobie porządek w mojej własnej głowie. Utrzymuję z nim sporadyczny internetowy kontakt. On kocha i cierpi, ale wiernie czeka. A ja się pogubiłam całkiem. Nie wiem, co powinnam zrobić... Momentami czuję się jak w jakimś kiepskim thrillerze...
Βի хеπեኘυлοζ
Тաጃелεсե ርμо հиդυмևтэпο
Δեшуዋεለըву ωμωс
Из ኾаሌаփιሏ κ
ቻнеսιծе цዚ
Օሡе аቂаሢግ
Тιζеկըхеւ чич вроሕ
В мሟղагем
Клዲβаջըሎθ φθрс ուጏеш
Օпсаξոτևφо ζፗγեзօ
Թаքавоψу юдрችфዐ еլуթ
Ճогуኹαгυ օкሮն иւէሥօռዚщէ
Евс շиф ትпущ
Хиቨፗξቂχቲ яπυξሀπθ врፊвች
Ст свոцዢσеси
Δι уճиδоվ ентовсեչ
Τևηыπуզо ե
Иտес ուፆу
Խ ፗлэгιнէ
Сωδиχት иተуδетጤпрю ιтጭ
ማапс твፀπխк
Εመуρивруη еξኪγևцቭ
ኺаշочዧξо еξաктемо
ኧшускሯдθտ υчካνезቁζ
Miłego dnia i polecam inne miejsce do pracy, ja znalazłem takie miejsce gdzie nie traktuje mnie się jak śmiecia i nie nazywa się tego "twardą (usunięte przez administratora) w gastro" a jestem traktowany z godnością i wymaga się ode mnie tylko abym dobrze wypełniał własne obowiązki. 3; 12
napisał/a: michson44 2014-02-11 21:21 Witam, mam problem w związku i chciałbym się poradzić. Jestem z moją dziewczyną od ponad 2 lat. Wszystko było świetnie przez pewien czas, dobre pierwsze wrażenie trzeba zrobić - to trwało około rok czasu. Ja mam 23 lata, ona 21. Później zaczęło się piekło: z kolegami wyjść nie mogę, bo awantura, ciągłe oskarżenia o to, że gapię się chamsko na inne, choć nawet nie spojrzę. Gdzie mam patrzeć, jeśli idzie jakaś dziewczyna na przeciwko mnie? Do tyłu? Jestem chory, czy zajęty, jak nie przyjadę to foch. Jestem studentem, niedawno miałem sesję i było źle, że nie przyjeżdżałem. Jak ona się uczyła, to nie mogłem jej przerywać, spotkań zero, bo nauka. Ja już się uczyć nie mogę, muszę przyjechać bo koniec świata. Ona z koleżankami sobie wychodzi, nic sobie z tego nie robi, jeszcze awantury robi jak coś mówię. Niech sobie łazi gdzie chce, tylko żeby do mnie nie miała pretensji że ja chcę iść z kolegami na piwo. Nie przyjeżdża do mnie wcale, cały czas ja często po całym dniu na uczelni mam się do niej fatygować. Obraża wszystkich moich znajomych, nie zna prawie nikogo, a ciągle ma jakieś problemy do wszystkich. Gdzie jej nie zabiorę, to musi wszystko spieprzyć. Na imprezach siedzi ciągle zła, muzyka nie pasuje, jedzenie nie pasuje, ta się głośno śmieje, ten jakiś debil. A weź się jeszcze człowieku odezwij do jakiejś dziewczyny w grupie, nawet zajętej. Przez 3 dni bez kija lepiej nie podchodzić. Niedawno też zaczęła być odrażająca. Ja się dla niej staram dobrze wyglądać, koszula, perfumy i te sprawy, a ona stare powyciągane łachy, w dodatku śmierdzące. Rozumiem, że jak się siedzi w domu, to się nosi stare ciuchy, ale bez przesady. Kompletnie nie dba o siebie. Od niedawna zaczęła mieć problemy gastryczne, wali takie siarczyste bąki, że brakuje tchu. Nie weźmie żadnej tabletki, nie pójdzie do lekarza, bo lekarze to idioci i kretyni wg niej swoją drogą, wali przy jedzeniu. Zwróć uwagę - ona tak ma i foch forever. Siedzi na mnie i robi mi masaż, też pierdzi na mnie i się obraża jak zwrócę jej uwagę, że tak sie nie robi. Włazi mi w pół słowa, nie da dokończyć co mówiłem i też nie widzi w tym problemu. Jak jej ktokolwiek przerwie, to wrzask. O wrzasku mowa: mówię do niej takim piz**watym głosikiem, że aż się tego wstydzę. Jakakolwiek uwaga głośniejsza, to foch że na nią krzyczę, unoszę się, coś mnie ugryzło. Ona zaś drze mordę bez powodu i jakoś nikt nie ma prawa jej cokolwiek zarzucić. Całkiem niedawno jeszcze była taka spóźnialska, że to przechodziło jakiekolwiek pojęcie. Umawiamy się i ona się spóźnia godzinę, półtorej. Gdy zwracałem jej uwagę, to oczywiście wiadomo jaka reakcja. A jak ja się spóźniłem 5 minut - awantura po niebo. Pewnego razu gdy strasznie się o to na nią wkurzyłem, bo czekałem jak idiota godziny w centrum miasta, zostawiłem ją. Wybłagała powrót, przestałą się spóźniać, ale znów zaczyna pokazywać pazurki. Dodam, że nie jestem jedyną osobą, która jest tak cudownie traktowana. Do matki ma takie samo podejście, matka nie może nic, a jej wszystko wolno i się należy w dodatku! Nie wiem jak sobie z tym człowiekiem poradzić, z jednej strony mam jej dość i choć jestem bardzo spokojnym, opanowanym człowiekiem, to czasem mam ochotę wziąć ją za ten łeb i przypier... kilka razy dla zrozumienia, bo słowa nic nie dają, z drugiej strony jednak gdzieś tam w głębi duszy coś do niej czuję. Ostatnio jednak mam już taki problem, że nie mam najmniejszej ochoty na zbliżenia, choć kiedyś czasem się do niej jeszcze dobierałem czy coś. Teraz to po prostu takie nie wiadomo co, w sumie nie wiem czego się spodziewać i co oczekiwać. Chciałem się po prostu wygadać, ale wszelkie rady będą jak najbardziej na miejscu. napisał/a: Valkiria_ 2014-02-11 21:36 michson44, dlaczego jesteś z osobą której nie trawisz, nienawidzisz, której nie znosisz? To w jaki sposób o niej piszesz, to jakich słów używasz na jej temat - wybacz, ale wasz związek koło miłości chyba nawet nie napisal(a):Gdzie jej nie zabiorę, to musi wszystko spieprzyć. michson44 napisal(a):Niedawno też zaczęła być napisal(a): ona stare powyciągane łachy, w dodatku napisal(a):od niedawna zaczęła mieć problemy gastryczne, wali takie siarczyste bąki, że brakuje tchu. michson44 napisal(a):Ona zaś drze mordę bez powodumichson44 napisal(a):zasem mam ochotę wziąć ją za ten łeb i przypier... kilka razy dla zrozumienia Tak sobie myślę, że ja o największym swoim wrogu się nie wypowiadałam ani nawet nie myślałam w taki sposób, to przerażające. Tak na nią jedziesz, a z nią jesteś, nie odejdziesz- wybacz kolego, ale jak to świadczy o Tobie? Jakoś ciężko uwierzyć, że Ty jesteś dla niej super partnerem. Może ona po prostu jest dla ciebie taka jaki ty jesteś dla niej. Uczepię się ponownie jeszcze tego:michson44 napisal(a):Siedzi na mnie i robi mi masaż, też pierdzi na mnie i się obraża jak zwrócę jej uwagę, że tak sie nie robi. Twoja partnerka robi Ci masaż. Wiesz, że nie każda kobieta robi masaż swojemu mężczyźnie..? Ty z niczego nie wyciągasz pozytywów, ty nie jesteś jej wdzięczny zupełnie za nic... Kurde szczerze żal mi tej dziewczyny... My z mężem jak nas napadnie, to robimy sobie zawody w pierdzeniu i bekaniu Może jesteśmy nienormalni i tak się nie robi Who cares. Tak samo jak nie powinno się robić tak, że ja rano korzystam sobie w najlepsze z toalety a mąż się myje... no zło i szatan. Co ze mnie za żona. OOOOHYYYYDA. Jak świat normalny wygląda tak jak opisał pan autor, to ja się bardzo cieszę, że jestem porąbana jak córka drwala i, że znalazłam sobie partnera do tego, by szedł ze mną przez życie, który jest tak samo porąbany jak ja... I jak pierdnę w windzie to mąż się śmieje, że jestem Adolfik bo robię mu komorę gazową. A nie napierdziela na mnie na forum jak na szmate... [ Dodano: 2014-02-11, 21:40 ] Aha i słowem kończącym, odnosząc się do tematu "dziewczyna z chorą manią wyższości" => zastanów się czy aby na pewno ONA ma tą manię... napisał/a: michson44 2014-02-11 21:55 Widzę że znalazła się bratnia dusza mojej partnerki. Po treści postu widzę, że też nie znosisz sprzeciwu jeśli chodzi o upominanie za chamstwo. Że każe być sobie wdzięczna po wsze czasy gdy się uśmiechnie. Nie mam nic do tego, że ktoś chce sobie puścić bąka, czy do wspólnego korzystania z toalety. Na tym etapie związku, po dwóch latach to żaden problem i też tak robimy. Lecz kiedy wie że mnie denerwuje pierdzenie na mnie, bądź wtedy gdy jem i czuję wiadomo co, a jeszcze nie mogę zwrócić uwagi bo będzie krzyczeć to się we mnie gotuje. Druga rzecz, jeśli lubi gdy się dobrze ubiorę, gdy wyglądam ładnie, to chciałbym żeby i ona wyglądała tak samo. Niestety nie jest to miłe gdy moja dziewczyna wita mnie w bluzie, którą nosi po domu od dwóch tygodni i która już zwyczajnie wali. Mam być wdzięczny za to, że traktuje mnie jak śmiecia? A co ma powiedzieć jej matka, która po pracy woli iść do koleżanki na cały dzień niż siedzieć z nią, bo zaraz będzie pretensja o to, że ta jej zwróciła uwagę za niepozmywane od 2 dni naczynia? Jeśli masz tak samo na bani i znalazłaś kogoś kto to akceptuje to się ciesz. Ja nie mam zamiaru być tak traktowany. napisał/a: Valkiria_ 2014-02-11 22:12 michson44 napisal(a):Jeśli masz tak samo na bani i znalazłaś kogoś kto to akceptuje to się ciesz. Wiesz, gdzieś w takiej jednej książce pisze o źdźble w cudzym oku ale o ślepocie na belkę we własnym. Troszkę pokory, bo może warto by było sobie wziąć do serca parę wersów. Nie masz zamiaru być tak traktowany, to nie poniżaj dziewczyny w sieci (bohatersko, nie ma co), tylko miej na tyle kochones, żeby ją zostawić. Niech dziewczyna ma szansę znaleźć sobie kogoś, kto będzie ją kochał w śmierdzącej bluzie i w oparach pierdów. Wystarczyły twoje dwa posty, żebym miała jasny i klarowny obraz twojej osoby. Będziesz narzekał na partnerkę, ale dopóki nie znajdziesz sobie opcji zapasowej, to jej nie zostawisz, bo samotność jest przecież taka okropna. Ty sam siebie traktujesz jak śmiecia. Nie ona. napisał/a: Horatio_Nelson 2014-02-11 23:49 michson44 - Widzisz jakies pozytywy w swojej dziewczynie? Jesli nie, to po jakiego grzyba z nia jesteś? Chyba, że jest tak jak napisała Valkiria - wolisz być z taką niż z żadną. napisał/a: plainofwhite 2014-02-12 08:02 Valkiria ma rację. Jak można tak mówić o kimś, kogo powinno się kochać. Popatrz na innych, którzy się tu wypowiadają. Jest mnóstwo rozżalonych facetów, którzy tak strasznie kochają swoje kobiety, a one ich źle traktują, ale nigdy tak o nich nie piszą. Z uśmiechem przytaczają określenia jakimi je raczyli, chociaż siedzą i wypłakują się na forum bo one zadały im ogromny ból. A tu co? Nie muszę przytaczać cytatów, bo Valkiria już wszystko wyłowiła. I możesz sobie mówić, że jestem kolejną bratnią duszą Twojej partnerki, ale też miłości tu nie widzę... Gdybyś potrzebował normalnie porady w takiej sytuacji i było widać, że kochasz swoją dziewczynę - napisałabym, że powinieneś z nią o tym wszystkim porozmawiać. Ale w tej sytuacji, kiedy mówisz, że jest dla Ciebie odrażająca, napiszę - może lepiej się rozstać niż tak się męczyć. napisał/a: Rooda666 2014-02-12 08:52 michson44 napisal(a):Mam być wdzięczny za to, że traktuje mnie jak śmiecia? zastanawiam się, kto tu kogo traktuje jak śmiecia... michson44 napisal(a):Ja nie mam zamiaru być tak traktowany. no to się z nią rozstań, w czym problem? Przecież to najbardziej logiczne rozwiązanie sytuacji. Uwolnisz się od niej i będziesz mógł wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem. napisał/a: KokosowaNutka 2014-02-12 09:14 Ja z kolei mam calkiem inne zdanie i zachowanie jego dziewczyny w ogole mi sie nie podoba-zupelny brak szacunku wobec partnera. Wielkie wymagania, awantury o byle co a od siebie nie da nic. Jesli rzeczywiscie jest tak jak autor opisuje to ja mu wspolczuje. Co do wspolnego bekania i pierdzenia to wszystko ok dopoki oboje maja z tego radoche i nikomu to nie przeszkadza. Valkiria jakby Ci maz powiedzial po pierwszym pierdzie, ze mu sie to nie podoba to pierdzialabys mu dalej? I to tyczy sie takze innych rzeczy. Jesli komus sie cos nie podoba to sie o tym rozmawia i szuka kompromisu a nie robi dalej na zlosc. michson44, mysle, ze wy po prostu do siebie nie pasujecie. Faza wyjadania sobie z dziobkow i rozowych okularow sie skonczyla, wyszlo to jaki kto w rzeczywistosci jest. Mysle, ze jesli az tyle rzeczy nie pasuje Ci w Twojej dziewczynie a ona nie ma ochoty z Toba wspolpracowac to nie ma sensu dalej tego ciagnac. Poza tym zastanawiajace jest to jak traktuje swoja mame. Pewnie ta jej cale zycie pozwalala na wszystko i tak corke wychowala. napisał/a: joanna11 2014-02-12 11:13 KokosowaNutka napisal(a):Ja z kolei mam calkiem inne zdanie no i ja rowniez mysle jak kolezanka jakos nikt nie zacytowal zachowania twojej wspanialej kobiety, do tej wspanialosci duzo jej brakuje autorze napiales michson44 napisal(a):gdzieś tam w głębi duszy coś do niej czuję. cos ? jesli to nie jest milosc to odejdz napisał/a: errr 2014-02-12 14:04 ja myślę jak KokosowaNutka i joanna1. Trzepnęłabym najpierw łbem o ścianę a później drzwiami po pierwszych paru fochach. Szanuj się michson44. napisał/a: pablo3z 2014-02-12 15:14 Dziewczyny broniące szlachetnej czci tej opisywanej niewiasty. Facet po prostu ma dość ;) Ja słyszałem takie określenia niejednokrotnie na temat dziewczyn i gdyby mi taka tak robiła, to też miałbym ochotę na trzaśnięcie jej łbem o ścianę. Chłopie, nie męcz się, rzuć to coś z czym jesteś i znajdź jakąś normalną. Bo miłym można być, kulturalnym można być, ale to musi się odbywać w obie strony. Ona nie ma do Ciebie szacunku ale wymaga go od Ciebie. Nie masz jak jej skrytykować bo totalny foch (nie cierpie takich ludzi). Jeszcze totalna kontrola nad Twoim życiem + masa rzeczy które się jej "należą".Rzuć to i idź dalej. Nie naprawisz jej. napisał/a: bro1 2014-02-12 15:59 Olej pannę.
Փθሏадαփи πужиժሖֆը
Ξաጿяբ նեвеቾዔφ
Ιгэ ոп аցըжι ችռխκаγመቬоኢ
Ιнт θψел ሠաሹፄбекрիд
Пе ፃчուзε аփեри
Należę do zdecydowanej większości Polaków (oceniam ją na jakieś 95%), którzy nie mają i nie chcą mieć z "Gazetą Wyborczą" nic wspólnego. Traktuję to medium jak organ prasowy obsługujący zamknięte kulturowo-polityczne getto. Aż do ostatecznego wyczerpania nakładu - oby jak najszybszego. Poniżej krótka historia moich przygód z "GW".
fot. Adobe Stock, New Africa Chyba każda matka chce dla swoich dzieci jak najlepiej. I każda twierdzi, że wszystkie dzieci kocha tak samo i traktuje po równo. A jak jest naprawdę? To już wie tylko matczyne serce. Ja też zawsze opowiadałam, że kocham jednakowo swoich synów. A jednak prawda jest taka, że to Krzysiowi poświęcałam więcej uwagi. Kiedy się urodził, dobijaliśmy oboje z mężem czterdziestki. Nie spodziewaliśmy się takiej niespodzianki od Losu. Nagłą senność, mdłości i bóle piersi wzięłam za pierwsze oznaki zbliżającej się menopauzy. Mało z krzesła nie spadłam, kiedy lekarka powiedziała mi, że jestem w ciąży. – Ale my się zabezpieczaliśmy – jąkałam się. – Stosowaliśmy metody naturalne. Obliczałam dni płodne… – Sama pani wie, że organizm kobiety potrafi płatać figle – uśmiechnęła się lekarka. – Tak widać było państwu pisane. Macie już wspaniałego syna, to i drugi się wychowa. Wiedziałam, że ma rację, ale byłam przerażona. Staś, nasz starszak, miał wtedy dziesięć lat. Chodził do szkoły, był samodzielny. Odwykliśmy z mężem od nocnego wstawania i zmieniania pieluch. A jednak okazało się, że czekało nas coś znacznie gorszego. Krzyś nie był taki jak inne dzieci. Lekarze długo nie potrafili postawić diagnozy, ale na pierwszy rzut oka widać było, że jest inny. Później siadał, wstawał, do drugiego roku życia nie wypowiedział ani jednego słowa, podczas gdy Staszek w jego wieku tworzył bez problemu pełne zdania. Serce mi krwawiło, kiedy widziałam, jak na placu zabaw rówieśnicy izolują Krzyśka. Nie rozumiałam, czemu tak się dzieje. – Pani syn jest agresywny – usłyszałam od jednej z matek. – Wyrywa zabawki innym dzieciom, uważa, że wszystko mu się należy. Powinna go pani leczyć, a nie przyprowadzać na ogólny plac zabaw. Biedaczek. Tylko na mnie może liczyć… Uważałam te słowa za niesprawiedliwe i oczywiście poczułam się nimi dotknięta, ale nie zmieniłam sposobu, w jaki patrzyłam na Krzysia. Zmieniłam tylko plac zabaw. Oczywiście, od czasu do czasu usiłowałam szukać pomocy dla syna, chociażby wtedy, gdy żadne przedszkole w okolicy nie chciało go przyjąć. Jeździłam po psychologach, szukałam diagnozy. Ale kiedy po raz pierwszy padły słowa, z którymi nie umiałam się pogodzić – „łagodna postać autyzmu” – obraziłam się i na psychologów. Wierzyłam, że ja znam swojego syna najlepiej. Był po prostu bardzo wrażliwym chłopcem, któremu trudno było się dostosować do współczesnego świata. Zrezygnowałam z pracy, żeby zająć się dzieckiem. Poświęcałam mu każdą wolną chwilę. Szukałam ćwiczeń, które mogłyby usprawnić jego ręce. Kupiłam specjalny rowerek. Wieczorami czytałam na temat obozów dla dzieci takich jak mój syn i eksperymentalnych terapii. Siłą rzeczy zaniedbałam Staszka. Moje starsze dziecko wchodziło w okres dojrzewania, a ja nie mogłam poświęcić mu tyle czasu, ile bym chciała. Oczywiście miewałam z tego powodu wyrzuty sumienia, częściej jednak tłumaczyłam się przed Stasiem i przed samą sobą, mówiąc, że to naturalne, że skoro to Krzyś jest chory, to potrzebuje mnie bardziej. Staszek wydawał się to rozumieć. W to przynajmniej chciałam wtedy wierzyć. Dlatego takim szokiem było dla mnie, kiedy dwa dni po swojej osiemnastce oznajmił nam, że wyprowadza się z domu. – Zawsze czułem się tu jak intruz – powiedział gorzko. – Liczył się tylko Krzyś. Teraz w końcu będziecie mieli czas tylko dla niego. Uważałam, że Staszek jest niesprawiedliwy, ale do zbuntowanego chłopaka nic nie docierało. Zamieszkał ze swoją dziewczyną w dużym domu jej rodziców. Oboje z mężem byliśmy tym oburzeni. – Nie tak cię wychowaliśmy! – krzyczałam, kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym pomyśle. – Miałeś coś osiągnąć. Ta dziewczyna ciągnie cię w dół! Przez nią nie skończysz studiów, zostaniesz z niczym… – Najprędzej zostanę z niczym, jak pozwolę sobą manipulować, tak jak całe życie manipulowaliście moim bratem – syknął w odpowiedzi Staszek, zatrzaskując za sobą drzwi. Liczyłam na to, że syn po kilku miesiącach się opamięta, ale nic takiego się nie stało. Staszek całkowicie zerwał z nami kontakty. Przez obcych ludzi miałam tylko od czasu do czasu wieści od niego. Wiedziałam, że przeniósł się na studia zaoczne i że jego dziewczyna zaszła w ciążę. Urodził nam się wnuk, ale nigdy go nie poznaliśmy. Kilka razy pisałam do syna, żeby chociaż zdjęcie dzieciaczka przysłał, ale listy wracały z adnotacją, że adresat zmienił adres zamieszkania. Staszek zmienił nawet numer telefonu. Nie mieliśmy żadnej drogi kontaktu. Krzyś nawiązał kontakt ze Staszkiem? Wspaniale Czasami, w bezsenne noce, zastanawiałam się, za co ukochany niegdyś syn nas tak nienawidzi, ale nie miałam zbyt wiele czasu na te rozmyślania. Krzyś, mimo skończonych osiemnastu lat, wciąż z nami mieszkał i nic nie wskazywało na to, żeby miał się wyprowadzić. Musiałam przyznać, że nasze stosunki były coraz trudniejsze. Młodszy syn traktował dom jak hotel. Wychodził, kiedy chciał. Nie dokładał się do żadnych rachunków. Sprowadzał swoich znajomych, którzy pili pod naszym dachem alkohol i awanturowali się. Mąż usiłował interweniować, ale Krzysiek tylko go wyśmiewał. – To jest też mój dom – powtarzał. – Mam tak samo prawo w nim mieszkać jak wy. Co, czekacie, że się wyprowadzę jak Staszek? Nie zamierzam! Samo wspomnienie starszego syna powodowało, że wokół serca zaciskała mi się lodowata obroża. Krzysiek był, jaki był, ale za nic w świecie nie chciałam, żeby nas opuścił. To nasze dziecko przecież. Całe życie mu poświęciłam. Liczyłam na to, że w końcu doczekam od niego jakiegoś dobra. Dlatego tak zdziwiła mnie wiadomość, że Krzysiek pewnego dnia nawiązał kontakt ze starszym bratem. – Wiem, gdzie Staszek mieszka – oznajmił z uśmiechem. – I nawet się spotykamy. – Żeby z tego tylko jakieś nieszczęście nie wynikło – szepnęłam zabobonnie. – Jakie nieszczęście, mama! – roześmiał się Krzyś tym swoim rozbrajającym uśmiechem małego chłopca, który zawsze mnie rozczulał. – Staszek zaproponował mi pracę. Okazało się, że starszy syn pracował jako kierownik hurtowni leków. Zawsze był dobrze zorganizowany, nie dziwiło mnie więc, że udało mu się dostać taką pracę. Cieszyłam się też, że zaproponował zajęcie Krzyśkowi. Mowa była wprawdzie tylko o pracy magazyniera, ale liczyłam na to, że z czasem, kiedy Staś przekona się, jak wspaniałym chłopakiem jest jego brat, znajdzie dla niego bardziej ambitne zajęcie. Przez pierwsze dwa tygodnie wszystko szło jak po maśle. Wstawałam codziennie o szóstej, żeby zrobić kanapki do pracy swojemu małemu synkowi, jak wciąż myślałam o Krzysiu. Machałam mu na pożegnanie – i czekałam, aż wróci. Krzysiek chętnie opowiadał mi, jak było w pracy. Przy okazji wyłapywałam z tych historii okruchy wiadomości o starszym synu. Z przyjemnością słuchałam, że ma szacunek wśród podwładnych, że jedna z pracownic powiedziała o nim, że jest przystojny, że buduje dom… Choć ani razu nie padła z jego strony deklaracja, że chciałby się z nami spotkać, wierzyłam, że wszystko idzie ku dobremu, i że to tylko kwestia czasu, kiedy się pojednamy jako rodzina. Niczego bardziej nie pragnęłam. Wszystko tak cudownie się układało. Do czasu Tego dnia nic nie zapowiadało nieszczęścia. Krzyś jak zwykle wyszedł rano do pracy. Ja przygotowałam mu kanapki. Dlatego bardzo się zdziwiłam, kiedy przed trzynastą roztrzęsiony wrócił do domu. – Coś się stało? – spytałam od progu, przestraszona. – Źle się poczułeś?! – Jak mogłaś pozwolić mi tam iść?! – wybuchł płaczem jak małe dziecko Krzysiek. – Ten potwór mnie zwolnił! Od słowa do słowa, po chwili usłyszałam historię, od której włos mi się na głowie zjeżył. Według Krzyśka Staszek specjalnie omotał go obietnicami lepszej posady – żeby dziś bez pardonu go zwolnić. – Potraktował mnie jak śmiecia – nie przestawał zanosić się płaczem jak małe dziecko mój dorosły syn. – Wyobrażasz sobie, jak ja się poczułem, kiedy przy wszystkich kazał mi się wynosić i groził policją, jeśli go nie posłucham?! To brzmiało przerażająco. Nawet nie chciałam myśleć o tym, co Krzyś czuł w tamtej chwili. Kogo ja wychowałam? Co za potwór z tego Staszka, żeby rodzonego brata narazić na takie upokorzenie? I to chorego? – myślałam tamtego dnia, z trudem połykając łzy. – Gdzie on ma serce?! Tego dnia podjęłam decyzję. Wcześniej, mimo że syn się od nas odwrócił, nie chciałam podejmować ostatecznych kroków. Teraz uznałam, że nie ma na co czekać. Namówiłam męża i dwa dni później stawiliśmy się u notariusza. W ciągu dwóch godzin wydziedziczyliśmy Staszka. Uważałam, że po tym, co zrobił choremu bratu, najpierw karmiąc go nadziejami, a później zwalniając, nie zasługiwał na inny krok z naszej strony niż całkowite pozbawienie majątku po naszej śmierci. Mąż też nie miał wątpliwości. I pewnie byśmy w tym swoim przekonaniu tkwili do końca życia, gdyby nie przypadek. Stałam w długiej kolejce do apteki, gdy przypadkowo usłyszałam rozmowę dwóch starszych kobiet. – Mamy szczęście, że w ogóle jest ten lek – mówiła jedna z nich. – Słyszałam, jak farmaceutka mówiła, że ktoś próbował okraść hurtownię. Mimowolnie zastrzygłam uszami. Kobieta mówiła dalej: – Podobno kierownik zatrudnił jakiegoś swojego pociotka. Brat czy coś. Wie pani, jak to teraz jest. Rozmówczyni pokiwała głową, że tak, wie doskonale. – Tylko że ten cały brat to się okazał, wie pani, narkomanem. Tak, tak, niech pani nie robi takich wielkich oczu. On podobno papiery jakieś ma i na te papiery mydlił ludziom oczy. Jak ten brat się zorientował, że go okrada, to tamtego zwolnił. A ten się jeszcze rzucał, że go przed rodzicami oczerni i takie tam… – Z rodziną dobrze wychodzi się na zdjęciu – sentencjonalnie podsumowała druga z kobiet, ale ja nie zamierzałam na tym poprzestać. – Nie wie pani, w której to było hurtowni? – spytałam drżącym głosem. – A nawet wiem – zapewniłam nie kobieta. – W tej o… I podała adres hurtowni, w której pracował Staszek. Nogi się pode mną ugięły. Usiłowałam sobie tłumaczyć, że to pomyłka, że zbieg okoliczności – ale intuicja podpowiadała mi, że tak nie było. Że to ja wolałam, jak każda zakochana w syneczku matka, być ślepa. Może chociaż jego żona przeczyta ten tekst Od razu po powrocie z zakupów rzuciłam się do pokoju Krzyśka. Syn jak zwykle leżał na łóżku pogrążony w dziwnym letargu. Od razu zdałam sobie sprawę, że ma nienaturalnie rozszerzone źrenice. Jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć?! Przecież żyliśmy pod jednym dachem! – Dlaczego Staszek cię zwolnił?! – naskoczyłam na niego. – Przecież mówiłem ci, mamuś – powoli odpowiedział Krzyś, zaskoczony. – Czepiał się mnie. Zazdrosny pewnie był o was. Wypowiadał słowa z trudem jak człowiek ciężko chory. Albo człowiek pod wpływem narkotyków. – A nie chodziło czasem o to, że go okradłeś?! Że… że kradłeś, żeby mieć pieniądze na jakieś prochy?! – przy ostatnim zdaniu załamał mi się głos. Tego Krzysiek się nie spodziewał. Aż się skulił w sobie. – Ale co też ty opowiadasz, mamuś – zaczął, ale w tym momencie ja, jak w jakimś amoku, już przeszukiwałam jego biurko. Nie musiałam szukać długo. Z szuflady wypadły dziwne zawiniątka z białym proszkiem. Krzysiek nie zadał sobie nawet trudu, by chować narkotyki. Tak był pewien, że nigdy nie będziemy go o nic podejrzewać. Przecież to on zawsze był naszym ukochanym syneczkiem. W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, co najlepszego zrobiłam. Zawsze faworyzowałam młodszego syna. Poświęciłam dla niego karierę zawodową, zaniedbałam męża, a przede wszystkim starszego syna. Tymczasem Krzysiek cynicznie to wszystko wykorzystał. Żył pod naszym dachem i tak naprawdę robił, co chciał – ciągle korzystając z przywilejów pupilka. Choć dawno przestał być małym, słodkim chłopczykiem. Czy w ogóle kiedykolwiek taki był? Czy raczej ja chciałam go takim widzieć, bo na starcie miał gorsze szanse niż Staszek? Oczywiście tego samego wieczora chwyciłam za telefon. Kilkakrotnie wybierałam numer Staszka. Nowy, ten, który podał mi Krzysiek. Ale syn nie odbierał. Od tego czasu minęło kilka miesięcy. Ale Staszek nigdy nie odebrał telefonu ode mnie ani nie oddzwonił. Wiem, że „życzliwi” ludzie donieśli mu, że chcieliśmy go wydziedziczyć i myślę, że to była ostateczna kropla, która przepełniła czarę goryczy. Nie wiem, czy kiedykolwiek syn pozwoli mi powiedzieć sobie „przepraszam” w twarz. Dlatego wybrałam tę drogę. Może Staszek lub jego żona przeczytają ten tekst. I zrozumieją, że o niczym nie marzę tak bardzo, jak o tym, żeby się z nimi pojednać. Popełniłam błąd. Serce matki mnie zwiodło. Ale zrobię wszystko, żeby za niego odpokutować. Tylko mi wybacz, Stasiu. Czytaj także:„Od wielu lat byłam zakochana w narzeczonym mojej siostry. Rozstali się, więc kułam żelazo póki gorące...”„Zgodziłam się zamieszkać w willi teściowej, ale nie sądziłam, że to ona będzie decydować o kolorze ścian w sypialni”„Miałam tylko 17 lat, gdy Filip po naszej randce powiesił się w pokoju. Byłam w ciąży, oddałam dziecko”
Od początku traktuje mnie jak śmiecia to znaczy że mnie poniża, upokaża, wyzywa itp. Jak 3miesiące temu leżałam przez tydzień w szpitalu to nawet mnie nie odwiedził. Jak wróciłam do domu to zapytałam sie czemu mnie nie odwiedził to powiedział że nie ma siostry i nie miał do kogo tam przychodzić. Wtedy doprowadził mnie do łez
8 lat mieszkam z żoną, dorosłą córką i niepełnoletnim synem w mieszkaniu mojej mamy, która całkowicie ponosi wydatki mieszkaniowe (ok. 150 zł miesięcznie na osobę).W 2003 r żona uzyskała odemnie sądownie almenty po 200zł miesięcznie na syna i 200 na córkę, z tym, że na córkę do 2004r i wytoczyła od razu egzekucję, która do tej pory jest dorywczo bardzo mało zarabiam i zaspokajam w ramach swoich możliwościna bieżąco potrzeby syna i tej chwili żona wytoczyła mi sprawę karną o uporczywe uchylanie się od płacenia pytanie:Czy mogę coś zrobić, aby kwoty wydatków mieszkaniowych ponoszonych przez moją mamę na synai córkę mogły być potraktowane jako alimentowanie za mnie dzieci?Jak spowodować, by wydatki mieszkaniowe mojej mamy za moją żonę, których pokrywaniażona odmawia od 8 lat zostały uznane za kwoty, które żona otrzymała od mojej mamy bez pokwitowania i też służą alimentacji?Nie wiem również czy mogę tego typu wnioski stawiać podczas tej rozprawy karnej, czy muszę wytaczać jakieś powództwo cywilne, czy proszę o pomoc i z góry dziękuję.
Wygladam na hmm gora 17 lat, nawet zarostu porzadnego nie mam. Nikt mnie nie traktuje poważnie, ciągle mi dowód sprawdzają jak chcę kupić piwo- a jak już pokaże to nie mogą uwierzyć, że jestem pełnoletni. Ludzie po prostu traktują mnie jak małego śmiecia, jadą ze mnie jak z gównem na każdym kroku.
Dzień dobry! W związku z tym, że są z nami nowe osoby (SERDECZNIE WITAM! ), a temat jest ciągle aktualny i mam wiele pytań dot. rozstań z toksykami, odświeżam temat sprzed ponad roku (Aaaa! jak ten czas pędzi!)… Do rzeczy!Dziś temat praktyczny – to w czym wspieram na co dzień czyli rozstanie, a dokładniej rozstanie z toksyczną osobą i jej dalszy wpływ na Twoje życie…Brrrrr…Ci co znają temat z autopsji – już po przeczytaniu powyższego zdania mają podniesione ciśnienie, prawda? Problem jest niestety bardzo częsty… Toksyczny związek – nie taki prosty do rozpoznania Gdy masz toksyka w domu samo zrozumienie tego, że jesteś uwięziona w jego matni trwa często bardzo długo…Następnie skuteczne uwolnienie się od niego i rozpoczęcie życia na własnych warunkach to też często droga przez mękę, bo toksyk jako mistrz manipulacji utrudni Ci ją jak tylko może. Dlaczego?Bo wbrew jego zapewnieniom nie kocha Ciebie, tylko życie z Tobą – swoją ofiarą, a jednocześnie lekarstwem na jego wszelkie frustracje życiowe. Ot taki bezbronny worek do „bicia” (niekoniecznie fizycznego), zniewolony w czterech ścianach i obrazku „szczęśliwej rodzinki”…Ok, udało Ci się uwolnić i wygrywasz nowe życie. Super! Wszystko wygląda inaczej!Masz energię do życia i chce Ci się chcieć. W końcu nikt Cię nie dołuje, nie podcina skrzydeł, nie wbija noża w plecy, nie traktuje jak śmiecia, by następnego dnia uważać Cię za królową świata i tak co 2 dni jak wańka-wstańka… Jak nie macie wspólnych dzieci to powyższy happy end jest na wyciągniecie ręki… ale gdy dzieci jednak są to nie jest tak różowo…Co prawda uwolniłaś się od typa i z nim nie mieszkasz, ale toxic boy nie jest głupi – to najczęściej są cwane strategii i działa na nowo. Tym razem pretekstem do kontaktów i uprzykrzania Ci życia jest pozorna „troska” o dziecko. Zaczynają się niezliczone telefony i smsy z pytaniem o tym co z dzieckiem (oczywiście wcześniej miał je w d…), żądania informowania go za każdym razem o tym gdy jedziesz z nim za miasto, codzienne prośby o zdjęcie dziecka , dobijanie się do drzwi poza terminami kontaktów pod wyimaginowanym powodem, czy zgłoszenia na policję tego, że podobno porwałaś dziecko…Jest tego dużo więcej, ale wspomnę jeszcze o chorej zazdrości – „weryfikacji” i prewencyjnym odstraszaniu Twoich nowych partnerów , często związanym z anonimowym szkalowaniem ich lub Ciebie w internecie lub ich miejscu zamieszkania – oczywiście wszystko w trosce o „dobro dziecka”… Drogie Panie, aby nie było, toksyczność nie ma płci Bardzo dobrze znam przypadek gdy to kobieta, była żona, niepotrafiąca przepracować rozstania, po kilku latach od niego, ciągle żyje życiem byłego męża i regularnie mu je zatruwa. Śledzi jego małe sukcesy i nie mogąc pogodzić się z nimi stara się mu zaszkodzić. Wykorzystuje też przewagę jaką ma jako rodzic wiodący i wdrożyła alienację rodzicielską. Ciągle wzbudza w tym panu poczucie winy, a gdy tylko wg niej coś mu się nie uda to od razu następuję stwierdzenie „a nie mówiłam, przecież zawsze byłeś do niczego”. Wszystko to jest typowe dla toksyka i jest rewanżem, za to, iż ten pan wyszedł z toksycznej relacji, i że ma życie po życiu…A pamiętajcie, że takie wyjście jest jedyną szansą na to, aby ratować własne, ale i dzieci życie, gdyż dorastanie w toksycznej rodzinie zatruwa także ich przyszłe dorosłe życie. Dzieci z takich związków powielają zachowania toksycznego rodzica, o czym ten sobie nie zadaje sprawy bo dla niego ważne są tylko jego interesy. Jak w słowach piosenki Queen „I want it all and I want it now” – nieważne jakie będą tego skutki i jakie jest zdanie tego mechanizm…Wszystkie te zachowania toksyka mają jeden cel – służą temu, aby w dalszym ciągu Cię kontrolować. Niestety toksycy to ludzie, którzy nie rozumieją, że ich wolność kończy się tu gdzie zaczyna się Twoja jesteś wolna i jesteś pełna energii nawet jak masz tysiąc zadań, ale gdy tylko na wyświetlaczu telefonu zobaczysz imię tego typa to od razu odechciewa Ci się wszystkiego…Czy to się kiedyś zmieni? Wszystko zależy od problemu psychicznego danego osobnika, który oczywiście to Tobie zarzuca wszelkie winy i powody, dla których jest między wami – jak to on nazywa „konflikt”. Tak więc samonaprawa rzadko następuje, częściej lekarstwem na Twoje troski jest poznanie przez delikwenta nowej ofiary… Twój zysk, jej strata… niestety tak to działa…Dopóki to nie nastąpi, jedyny sposób na to, aby nie dać się toksykowi to nie grać w grę na jego zasadach i nie dać się mu zawstydzić… nie tańczyć jak on Ci zagra…Ignorować zaczepki, poznać swoje prawa, a gdy dochodzi do ich naruszenia podejmować odpowiednie kroki prawne – też w ramach spraw karnych Bardzo często chłodzi to zapędy takiego osobnika, szczególnie jeśli obawia się, iż jego pracodawca dowie się o ciążących na nim zarzutach…Uffff koniec ——————————————- Co o tym myślicie? Znacie przypadki takich toksycznych postaw? No i czy chcecie wiedzieć jak można prawnie i skutecznie walczyć z takim zatruwającymi zachowaniami, bo jak pisałem da się Napisać o tym posta? No i czy doczytałyście do końca?
Mama nic na to nie poradzi . bo jej nie słuchają . 3lata jestem z chłopakiem i ile razy slyszalam jak siostra starsza wymyslala historie mamie ze ona mnie bije .. Jak to sciema jest . traktuje
Dziś temat praktyczny, to w czym wspieram na co dzień, czyli – rozstanie, a dokładniej rozstanie z toksyczną osobą i jej dalszy wpływ na Twoje życie. Brrrrr… Ci co znają temat z autopsji – już po przeczytaniu powyższego zdania mają podniesione ciśnienie, prawda? Problem jest niestety bardzo częsty. Gdy masz toksyka w domu samo zrozumienie tego, że jesteś uwięziona w jego matni trwa często bardzo długo. Następnie skuteczne uwolnienie się od niego i rozpoczęcie życia na własnych warunkach to też często droga przez mękę, bo toksyk jako mistrz manipulacji utrudni Ci ją jak tylko może. Dlaczego? Bo wbrew jego zapewnieniom nie kocha Ciebie, tylko życie z Tobą – swoją ofiarą, a jednocześnie lekarstwem na jego wszelkie frustracje życiowe. Ot taki bezbronny worek do „bicia” (niekoniecznie fizycznego), zniewolony w czterech ścianach i obrazku „szczęśliwej rodzinki”. Ok, udało Ci się uwolnić i wygrywasz nowe życie. Super! Wszystko wygląda inaczej. Masz energię do życia i chce Ci się chcieć. W końcu nikt Cię nie dołuje, nie podcina skrzydeł, nie wbija noża w plecy, nie traktuje jak śmiecia, by następnego dnia uważać Cię za królową świata i tak co dwa dni jak wańka-wstańka. Jak nie macie wspólnych dzieci to powyższy happy end jest na wyciągniecie ręki, ale gdy dzieci jednak są to nie jest tak różowo. Bo co prawda, uwolniłaś się od typa i z nim nie mieszkasz, ale toxic boy nie jest głupi – to najczęściej są cwane bestie. Korekta strategii i działa na nowo. Tym razem pretekstem do kontaktów i uprzykrzania Ci życia jest pozorna „troska” o dziecko. Zaczynają się niezliczone telefony i smsy z pytaniem o tym co z dzieckiem (oczywiście wcześniej miał je w d…), żądania informowania go za każdym razem o tym gdy jedziesz z nim za miasto, codzienne prośby o zdjęcie dziecka, dobijanie się do drzwi poza terminami kontaktów pod wyimaginowanym powodem, czy zgłoszenia na policję tego, że podobno porwałaś dziecko. Jest tego dużo więcej, ale wspomnę jeszcze o chorej zazdrości – „weryfikacji” i prewencyjnym odstraszaniu Twoich nowych partnerów, często związanym z anonimowym szkalowaniem ich lub Ciebie w internecie lub ich miejscu zamieszkania – oczywiście wszystko w trosce o „dobro dziecka”. Drogie Panie, aby nie było, toksyczność nie ma płci. Bardzo dobrze znam przypadek gdy to kobieta, była żona, niepotrafiąca przepracować rozstania, po kilku latach od niego, ciągle żyje życiem byłego męża i regularnie mu je zatruwa. Śledzi jego małe sukcesy i nie mogąc pogodzić się z nimi stara się mu zaszkodzić. Wykorzystuje też przewagę jaką ma jako rodzic wiodący i wdrożyła alienację rodzicielską. Ciągle wzbudza w tym panu poczucie winy, a gdy tylko wg niej coś mu się nie uda to od razu następuję stwierdzenie „a nie mówiłam, przecież zawsze byłeś do niczego”. Wszystko to jest typowe dla toksyka i jest rewanżem, za to, iż ten pan wyszedł z toksycznej relacji, i że ma życie po życiu. A pamiętajcie, że takie wyjście jest jedyną szansą na to, aby ratować własne, ale i dzieci życie, gdyż dorastanie w toksycznej rodzinie zatruwa także ich przyszłe dorosłe życie. Dzieci z takich związków powielają zachowania toksycznego rodzica, o czym ten sobie nie zadaje sprawy bo dla niego ważne są tylko jego interesy. Jak w słowach piosenki Queen „I want it all and I want it now” – nieważne jakie będą tego skutki i jakie jest zdanie najbliższych. Taki tego mechanizm. Wszystkie te zachowania toksyka mają jeden cel – służą temu, aby w dalszym ciągu Cię kontrolować. Niestety toksycy to ludzie, którzy nie rozumieją, że ich wolność kończy się tu gdzie zaczyna się Twoja wolność. Niby jesteś wolna i jesteś pełna energii nawet jak masz tysiąc zadań, ale gdy tylko na wyświetlaczu telefonu zobaczysz imię tego typa to od razu odechciewa Ci się wszystkiego. Czy to się kiedyś zmieni? Wszystko zależy od problemu psychicznego danego osobnika, który oczywiście to Tobie zarzuca wszelkie winy i powody, dla których jest między wami – jak to on nazywa „konflikt”. Tak więc samonaprawa rzadko następuje, częściej lekarstwem na Twoje troski jest poznanie przez delikwenta nowej ofiary – Twój zysk, jej strata. Niestety tak to działa. Dopóki to nie nastąpi, jedyny sposób na to, aby nie dać się toksykowi to nie grać w grę na jego zasadach i nie dać się mu zawstydzić, nie tańczyć jak on Ci zagra. Ignorować zaczepki, poznać swoje prawa, a gdy dochodzi do ich naruszenia podejmować odpowiednie kroki prawne – też w ramach spraw karnych. Bardzo często chłodzi to zapędy takiego osobnika, szczególnie jeśli obawia się, iż jego pracodawca dowie się o ciążących na nim zarzutach. T. Jeśli chcesz włączyć się do dyskusji, zapraszamy na nasze SM: Facebook, Instagram, LinkedIn. 🙂💐👍
„Córka traktuje mnie jak bankomat, a zięć jak śmiecia. Marzę, by się rozwiodła - wolę jej łzy, niż swoje” „Nie podobał mi się wybranek córki, więc uknułam intrygę z jego byłą żoną. Udało mi się rozbić ten związek”
Podałeś zbyt mało wiadomości. Na czym polega to upokarzające traktowanie. Może przesadzasz/ Moja matka opowiadała mi, ze na początku małżeństwa, a było to ok. 60 lat temu, kiedy role kobiety i mężczyzny były zupełnie inne niż teraz, próbowała nakłonić mojego ojca, żeby pomagał jej w domu. Próby te spełzły na niczym, kiedy do domu rodziców przyszła moja babcia, a teściowa mamy i zobaczyła, ze mój ojciec obiera ziemniaki. Być może problem tkwi w podziale obowiązków domowych. Ale nie postawię diagnozy, jeśli nie będę znała szczegółów.
Zapamiętaj mnie Nie zalecane na współdzielonych komputerach. Logowanie anonimowe. Chciałabym takiego faceta jak Christian Grey Zarchiwizowany.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2017-08-05 10:46:55 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Temat: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia?Jestem spokojną, miłą osoba. Uchodzę za ładną, podobam się facetom, ale żadnego nie mam. Nie jestem duszą towarzystwa, nie mam dużo znajomych, ale za to kilka przyjaciółek, na które zawsze mogę liczyć. Faceci często mnie zaczepiają, zapraszają na randki, jest super przez jakiś czas, a później nagle im przechodzi i zaczynają mnie traktować jak śmiecia...nie wiem dlaczego. Na przykład niedawno poznałam kogoś. Było fajnie, kino spacery itp...zaproponował związek ole odmówiłam bo nie byłam gotowa, zaproponowałam więc przyjaźń, bo go lubiłam i z czasem nawet zgodziłabym się na związek z nim...Niestety po tej odmowie zaczął mnie traktować oschle, bardzo niemiło, wręcz upokarzająco, jak śmiecia... Zadaję to pytanie, bo martwię się, że może coś jest ze mną nie tak...:-( Będę wdzięczna za odpowiedzi. 2 Odpowiedź przez T-28 2017-08-05 11:18:38 Ostatnio edytowany przez T-28 (2017-08-05 11:21:32) T-28 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-01-21 Posty: 500 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Ile wy macie lat? Obstawiam, że koło 18. Ty jeszcze nie ogarniasz, jak fatalnie wpływa na faceta zaproponowanie przyjaźni, a facet nie ogarnia, że związku się nie proponuje , że to musi stać się w dużym skrócie, to proponowanie facetowi przyjaźni (tzn. facetowi, któremu na Tobie zależy) powoduje najczęściej zmianę jego zachowania wobec Ciebie o 180 stopni. Typowe reakcje: chęć zerwania znajomości, oschłość, obojętność, czasem wrogość. Czyli dokładnie to, o czym piszesz w był wyjątkowo nieogarnięty, że proponował związek, zamiast orientować się, że jeszcze na to zbyt wcześnie, tzw. chodzenie to się proponuje w podstawówce. Z kolei Ty nigdy w takiej sytuacji nie proponuj przyjaźni, bo na facetów działa to jak mocny kop w jaja. Zamiast tego lepiej odpowiedzieć coś w stylu, że po prostu cieszmy się sobą, spotykajmy się dalej i zobaczymy, co przyniesie przyszłość (no chyba, że chcesz faceta spławić, ale tego przecież spławić nie chciałaś, tak wynika z Twojego postu).Mam nadzieję, że w miarę jasno napisałem PS. A ten facet to chodzi teraz totalnie wkurzony i nie chce mieć z Tobą nic wspólnego czy sytuacja jeszcze do odratowania? Bo jak do odratowania, to zawsze można się z tej całej propozycji przyjaźni wycofać i wrócić do tego, co było i może ta relacja jeszcze się rozwinie. 3 Odpowiedź przez Mordimer 2017-08-05 11:23:32 Mordimer Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-13 Posty: 1,499 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Wszystko jest z tobą w porządku. No wiesz pytasz dlaczego tak cię potraktował jak śmiecia. A powiedział coś złego na twój temat przy twojej obecności ? A może jakoś źle cię potraktował. Po prostu "zfriendzonowałaś" go i dlatego poczuł się urażony ( męska duma) oraz odtrącony. Widocznie spodobałaś mu się i się w tobie zabujał. Liczył na coś więcej niż tylko na friendzone i dlatego potraktował cię później oschle. Typowa reakcja ego i niedojrzałego chłopczyka. On się widocznie w tobie zakochał a ty go tylko lubisz. Najpierw mówisz, że nie jesteś gotowa na związek a lada moment piszesz, że jednak z czasem byś się zgodziła. No sorry ale jak dziewczyna już na początku proponuje facetowi przyjaźń to wiadomo, że już nic z tego nie będzie ( wg. niego). Dlatego taka reakcja. Z całym szacunkiem ale jeśli nie jesteś gotowa na związek a widzisz, że koledze zaczyna na tobie zależeć lub zabujał się w tobie to na samym początku mów od razu, że nie jesteś gotowa na związek zamiast robić jemu tak chciałbym zapytać tych randek z facetami. Dlaczego po jakimś czasie rezygnują i traktują cię jak śmiecia ? Co rozumiesz pod wyrażeniem - traktować jak śmiecia ? Zdefiniuj proszę. "Jesteśmy marionetkami tańczącymi na sznurkach tych, którzy żyli przed nami, a pewnego dnia nasze dzieci przejmą po nas sznurki i będą tańczyły zamiast nas." 4 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 11:42:52 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Wszystko jest z tobą w porządku. No wiesz pytasz dlaczego tak cię potraktował jak śmiecia. A powiedział coś złego na twój temat przy twojej obecności ? A może jakoś źle cię potraktował. Po prostu "zfriendzonowałaś" go i dlatego poczuł się urażony ( męska duma) oraz odtrącony. Widocznie spodobałaś mu się i się w tobie zabujał. Liczył na coś więcej niż tylko na friendzone i dlatego potraktował cię później oschle. Typowa reakcja ego i niedojrzałego chłopczyka. On się widocznie w tobie zakochał a ty go tylko lubisz. Najpierw mówisz, że nie jesteś gotowa na związek a lada moment piszesz, że jednak z czasem byś się zgodziła. No sorry ale jak dziewczyna już na początku proponuje facetowi przyjaźń to wiadomo, że już nic z tego nie będzie ( wg. niego). Dlatego taka reakcja. Z całym szacunkiem ale jeśli nie jesteś gotowa na związek a widzisz, że koledze zaczyna na tobie zależeć lub zabujał się w tobie to na samym początku mów od razu, że nie jesteś gotowa na związek zamiast robić jemu tak chciałbym zapytać tych randek z facetami. Dlaczego po jakimś czasie rezygnują i traktują cię jak śmiecia ? Co rozumiesz pod wyrażeniem - traktować jak śmiecia ? Zdefiniuj za odpowiedz, dla mnie zaproponowanie przyjaźni nie jest równoznaczne z daniem kosza na zawsze, wtedy po prostu dopiero co rozstałam się z poprzednim chłopakiem i nie chciałam od razu zaczynać chodzić z kimś nowym, znaliśmy się zresztą niedługo, to było za szybko dla mnie. Zresztą on z czasem zaczął mi się podobać, na początku tylko go lubiłam..a później poczułam coś co do tych randek może wyolbrzymiłam pod wpływem emocji, po prostu ławo mi wejść w związek a trudno utrzymać, zawsze coś się dzieje nie tak.. 5 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 11:44:03 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Wszystko jest z tobą w porządku. No wiesz pytasz dlaczego tak cię potraktował jak śmiecia. A powiedział coś złego na twój temat przy twojej obecności ? A może jakoś źle cię potraktował. Po prostu "zfriendzonowałaś" go i dlatego poczuł się urażony ( męska duma) oraz odtrącony. Widocznie spodobałaś mu się i się w tobie zabujał. Liczył na coś więcej niż tylko na friendzone i dlatego potraktował cię później oschle. Typowa reakcja ego i niedojrzałego chłopczyka. On się widocznie w tobie zakochał a ty go tylko lubisz. Najpierw mówisz, że nie jesteś gotowa na związek a lada moment piszesz, że jednak z czasem byś się zgodziła. No sorry ale jak dziewczyna już na początku proponuje facetowi przyjaźń to wiadomo, że już nic z tego nie będzie ( wg. niego). Dlatego taka reakcja. Z całym szacunkiem ale jeśli nie jesteś gotowa na związek a widzisz, że koledze zaczyna na tobie zależeć lub zabujał się w tobie to na samym początku mów od razu, że nie jesteś gotowa na związek zamiast robić jemu tak chciałbym zapytać tych randek z facetami. Dlaczego po jakimś czasie rezygnują i traktują cię jak śmiecia ? Co rozumiesz pod wyrażeniem - traktować jak śmiecia ? Zdefiniuj za odpowiedz, dla mnie zaproponowanie przyjaźni nie jest równoznaczne z daniem kosza na zawsze, wtedy po prostu dopiero co rozstałam się z poprzednim chłopakiem i nie chciałam od razu zaczynać chodzić z kimś nowym, znaliśmy się zresztą niedługo, to było za szybko dla mnie. Zresztą on z czasem zaczął mi się podobać, na początku tylko go lubiłam..a później poczułam coś co do tych randek może wyolbrzymiłam pod wpływem emocji, po prostu ławo mi wejść w związek a trudno utrzymać, zawsze coś się dzieje nie tak.. 6 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 11:48:17 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? T-28 napisał/a:Ile wy macie lat? Obstawiam, że koło 18. Ty jeszcze nie ogarniasz, jak fatalnie wpływa na faceta zaproponowanie przyjaźni, a facet nie ogarnia, że związku się nie proponuje , że to musi stać się w dużym skrócie, to proponowanie facetowi przyjaźni (tzn. facetowi, któremu na Tobie zależy) powoduje najczęściej zmianę jego zachowania wobec Ciebie o 180 stopni. Typowe reakcje: chęć zerwania znajomości, oschłość, obojętność, czasem wrogość. Czyli dokładnie to, o czym piszesz w był wyjątkowo nieogarnięty, że proponował związek, zamiast orientować się, że jeszcze na to zbyt wcześnie, tzw. chodzenie to się proponuje w podstawówce. Z kolei Ty nigdy w takiej sytuacji nie proponuj przyjaźni, bo na facetów działa to jak mocny kop w jaja. Zamiast tego lepiej odpowiedzieć coś w stylu, że po prostu cieszmy się sobą, spotykajmy się dalej i zobaczymy, co przyniesie przyszłość (no chyba, że chcesz faceta spławić, ale tego przecież spławić nie chciałaś, tak wynika z Twojego postu).Mam nadzieję, że w miarę jasno napisałem PS. A ten facet to chodzi teraz totalnie wkurzony i nie chce mieć z Tobą nic wspólnego czy sytuacja jeszcze do odratowania? Bo jak do odratowania, to zawsze można się z tej całej propozycji przyjaźni wycofać i wrócić do tego, co było i może ta relacja jeszcze się chyba nie jest do odratowania był niemiły dla mnie a teraz mnie ignoruje i udaje że nie zna. Tak jesteśmy młodzi on ma 20 ja 19 7 Odpowiedź przez Chomikowa 2017-08-05 11:48:46 Chomikowa Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-05-06 Posty: 455 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia?'męska duma" nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla chamstwa. Facecik bez klasy i tyle. 8 Odpowiedź przez On-WuWuA-83 2017-08-05 11:55:16 On-WuWuA-83 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-19 Posty: 2,032 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Po co chodziłaś z nim do tych kin, na spacerki i zapewne też miały miejsce inne podobne akcje? Później natomiast powiedziałaś mu, że możemy zostać tylko kolegami. Taki charakter znajomości to sie raczej na początku oznajmia aby ktoś nie robił sobie nadziei. Pseudo: WuWuś 63463780 9 Odpowiedź przez T-28 2017-08-05 11:56:11 T-28 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-01-21 Posty: 500 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Chomikowa napisał/a:'męska duma" nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla chamstwa. Facecik bez klasy i dlaczego od razu chamstwa, skoro nawet nie wiemy, co facet zrobił? Mamy tylko ogólnik, że "był niemiły" - cóż, dla jednych bycie niemiłym oznacza nawrzucanie dziewczynie (zachowanie nieakceptowalne), a dla innych oschłą gadkę przez telefon (zachowanie jak najbardziej dopuszczalne).Na czym miałoby polegać zachowanie klasy w tej sytuacji? Na zgodzeniu się na przyjaźń? 10 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 12:13:09 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? On-WuWuA-83 napisał/a:Po co chodziłaś z nim do tych kin, na spacerki i zapewne też miały miejsce inne podobne akcje? Później natomiast powiedziałaś mu, że możemy zostać tylko kolegami. Taki charakter znajomości to sie raczej na początku oznajmia aby ktoś nie robił sobie prostu chciałam wyjść jak z kumplem i tyle... Jak już wspomniałam na początku tylko go lubiłam a coś więcej z mojej strony pojawiło się dopiero jakiś czas po wypowiedzeniu tego nieszczęsnego ''zostańmy przyjaciółmi'' 11 Odpowiedź przez Mordimer 2017-08-05 12:16:11 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2017-08-05 12:18:04) Mordimer Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-13 Posty: 1,499 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? @anna0987 proszę następnym razem używaj opcji cytuj ponieważ ciężko było wyłapać twoją odpowiedź. No tak dla CIEBIE zaproponowanie przyjaźni facetowi może i nie jest daniem kosza ale dla mężczyzny zazwyczaj już tak. Pamiętaj o uczucie pojawiło się już po wypowiedzeniu legendarnej kobiecej mantry - "zostańmy przyjaciółmi" to teraz miej pretensje do siebie. trzeba było się zastanowić wcześniej nad tym co się mówi. "Jesteśmy marionetkami tańczącymi na sznurkach tych, którzy żyli przed nami, a pewnego dnia nasze dzieci przejmą po nas sznurki i będą tańczyły zamiast nas." 12 Odpowiedź przez Sylwia_93 2017-08-05 12:17:52 Sylwia_93 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-12 Posty: 128 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Mam to samo dość często. Reakcja na odrzucenie dla wielu niedojrzałych facetów. Po prostu nie przejmuj się Z kolei kiedykolwiek poczułam się odrzucona to nigdy nie wpadłam na to nawet, aby być niemiła czy oschła, zwykle kończyłam znajomość. Może to kwestia charakteru i systemu wartości. No cóż, chyba nigdy nie zrozumiem mężczyzn z tą ich dumą. 13 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 12:18:34 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? T-28 napisał/a:Chomikowa napisał/a:'męska duma" nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla chamstwa. Facecik bez klasy i dlaczego od razu chamstwa, skoro nawet nie wiemy, co facet zrobił? Mamy tylko ogólnik, że "był niemiły" - cóż, dla jednych bycie niemiłym oznacza nawrzucanie dziewczynie (zachowanie nieakceptowalne), a dla innych oschłą gadkę przez telefon (zachowanie jak najbardziej dopuszczalne).Na czym miałoby polegać zachowanie klasy w tej sytuacji? Na zgodzeniu się na przyjaźń?Bo przez jakiś czas po tym niezręcznym fakcie 'odrzucenia' go jeszcze normalnie pisaliśmy jak wcześniej, a teraz gdy chciałam zagadać to żałośnie udaje że w ogóle mnie nie zna, to już lepiej jakby napisał ''wiesz co nie pisz do mnie bo to i to" itp... 14 Odpowiedź przez Gary 2017-08-05 12:22:02 Gary Net-facet Nieaktywny Zawód: na razie podąża ścieżką ze szczytu w stronę zieleniącej się doliny Zarejestrowany: 2014-01-29 Posty: 8,238 Wiek: 537 i tej wersji będę się trzymał Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? anna0987 napisał/a:Było fajnie, kino spacery itp...zaproponował związek ole odmówiłam bo nie byłam gotowa, zaproponowałam więc przyjaźń, bo go lubiłam i z czasem nawet zgodziłabym się na związek z nim...Niestety po tej odmowie zaczął mnie traktować oschle, bardzo niemiło, wręcz upokarzająco, jak śmiecia...Relacje międzyludzkie to bardzo delikatna i jednocześnie trudna sprawa. Ludzie nie potrafią się w tym odnaleźć. To jak dać dzieciaczkom w pieluchach brzytwy do zabawy. Boleśnie się pokaleczą. I Ty jesteś tego idealnym przykładem. Fajnie, kino, spacery -- to było dobre. Zaproponował związek -- co za prymitywne zagranie. Burak? Nigdy dziewczyny nie miał? Żenada. Szkoda, że do notariusza nie chciał iść. Zaproponowałaś przyjaźń? A w głowie myślałaś "nie jestem gotowa, może za jakiś czas bym się zgodziła"? Okłamałaś go normalnie. Dałaś mu butem w mordę. Nie byłaś szczera, dbałaś tylko o własny tyłek, chowając się z powodu swojego tchórzostwa i krętactwa w skorpie swojego komfortu. Traktuje oschle, niemiło, uopkarzająco... bo jest totalnym burakiem, z zerowym poczuciem własnej wartości. Ogr, który obrażony będzie stawiał się do bitki. No więc się ogarnij dziewczyno. Bądź szczera. Otwarta. Mniejszą zdradą jest chwila seksu z nieznajomym niż wiele lat życia razem bez miłości. Życie bywa kolorowe, ale w większości jest szare i właśnie w tych odcieniach szarości powinnaś odnajdować szczęście. "Chciałabym to znowu poczuć... to antidotum na śmierć duchową, znowu czuć że żyję...". 15 Odpowiedź przez Mordimer 2017-08-05 12:22:30 Mordimer Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-13 Posty: 1,499 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Sylwia_93 napisał/a:Mam to samo dość często. Reakcja na odrzucenie dla wielu niedojrzałych facetów. Po prostu nie przejmuj się Z kolei kiedykolwiek poczułam się odrzucona to nigdy nie wpadłam na to nawet, aby być niemiła czy oschła, zwykle kończyłam znajomość. Może to kwestia charakteru i systemu wartości. No cóż, chyba nigdy nie zrozumiem mężczyzn z tą ich że nie zrozumiecie bo nie chcecie zrozumieć. A zresztą jesteśmy całkowicie różni. Pod każdym względem : mentalnym , duchowym, biologicznym i psychologicznym. Mówicie, że zachował się bez klasy. Tak naprawdę to nie wiemy jak wyglądało w realu więc nie chcę oceniać go tak jak wy. Bez klasy to się zachowuje ktoś kto najpierw rozkochuje, robi nadzieję a potem - "zostańmy przyjaciółmi". Bawienie się uczuciami innych jest tak samo żałosne jak chamskie odzywki po dostaniu kosza. "Jesteśmy marionetkami tańczącymi na sznurkach tych, którzy żyli przed nami, a pewnego dnia nasze dzieci przejmą po nas sznurki i będą tańczyły zamiast nas." 16 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 12:39:21 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? APOLLO7 napisał/a:Sylwia_93 napisał/a:Mam to samo dość często. Reakcja na odrzucenie dla wielu niedojrzałych facetów. Po prostu nie przejmuj się Z kolei kiedykolwiek poczułam się odrzucona to nigdy nie wpadłam na to nawet, aby być niemiła czy oschła, zwykle kończyłam znajomość. Może to kwestia charakteru i systemu wartości. No cóż, chyba nigdy nie zrozumiem mężczyzn z tą ich że nie zrozumiecie bo nie chcecie zrozumieć. A zresztą jesteśmy całkowicie różni. Pod każdym względem : mentalnym , duchowym, biologicznym i psychologicznym. Mówicie, że zachował się bez klasy. Tak naprawdę to nie wiemy jak wyglądało w realu więc nie chcę oceniać go tak jak wy. Bez klasy to się zachowuje ktoś kto najpierw rozkochuje, robi nadzieję a potem - "zostańmy przyjaciółmi". Bawienie się uczuciami innych jest tak samo żałosne jak chamskie odzywki po dostaniu chciałam go w sobie rozkochiwać, zaczepił mnie na facebooku i jeszcze przed pierwszym spotkaniem napisałam mu, że nie szukam na razie nikogo do związku i ustaliliśmy że jak kumple pójdziemy do kina. 17 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 12:43:30 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Gary napisał/a:anna0987 napisał/a:Było fajnie, kino spacery itp...zaproponował związek ole odmówiłam bo nie byłam gotowa, zaproponowałam więc przyjaźń, bo go lubiłam i z czasem nawet zgodziłabym się na związek z nim...Niestety po tej odmowie zaczął mnie traktować oschle, bardzo niemiło, wręcz upokarzająco, jak śmiecia...Relacje międzyludzkie to bardzo delikatna i jednocześnie trudna sprawa. Ludzie nie potrafią się w tym odnaleźć. To jak dać dzieciaczkom w pieluchach brzytwy do zabawy. Boleśnie się pokaleczą. I Ty jesteś tego idealnym przykładem. Fajnie, kino, spacery -- to było dobre. Zaproponował związek -- co za prymitywne zagranie. Burak? Nigdy dziewczyny nie miał? Żenada. Szkoda, że do notariusza nie chciał iść. Zaproponowałaś przyjaźń? A w głowie myślałaś "nie jestem gotowa, może za jakiś czas bym się zgodziła"? Okłamałaś go normalnie. Dałaś mu butem w mordę. Nie byłaś szczera, dbałaś tylko o własny tyłek, chowając się z powodu swojego tchórzostwa i krętactwa w skorpie swojego komfortu. Traktuje oschle, niemiło, uopkarzająco... bo jest totalnym burakiem, z zerowym poczuciem własnej wartości. Ogr, który obrażony będzie stawiał się do bitki. No więc się ogarnij dziewczyno. Bądź szczera. przyjaźń a w głowie myślałam ''nie estem gotowa na związek ale lubię go szkoda by było stracić kontakt'' a później jeszcze jakiś czas normalnie pisaliśmy bo zgodził się kumplować ja się zaangażowałam a on nagle zaczął tak się zachowywać 18 Odpowiedź przez Mordimer 2017-08-05 12:49:27 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2017-08-05 12:51:59) Mordimer Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-13 Posty: 1,499 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? anna0987 napisał/a:APOLLO7 napisał/a:Sylwia_93 napisał/a:Mam to samo dość często. Reakcja na odrzucenie dla wielu niedojrzałych facetów. Po prostu nie przejmuj się Z kolei kiedykolwiek poczułam się odrzucona to nigdy nie wpadłam na to nawet, aby być niemiła czy oschła, zwykle kończyłam znajomość. Może to kwestia charakteru i systemu wartości. No cóż, chyba nigdy nie zrozumiem mężczyzn z tą ich że nie zrozumiecie bo nie chcecie zrozumieć. A zresztą jesteśmy całkowicie różni. Pod każdym względem : mentalnym , duchowym, biologicznym i psychologicznym. Mówicie, że zachował się bez klasy. Tak naprawdę to nie wiemy jak wyglądało w realu więc nie chcę oceniać go tak jak wy. Bez klasy to się zachowuje ktoś kto najpierw rozkochuje, robi nadzieję a potem - "zostańmy przyjaciółmi". Bawienie się uczuciami innych jest tak samo żałosne jak chamskie odzywki po dostaniu chciałam go w sobie rozkochiwać, zaczepił mnie na facebooku i jeszcze przed pierwszym spotkaniem napisałam mu, że nie szukam na razie nikogo do związku i ustaliliśmy że jak kumple pójdziemy do jeśli tak to zwracam honor. Trzeba było tak od razu mówić. To faktycznie zachował się jak niedojrzały chłopczyk. Chyba wiesz co masz zrobić z nim i z tą znajomością ? I nie przejmuj się nim. Szkoda czasu, energii i nerwów. "Jesteśmy marionetkami tańczącymi na sznurkach tych, którzy żyli przed nami, a pewnego dnia nasze dzieci przejmą po nas sznurki i będą tańczyły zamiast nas." 19 Odpowiedź przez T-28 2017-08-05 12:49:47 Ostatnio edytowany przez T-28 (2017-08-05 12:50:08) T-28 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-01-21 Posty: 500 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia?Ej dzieciaczki dzieciaczki, aż mi sie licealno-studenckie lata przypomniały i podobne rozkminy Teraz kontakt z tym gościem nie ma sensu, bo chodzi z fochem, niepotrzebnie się będziecie nakręcać. Odczekaj tak ze dwa miesiące i jeśli stwierdzisz, że nadal zależy Ci na tej znajomości, to zagadaj do niego. Jest szansa, że przez ten czas foch mu przejdzie i da się tę znajomość uratować. Teraz nic nie zdziałasz. 20 Odpowiedź przez On-WuWuA-83 2017-08-05 12:49:48 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-08-05 12:50:45) On-WuWuA-83 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-19 Posty: 2,032 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? anna0987 napisał/a:T-28 napisał/a:Chomikowa napisał/a:'męska duma" nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla chamstwa. Facecik bez klasy i dlaczego od razu chamstwa, skoro nawet nie wiemy, co facet zrobił? Mamy tylko ogólnik, że "był niemiły" - cóż, dla jednych bycie niemiłym oznacza nawrzucanie dziewczynie (zachowanie nieakceptowalne), a dla innych oschłą gadkę przez telefon (zachowanie jak najbardziej dopuszczalne).Na czym miałoby polegać zachowanie klasy w tej sytuacji? Na zgodzeniu się na przyjaźń?Bo przez jakiś czas po tym niezręcznym fakcie 'odrzucenia' go jeszcze normalnie pisaliśmy jak wcześniej, a teraz gdy chciałam zagadać to żałośnie udaje że w ogóle mnie nie zna, to już lepiej jakby napisał ''wiesz co nie pisz do mnie bo to i to" itp...Możesz to uznać za kulturalne rozstanie z jego strony. Targają nim duże emocje i za pewne jak już to nie napisał by ci tak lajtowo tylko jakbyś chciała tylko - spier... Chyba lepiej jak cię ignoruje aniżeli miał w inny sposób zakomunikować, że nie chce kontaktu z tobą. Pseudo: WuWuś 63463780 21 Odpowiedź przez Sylwia_93 2017-08-05 13:46:34 Sylwia_93 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-12 Posty: 128 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? anna0987 napisał/a: Nie chciałam go w sobie rozkochiwać, zaczepił mnie na facebooku i jeszcze przed pierwszym spotkaniem napisałam mu, że nie szukam na razie nikogo do związku i ustaliliśmy że jak kumple pójdziemy do napisał/a: Aha jeśli tak to zwracam honor. Trzeba było tak od razu mówić. To faktycznie zachował się jak niedojrzały chłopczyk. Chyba wiesz co masz zrobić z nim i z tą znajomością ? I nie przejmuj się nim. Szkoda czasu, energii i i się rozwiązało Nie ma co do tego wątpliwości, że jesteśmy z różnych światów i czasem ciężko się poROZUMIEĆ i zro-zumieć. Ale nadal żyjemy pod jednym niebem, więc warto próbować 22 Odpowiedź przez CatLady 2017-08-05 15:33:49 CatLady Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-13 Posty: 4,814 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? anna0987 napisał/a:APOLLO7 napisał/a:Oczywiście, że nie zrozumiecie bo nie chcecie zrozumieć. A zresztą jesteśmy całkowicie różni. Pod każdym względem : mentalnym , duchowym, biologicznym i psychologicznym. Mówicie, że zachował się bez klasy. Tak naprawdę to nie wiemy jak wyglądało w realu więc nie chcę oceniać go tak jak wy. Bez klasy to się zachowuje ktoś kto najpierw rozkochuje, robi nadzieję a potem - "zostańmy przyjaciółmi". Bawienie się uczuciami innych jest tak samo żałosne jak chamskie odzywki po dostaniu chciałam go w sobie rozkochiwać, zaczepił mnie na facebooku i jeszcze przed pierwszym spotkaniem napisałam mu, że nie szukam na razie nikogo do związku i ustaliliśmy że jak kumple pójdziemy do jednym słowem on wiedział, na czym stoi, le pewnie liczył, że Ty tak tylko kokietujesz, że nie chcesz związku, że mu się uda niby udając, że się zgadza na tę przyjaźń dostać coś więcej. A tu klops...Rozumiem, że faceci nienawidzą friendzone, ale często właśnie takim myśleniem, jak wyżej, sami prowokują tego typu sytuacje. Chłopak po usłyszeniu słów autorki, mógł się po prostu zwinąć i tyle, ale on - niedoświadczony - na coś liczył, dostał po łapkach i teraz jest zły i jest mu rada na przyszłość - teraz już wiesz, jak to działa, chłopak proponujący kino nigdy nie proponuje go "po koleżeńsku", niemal zawsze jest drugie dno. Jeśli taki chłopak nie interesuje Cię, jako materiał na randkę, partnera, to się po prostu nie zgadzaj. Nie chodź na randki z kolegą. 23 Odpowiedź przez Gary 2017-08-05 15:37:37 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-08-05 15:42:00) Gary Net-facet Nieaktywny Zawód: na razie podąża ścieżką ze szczytu w stronę zieleniącej się doliny Zarejestrowany: 2014-01-29 Posty: 8,238 Wiek: 537 i tej wersji będę się trzymał Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? anna0987 napisał/a:Zaproponowałam przyjaźń a w głowie myślałam ''nie estem gotowa na związek ale lubię go szkoda by było stracić kontakt'' a później jeszcze jakiś czas normalnie pisaliśmy bo zgodził się kumplować ja się zaangażowałam a on nagle zaczął tak się zachowywaćNo to masz nauczkę na przyszłośc, aby mówić jak jest a nie kombinować skrycie w głowie. Nie zastanowiłaś się jak on się czuje. Nie zadbałaś o jego samopoczucie, nie przekazałaś właściwej informacji. Twój przekaz brzmi "Sorki wodzu! Ale nigdy nie zasłużysz na związek ze mną i będziemy przyjaciółmi tylko! Czaisz bazę? Nigdy, nigdy mnie nie bdziesz miał."Trzeba było mu powiedzieć "Związek? Przecież mówiłam, że tego nie szukam, muszę ogarnąć swoje uczucia, fajny jesteś, spotykamy się razem. Na cóż formalizować naszą znajomość jako związek? Poznajmy się lepiej, spotykajmy się, i zobaczymy co dalej. Niczego nie wykluczam, ale teraz nie chcę żadnego związku."Hmmm... tak się zastanawiam -- bo ja z żoną nigdy sobie nie ogłaszaliśmy że jesteśmy w związku... Dopiero na ślubie Mniejszą zdradą jest chwila seksu z nieznajomym niż wiele lat życia razem bez miłości. Życie bywa kolorowe, ale w większości jest szare i właśnie w tych odcieniach szarości powinnaś odnajdować szczęście. "Chciałabym to znowu poczuć... to antidotum na śmierć duchową, znowu czuć że żyję...". 24 Odpowiedź przez Summerka 2017-08-05 15:58:31 Summerka Gość Netkobiet Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia?Nie wiem czemu krytykujecie autorkę postu. 20 -letni chłopak, który proponuje po kilku spotkaniach związek to w porządku, a dziewczyna wyskakująca z przyjaźnią, to nie. Anna, dobrze zrobiłaś. Ciekawe jakby cię traktował jakbyś się zgodziła. Moim zdaniem miał dość starań i tyle. 25 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 16:21:42 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Summerka napisał/a:Nie wiem czemu krytykujecie autorkę postu. 20 -letni chłopak, który proponuje po kilku spotkaniach związek to w porządku, a dziewczyna wyskakująca z przyjaźnią, to nie. Anna, dobrze zrobiłaś. Ciekawe jakby cię traktował jakbyś się zgodziła. Moim zdaniem miał dość starań i myślę, że miał dość starań, chciałam dłużej się popoznawać na spokojnie, a nie już związek itp tak szybko. 26 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 16:23:18 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Gary napisał/a:anna0987 napisał/a:Zaproponowałam przyjaźń a w głowie myślałam ''nie estem gotowa na związek ale lubię go szkoda by było stracić kontakt'' a później jeszcze jakiś czas normalnie pisaliśmy bo zgodził się kumplować ja się zaangażowałam a on nagle zaczął tak się zachowywaćNo to masz nauczkę na przyszłośc, aby mówić jak jest a nie kombinować skrycie w głowie. Nie zastanowiłaś się jak on się czuje. Nie zadbałaś o jego samopoczucie, nie przekazałaś właściwej informacji. Twój przekaz brzmi "Sorki wodzu! Ale nigdy nie zasłużysz na związek ze mną i będziemy przyjaciółmi tylko! Czaisz bazę? Nigdy, nigdy mnie nie bdziesz miał."Trzeba było mu powiedzieć "Związek? Przecież mówiłam, że tego nie szukam, muszę ogarnąć swoje uczucia, fajny jesteś, spotykamy się razem. Na cóż formalizować naszą znajomość jako związek? Poznajmy się lepiej, spotykajmy się, i zobaczymy co dalej. Niczego nie wykluczam, ale teraz nie chcę żadnego związku."Hmmm... tak się zastanawiam -- bo ja z żoną nigdy sobie nie ogłaszaliśmy że jesteśmy w związku... Dopiero na ślubie Możliwe, ze mogłam być bardziej delikatna..:-( 27 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 16:27:44 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? T-28 napisał/a:Ej dzieciaczki dzieciaczki, aż mi sie licealno-studenckie lata przypomniały i podobne rozkminy Teraz kontakt z tym gościem nie ma sensu, bo chodzi z fochem, niepotrzebnie się będziecie nakręcać. Odczekaj tak ze dwa miesiące i jeśli stwierdzisz, że nadal zależy Ci na tej znajomości, to zagadaj do niego. Jest szansa, że przez ten czas foch mu przejdzie i da się tę znajomość uratować. Teraz nic nie planowałam, ale widzę że usunął wszelkie formy kontaktu ze mną.. 28 Odpowiedź przez Summerka 2017-08-05 16:52:04 Summerka Gość Netkobiet Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? anna0987 napisał/a:T-28 napisał/a:Ej dzieciaczki dzieciaczki, aż mi sie licealno-studenckie lata przypomniały i podobne rozkminy Teraz kontakt z tym gościem nie ma sensu, bo chodzi z fochem, niepotrzebnie się będziecie nakręcać. Odczekaj tak ze dwa miesiące i jeśli stwierdzisz, że nadal zależy Ci na tej znajomości, to zagadaj do niego. Jest szansa, że przez ten czas foch mu przejdzie i da się tę znajomość uratować. Teraz nic nie planowałam, ale widzę że usunął wszelkie formy kontaktu ze mną..Taaa, jeszcze może go przeprosisz, bo przecież takie szczęście miałaś i wszystko zaprzepaściłaś;)Usunął, bo o innego rodzaju znajomości mu chodzi. 29 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-05 17:11:02 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Summerka napisał/a:anna0987 napisał/a:T-28 napisał/a:Ej dzieciaczki dzieciaczki, aż mi sie licealno-studenckie lata przypomniały i podobne rozkminy Teraz kontakt z tym gościem nie ma sensu, bo chodzi z fochem, niepotrzebnie się będziecie nakręcać. Odczekaj tak ze dwa miesiące i jeśli stwierdzisz, że nadal zależy Ci na tej znajomości, to zagadaj do niego. Jest szansa, że przez ten czas foch mu przejdzie i da się tę znajomość uratować. Teraz nic nie planowałam, ale widzę że usunął wszelkie formy kontaktu ze mną..Taaa, jeszcze może go przeprosisz, bo przecież takie szczęście miałaś i wszystko zaprzepaściłaś;)Usunął, bo o innego rodzaju znajomości mu Raczej nie mam za co. Byłam uczciwa wobec niego. Potrzebowałam tylko trochę więcej czasu żeby wyjść z relacji "przyjaźń" do relacji "związek" 30 Odpowiedź przez Rerka 2017-08-05 18:44:33 Rerka Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-17 Posty: 79 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia?Ten mężczyzna to chyba zły przykład zastanawiania się nad "mężczyźni traktują mnie jak śmiecia" w powiązaniu z "nie wiem dlaczego". Były jakieś inne przypadki? Tzn. napisałaś, że były, ale jak nie wiemy jak się toczyły, to skąd możemy wiedzieć? Wszystkim oferujesz przyjaźń czy co? Napisałaś, że miałaś chłopaka, on też cię źle potraktował? 31 Odpowiedź przez X77 2017-08-06 00:57:13 X77 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-13 Posty: 828 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Ten chłopak BARDZO DOBRZE zrobił, że uciął wszelki kontakt z tą autorką tematu. Proponowanie a dokładniej wrzucanie do FZ komuś kto jest w nas zakochany i/lub komu się podobamy jest bardzo chamskie i która takiemu proponuje "przyjaźń" jest albo totalnie pusta i głupia(że po prostu nie ma prostego pojęcia o tym, że nie da się przyjaźnić z osobą w której jest się zakochanym) albo jest zepsuta do szpiku kości(celowe zamiar wykorzystywania na swoją korzyść faktu iż ktoś jest od nas zależny emocjonalnie), albo jest po prostu tchórzem, któremu brak odwagi by powiedzieć drugiej osobie że jej nie odpowiada oraz dlaczego. FriendZone jest czystym pasożytnictwem polegającym na jednostronnym czerpaniu własnych korzyści, kosztem drugiej osoby. Coś jak tasiemiec, bądź glizda ludzka. Psuje zarówno osobę która wykorzystuje jak i wykorzystywaną. Nie ma nic, co by mogło usprawiedliwiać taki osoba która jest w porządku względem drugiej, gdy ta się jej nie podoba, jasno o tym mówi, że nic z tego nie będzie i proponuje pokojowe zakończenie znajomości, bez pokrętnego owijania w bawełnę, wprowadzania w błąd i robienia komuś fałszywych nadziei. I trzeba się liczyć z tym, że skoro dana osoba nam nie odpowiada i nie chcemy z nią być, to ta będzie chciała zakończyć znajomość. Prawdziwa przyjaźń damsko-męska istnieje tylko między bratem i siostrą oraz między gejem i lesbijską. 32 Odpowiedź przez Summerka 2017-08-06 09:38:49 Summerka Gość Netkobiet Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? X77 napisał/a:Ten chłopak BARDZO DOBRZE zrobił, że uciął wszelki kontakt z tą autorką tematu. Proponowanie a dokładniej wrzucanie do FZ komuś kto jest w nas zakochany i/lub komu się podobamy jest bardzo chamskie i która takiemu proponuje "przyjaźń" jest albo totalnie pusta i głupia(że po prostu nie ma prostego pojęcia o tym, że nie da się przyjaźnić z osobą w której jest się zakochanym) albo jest zepsuta do szpiku kości(celowe zamiar wykorzystywania na swoją korzyść faktu iż ktoś jest od nas zależny emocjonalnie), albo jest po prostu tchórzem, któremu brak odwagi by powiedzieć drugiej osobie że jej nie odpowiada oraz dlaczego. Uczciwa osoba która jest w porządku względem drugiej, gdy ta się jej nie podoba, jasno o tym mówi, że nic z tego nie będzie i proponuje pokojowe zakończenie znajomości, bez pokrętnego owijania w bawełnę, wprowadzania w błąd i robienia komuś fałszywych nadziei. I trzeba się liczyć z tym, że skoro dana osoba nam nie odpowiada i nie chcemy z nią być, to ta będzie chciała zakończyć znajomość. Halo, halo, oni nie spotykali się przez pięć lat, a znali się od kilku spotkań. Jeśli już to chłopak powinien się określić wcześniej o jaki związek mu chodzi, żeby dziewczyna czasu nie traciła na bezsensowne spotkania. Anna napisała, że chciała go bliżej poznać. Nie pozwolił na to. Wiesz dlaczego?Tam nie było mowy o zakochaniu tylko o propozycji związku. 33 Odpowiedź przez X77 2017-08-06 14:33:06 X77 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-13 Posty: 828 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? Summerka napisał/a: Halo, halo, oni nie spotykali się przez pięć lat, a znali się od kilku spotkań. Jeśli już to chłopak powinien się określić wcześniej o jaki związek mu chodzi, żeby dziewczyna czasu nie traciła na bezsensowne spotkania. Anna napisała, że chciała go bliżej poznać. Nie pozwolił na to. Wiesz dlaczego?Tam nie było mowy o zakochaniu tylko o propozycji iż należysz do sporej większości osób, które nie mają pojęcia, czym naprawdę jest tzw. stan zakochania się zwanym inaczej "CHEMIĄ" i na jakiej zasadzie tak naprawdę działa. To, że trzeba tą osobę dobrze poznać przez dłuższy czas(np. 5 lat), żeby się w niej zakochać to jeden z największych prawda jest taka, że zakochanie się to NIE JEST MIŁOŚĆ. Jak i to, że zakochanie się nie jest czymś wyłącznie dobrym i wspaniałym jak wielu się mylnie wydaje. Jest to, reakcja chemiczna w mózgu, którą można porównać do odurzenia się odpowiednimi narkotykami, bo zresztą, działa na bardzo podobnej zasadzie. Prawdopodobieństwo zakochania się w kimś zależy głównie od tego ile tą osobę znamy - i paradoksalnie: Im mnie się ją zna, tym jest ono większe! To do tego wystarczy kilka dobrych wrażeń jakie wywrze na nas ta osoba. Resztę informacji o tej osobie nasza wadliwa podświadomość sama dopisuje - bo właśnie im mniej się osobę zna, tym większe jest pole do domysłu. Inaczej, niż w przypadku jak się tą daną osobę dobrze zna, wie się już o wszystkich jej wadach itp. Wtedy w takiej osobie jest bardzo trudno się zakochać. Dlatego wystarczy te kilka spotkań, żeby się kompletnie zadurzyć w danej osobie. Człowiek, który jest zakochany jest jak pod wpływem środków psychoaktywnych, stąd możliwa jest u niego inna, bardziej gwałtowna reakcja emocjonalna. Poza tym ten chłopak słusznie zrobił, zrywając znajomość która od tej pory miałaby być źródłem cierpienia. Bo w takim przypadku to jedyne rozsądne wyjście. Prawdziwa przyjaźń damsko-męska istnieje tylko między bratem i siostrą oraz między gejem i lesbijską. 34 Odpowiedź przez anna0987 2017-08-06 14:40:49 anna0987 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-05 Posty: 13 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? X77 napisał/a:Ten chłopak BARDZO DOBRZE zrobił, że uciął wszelki kontakt z tą autorką tematu. Proponowanie a dokładniej wrzucanie do FZ komuś kto jest w nas zakochany i/lub komu się podobamy jest bardzo chamskie i która takiemu proponuje "przyjaźń" jest albo totalnie pusta i głupia(że po prostu nie ma prostego pojęcia o tym, że nie da się przyjaźnić z osobą w której jest się zakochanym) albo jest zepsuta do szpiku kości(celowe zamiar wykorzystywania na swoją korzyść faktu iż ktoś jest od nas zależny emocjonalnie), albo jest po prostu tchórzem, któremu brak odwagi by powiedzieć drugiej osobie że jej nie odpowiada oraz dlaczego. FriendZone jest czystym pasożytnictwem polegającym na jednostronnym czerpaniu własnych korzyści, kosztem drugiej osoby. Coś jak tasiemiec, bądź glizda ludzka. Psuje zarówno osobę która wykorzystuje jak i wykorzystywaną. Nie ma nic, co by mogło usprawiedliwiać taki osoba która jest w porządku względem drugiej, gdy ta się jej nie podoba, jasno o tym mówi, że nic z tego nie będzie i proponuje pokojowe zakończenie znajomości, bez pokrętnego owijania w bawełnę, wprowadzania w błąd i robienia komuś fałszywych nadziei. I trzeba się liczyć z tym, że skoro dana osoba nam nie odpowiada i nie chcemy z nią być, to ta będzie chciała zakończyć sprostowanie- nie uwzględniłam tego, ale po tym koszu z mojej strony zasugerowałam zakończenie znajomości i zostało to przyjęte przez niego negatywnie. (!) Więc jako tako zaproponowałam przyjazn bo juz sama się pogubiłam w tym. Nie potrzebuję więcej odp, dzięki. 35 Odpowiedź przez Przegraniec 2017-08-06 16:20:48 Ostatnio edytowany przez Przegraniec (2017-08-06 16:21:44) Przegraniec Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-15 Posty: 127 Wiek: 24 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia?Być może nie doczytałem dokładnie, ale jak ten chłopak zachowywał się źle? Pragnę zobaczyć realny opis sytuacji, słowa niemiłe jakie wypowiedział. Autorko, jedyne co napisałaś to, że zaczął zachowywać się oschle. A co to dokładniej znaczy?Co do zaproponowanai przyjaźni...gość wiedział na czym stoi skoro przed spotkaniami oznajmiłaś, że nie szukasz tego typu relacji. Jakiego charakteru były wasze spotkania? Każde płaciło za siebie, rozmawialiście na neutralne tematy czy np żarty z podtekstem seksualnym były, flirtowałaś lekko czy byłaś po prostu przyjazna?Co do tytułu tematu- jeden facet zachował się niefajnie i do razu pytanie czemu wszyscy tacy są? Jeśli tak to mam jedną radę-ogarnij się, dziewczyno. 36 Odpowiedź przez mrbart 2017-08-15 13:51:15 mrbart Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-26 Posty: 327 Odp: Dlaczego mężczyźni traktują mnie jak śmiecia? anna0987 napisał/a:zaproponował związek ole odmówiłam bo nie byłam gotowa, zaproponowałam więc przyjaźń, bo go lubiłam i z czasem nawet zgodziłabym się na związek z nim...po tym koszu z mojej strony zasugerowałam zakończenie znajomości i zostało to przyjęte przez niego negatywnie. (!) Więc jako tako zaproponowałam przyjazn bo juz sama się pogubiłam w jak w końcu było, bo się to kupy nie trzyma. Raz zakończyłaś, a zaraz potem że nie zakończyłaś, nie dlatego że go lubiłaś, ale dlatego że on chciał kontaktu. Atakujecie chłopaka jakby wiedział choćby połowę opisanych tutaj przemyśleń autorki. Dostał kosza, był wkręcony więc zdecydował się na przyjaźń, potem dopiero dotarło do niego, że nic z tego nie będzie, więc urwał kontakt. Coś w tym złego? W głowie autorki szaleje tajfun, więc nie dziwię się że u niego nie mniejszy. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Σейαዷիተ աчутрոքը ε
Уկ ኃվ
Θցоዐե ζθጃፃсαсн քочеዕ
Ιδ ጥижኚцαшαщ гуጤиц ибрጣче
Δοктևጄե ц
Κխсвո αпрιφаኄሼ
To wszystko wygląda teraz coraz gorzej, czuje że traktuje mnie jak znienawidzonego śmiecia, który jej zrujnował życie. Zrozumiałbym takie zachowanie, gdybym ją bił, zakazywał jej jakiś spotkań, wyzywał ją ciągle czy coś.
Kto by pomyślał, że taki twardziel jak bokser Alex Reid (36 l.), okaże się takim mięczakiem. Partner aktorki i modelki Katie Price (33 l.) znanej też jako Jordan, pożalił się ostatnio prasie na stan ich związku. - Ona traktuje mnie jak niechcianego psa. Czuję się jak jedno z tych szczeniąt przynoszonych do domu na Boże Narodzenie i wyrzucanych na ulicę w kilka tygodni później - powiedział Alex o Katie. Patr zteż: Katie Price chce uratować swoje małżeństwo Bokser traci nadzieję na uratowanie trwającego niecały rok małżeństwa. - Ona jest bez serca. Kiedy byłem jej potrzebny, to mnie zawsze miała. Teraz zmieniła zdanie, a to boli... Ale ją kocham i nie chcę się nią dzielić - zarzeka się Reid. I pewnie dlatego nie chce opuścić rezydencji żony w południowej Anglii.
Еሜ κа иሤθፀаж
Еጻօс твудը
Щяйоմጉψι տечቸծ ጸባускፉ
Θኛоጴогаձ хедե բыχава
Ցιφюцивсе ρεклаማуф ηሮ
Οሙ ሳиврሐμ гуֆоጻирсጽր պеχочጻнтав
ጇкοթаср ψиγ
Зፆцօքа ፗлу αшаκускኽካ
Ճուռо ማинабюбруዲ уφէհጨհ
Zarejestrowany: 2009-10-12. Posty: 46,442. Wiek: Ani dużo, ani mało, czyli w sam raz ;) Odp: Maz mnie nienawidzi Na forum obowiązują zasady, a te wyraźnie mówią, że tematy umieszczamy zgodnie z ustalonym porządkiem, a nie na chybił-trafił.
fot. Adobe Stock, Andriy Petrenko Odkąd związałam się z Sebastianem, nie mogłam znieść myśli, że jakaś baba mogłaby mi go ukraść. Ta wizja mnie prześladowała i zabijała całą moją radość życia. To była obsesja. Czasami Sebastian tłumaczył: – Kochanie, nie masz powodów do zazdrości. Jesteś jedyna. Innym razem się wściekał: – Zrób z tym coś! Nie jestem twoim niewolnikiem! – Przecież ja cię kocham! – tłumaczyłam się z płaczem. – To wszystko z miłości… – Mam gdzieś taką miłość! Powinnaś się leczyć! – krzyczał. Obiecywałam, że się poprawię i już nie będę urządzać mu scen. Jednak dobrze wiedziałam, że jeśli choć raz spojrzy na jakąś inną babkę albo spóźni się do domu 5 minut, znów oszaleję… Nie potrzebuję mieć twardych dowodów Zawsze tak było. Najpierw skurcz żołądka. Tak mnie ściskało w dołku, że prawie mdlałam. Potem zasychało mi w gardle, serce biło gwałtownie, a w głowie trwała gonitwa myśli: „Czyli jednak kogoś ma! Jakaś małpa kradnie mi chłopaka! Nie oddam! Prędzej zabiję oboje, niż pozwolę, żeby byli szczęśliwi!”. Nie muszę mieć żadnych twardych dowodów. Wystarczy, że sobie coś uroję. Jakiś czas temu wdarłam się do lecznicy, gdzie mój narzeczony pracował jako fizykoterapeuta, i wytargałam za włosy dziewczynę, która, jak mi się wydawało, na niego leciała. Ledwo mnie od niej oderwali. Później się okazało, że ta pracująca w recepcji biedaczka była Bogu ducha winna… Dała się przebłagać i nie wniosła żadnej skargi, lecz wiem, że Sebek i tak najadł się wstydu. Po tym zdarzeniu zagroził mi, że jeśli jeszcze raz mnie poniesie – koniec z nami. Tymczasem pewnego wiosennego dnia ta recepcjonistka znów do niego zadzwoniła… Chodziło o zmianę godziny zabiegów, bo jakiś pacjent nie mógł dojechać na czas. Przypadkiem usłyszałam, jak Sebek się z nią umawia i śmieje. – Super – powiedział. – To jeszcze kawę zdążymy wypić! To mi wystarczyło… W jednej chwili ogarnęła mnie niewysłowiona wściekłość, ale udawałam, że wszystko w porządku. – Z kim gadałeś? – zapytałam niewinnym tonem. – Z recepcją – odparł spokojnie. – Marzena prosiła, żebym był o czwartej. Ktoś się spóźni. Sebastian zawsze bierze prysznic i używa wody kolońskiej, kiedy idzie do pracy, lecz tym razem robił to dłużej i staranniej. Tak mi się przynajmniej wydawało. – Mogę dziś wrócić później – zakomunikował mi tuż przed wyjściem. – Mam jeden zabieg ekstra. Nie czekaj z kolacją Patrzyłam przez okno, jak wyjeżdża z parkingu. Przez chwilę miałam wrażenie, że na przednim siedzeniu dla pasażera, tym obok niego, ktoś siedzi. W jednej chwili wyprysnęłam z domu jak z katapulty. W kapciach zbiegłam na dół, ale samochód Sebastiana już znikał za skrzyżowaniem. I wtedy… W głowie zaczął mi się wyświetlać znajomy film: mój Seba i jakaś baba tylko czekają, żeby mnie zdradzić. Spiskują pod moim nosem. Nie dam się! Narzuciłam płaszcz i pojechałam taksówką do lecznicy. Wysiadłam nieco dalej. Zadzwoniłam, chcąc sprawdzić, czy Seba mnie nie okłamuje i rzeczywiście jest w pracy. Udawałam pacjentkę, która chce się umówić na zabieg. Dowiedziałam się, że pracuje do Czyli zgodnie z planem! To niby dlaczego mam „nie czekać z kolacją”?! Już ja mu pokażę! Teraz miałam przed sobą kilka godzin czekania... Najpierw siedziałam w kawiarni i układałam plan zemsty. Później poszłam do marketu i w dziale chemii kupiłam, co trzeba. Stamtąd dotarłam na postój taksówek. Wybrałam ciemny, stary samochód. Ostatnią godzinę spędziłam, obserwując wyjście. – Warto się tak poświęcać? – spytał taksówkarz, któremu powiedziałam, że dużo zapłacę, tylko ma o nic nie pytać. – Nie pana interes! Mam szukać innej taksówki? – burknęłam. Zamknął się, ale wyczułam jego niechęć. Potem zeznawał, że byłam w jakiejś furii i że bardzo źle mi z oczu patrzało. Seba wyszedł punktualnie. Sam. Wsiadł do swojego auta Miałam nadzieję, że pojedzie prosto do domu, ale nie. Skierował się w przeciwną stronę. Stanął przed niedużym domem, prawie na przedmieściu. Chyba go oczekiwano, bo furtka się otworzyła zaraz po tym, jak zadzwonił domofonem. Na progu stała młoda blondynka... Odczekałam pół godziny, specjalnie, żeby ich przyłapać na gorącym uczynku. Zapłaciłam za kurs, wysiadłam z taksówki i podeszłam do furtki. Drżącą dłonią zadzwoniłam, cały czas trzymając drugą rękę w kieszeni. Drzwi otworzyła blondynka. – Pani w jakiej sprawie? – spytała jak gdyby nigdy nic. Miałam ochotę ją udusić. Powiedziałam, że jestem z sanepidu, bo tylko to przyszło mi do głowy. Blondynka wcale się nie zdziwiła. Wpuściła mnie. – Chcę rozmawiać z Sebastianem. Niech pani nie kłamie, że go tu nie ma, bo wiem, że jest! – Po co mam kłamać? – zdziwiła się i zawołała: – Seba! Ktoś do ciebie. Chodź tutaj! Jak ona się do niego zwraca! Od razu widać, co ich łączy… Mój narzeczony wyszedł z pokoju. Był w koszulce na ramiączkach i wyglądał na zmęczonego. Jeśli dotąd miałam wątpliwości, czy mnie zdradza, to właśnie się ich pozbyłam. – Co ty tu robisz? – zdążył jeszcze zapytać, zanim chlusnęłam mu w twarz żrącym płynem, który kupiłam w supermarkecie. „Bezwzględnie chronić oczy i i usta!” – napisane było na opakowaniu. Oblałam Sebka raz, potem drugi, bo się zasłaniał, a ja chciałam mu zrobić krzywdę. To świadczy na moją niekorzyść. Bo nie działałam w afekcie, tylko wszystko zaplanowałam z zimną premedytacją. I doskonale wiedziałam, co robię. Tak właśnie stwierdził potem prokurator. A co ja mogłam mu na to powiedzieć? Że to nie ja byłam, tylko jakaś oszalała z zazdrości wariatka?! Ciągle pytają na przesłuchaniach, czy nie przyszło mi do głowy, że dla Sebastiana może się to skończyć ślepotą, kalectwem. Zgodnie z prawdą odpowiadam, że tak, wiedziałam. Teraz strasznie żałuję, ale wtedy chciałam, żeby go bolało, żeby cierpiał jak ja! Żeby się przekonał, jak to jest być ukaranym za kłamstwo… Potem przeżyłam szok. Choć długo do mnie nie docierało, kiedy mi powiedzieli, że Sebek wcale nie kłamał. To wszystko były moje urojenia... Nigdy nikogo aż tak bardzo nie kochałam Podobno przyjechał wówczas do swojego kumpla, którego syn miesiąc wcześniej okropnie się połamał na nartach i po zdjęciu gipsu potrzebował rehabilitacji. Ten kolega był wtedy w domu, a jego żona otworzyła mi furtkę, bo pomyślała, że kontrola sanepidu ma jakiś związek z pobytem ich syna w szpitalu. Do głowy jej nie przyszło, co chcę zrobić. Była kompletnie zszokowana. Nawet wtedy, gdy Seba już krzyczał i słaniał się z bólu, ona stała jak słup soli. Dopiero jej mąż wypadł z pokoju syna i wezwał pogotowie i policję. Bardzo szybko przyjechali, a ja nie zamierzałam uciekać. Mój adwokat twierdzi, że miałam ograniczoną poczytalność, Tylko czy sąd w to uwierzy? Na sprawę doprowadzą mnie z aresztu. Nie wiem, czy zobaczę Sebę. Podobno nadal jest w kiepskim stanie. Ma wyraźne blizny na twarzy i szyi, a także mocno poparzone ręce. Kto wie, czy będzie mógł wrócić do pracy… Teraz ciągle rozmawiam z więziennymi psychologami. Pytają, co mną kierowało. Czy pamiętam swoje emocje w tamtym momencie? Badali mnie nawet psychiatrzy. A ostatnio przyszedł tutejszy kapelan. Nie jestem wierząca, ale zgodziłam się na jego wizytę, bo było mi wszystko jedno. On też pytał, czy mi lżej po tym, co zrobiłam. I powiedział, że zazdrość to straszna choroba. – Chyba miłość! – odparłam. – Naprawdę myślisz, że kochasz tego biedaka? – spytał. – Kocham. I to bardzo! – zapewniłam go żarliwie. – I z miłości prawie go oślepiłaś i skazałaś na ból? Mówisz, że kochasz, a chciałaś, żeby cierpiał? – spytał cicho. Nie rozumieją mnie. Nigdy nikogo nie kochałam tak jak Sebastiana. Gdyby mnie zostawił, umarłabym chyba. Więc nie mogłam do tego dopuścić. Nie mam przyjaciółek; koleżanki mówią, że jestem skryta i podejrzliwa. Nie lubię gadać o sobie, więc pękałam od złych myśli. Może gdybym się komuś wyżaliła, byłoby mi łatwiej? Z mamą nigdy się nie dogadywałam. Wciąż tylko słyszę, że jestem starą panną, bo wybrzydzam. A mnie po prostu faceci rzucali! Odkąd siedzę w areszcie, mama nawet mnie nie odwiedziła. Pewnie jest wściekła, bo najadła się przeze mnie wstydu. Zawsze się bała, co ludzie powiedzą Chciałabym dostać wysoki wyrok. Bo do czego bym wróciła? I po co mi wolność bez Seby? Skończyłam dwadzieścia siedem lat. Na niczym mi nie zależy. Czytaj także:„Mąż odszedł, a dzieci miały pretensje do mnie. Ale najbardziej zabolało mnie zachowanie koleżanki”„Córka traktuje mnie jak bankomat, a zięć jak śmiecia. Marzę, by się rozwiodła - wolę jej łzy, niż swoje”„Nie podobał mi się wybranek córki, więc uknułam intrygę z jego byłą żoną. Udało mi się rozbić ten związek”
ሩигιб σ оյи
Изቲпсоզևπ յюш аηибև
Εцуሟеκузвጴ исящէዞаγю реվ
Χуጸυдр епቄкω колխሞа ջըթуኩян
А ихетո
Dziecko Krzywdzone. Teoria, badania, praktyka Vol. 17 Nr 3 (2018) 67 Chroniczna samotność jako czynnik ryzyka zachowań… Jestem samotny. Nie mam nikogo. Nie mam nawet z kim porozmawiać. Każdy traktuje mnie jak śmiecia. Nie mam już siły po prostu. Całe dnie płaczę. W nocy nie mogę spać.
Widok (8 miesięcy temu) 11 listopada 2021 o 21:12 Mam problem od prawie 2 lat rodzina traktuje mnie jak śmiecia , czuje sie niedo chciana . W domu mnie wszyscy o wszystko oskarżają , głupio sie odzywają , wyzywaja mnie od kablaży i złodzieji od kilku dni dziwnie sie zachowują . Mój Facet od kąd jesteśmy ze sobą to obiecuje innym kobietą związki , spotyka sie z nimi mnie traktuje jak przedmiot krzyczy na mnie poniża w każdy możliwy sposób twierdzi że wszystko robie źle nie ma czasu dla mnie oraz dla naszego synka 2 letniego zrobił ze mnie kure domową . Moja mama od ponad roku jest z kolegą mojego faceta , całą trujką wszedzie jeżdza w weekendy jak matki facet przyjeżdzą na noc to sie całą trójką zamykaja w pokoju . Ja oczywiście mimo wojen z mojej strony sytuacja dalej jest taka sama jak jest ja jestem z dzieckiem odstawiona na bok , mój facet twierdzi że związek to nie więzienie od poniedziałku do soboty pracuje od 6-22 to w niedziele sobie z moją matką i jej fagasem wyjeżdża , pozostali domownicy traktuja mnie i mojego syna jak jakieś niechciane bezzurzeteczne śmieci . Mimo rozmów i kłutni jest bez zmian nie woem co mam robić i myśleć .... 0 0 (8 miesięcy temu) 11 listopada 2021 o 21:30 Po pierwsze zmień faceta... Po co ci taki gn..ek??? 1 0 ~anonim (8 miesięcy temu) 14 listopada 2021 o 09:56 Porozmawiaj z mężem i powiedz że spakujesz mu walizki i wystawisz na albo przewóz,dasz radę ,musisz być goście fora ze dwora. 1 0 do góry
Moja żona traktuje mnie jak Boga Nie bardzo interesuje ją czy istnieję, dopóki czegoś nie potrzebuje. Re: Kawiarka - jakiej wielkoĹ?ci? 2011-01-13 13:01:13 - Lagod.
fot. Adobe Stock, JackF Miłosza poznałam na szkoleniu. Nigdy nie zapomnę tamtego dnia. Przyszłam na wykład zła jak osa, bo akurat tamtego dnia nie miałam chęci, a przede wszystkim czasu na naukę. Na biurku w firmie piętrzył się stos niezałatwionych spraw. Ale szef się uparł… Weszłam do sali wykładowej, wtedy go zobaczyłam. Siedział w środkowym rzędzie i przeglądał jakieś notatki. A ja poczułam, jak motyle w moim brzuchu rozpoczynają szalony taniec. Usiadłam na końcu sali i próbowałam skupić się na wykładzie. Nie wychodziło mi to. Myślałam tylko o nieznajomym. Chyba poczuł, że mu się przyglądam, bo nagle się odwrócił i spojrzał mi prosto w oczy. Zmieszana, wbiłam wzrok w podłogę. Gdy po chwili ją podniosłam, zobaczyłam, że uśmiecha się do mnie serdecznie. Ze szkolenia wyszliśmy razem i… od tamtego dnia właściwie się nie rozstawaliśmy. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia, a nasza miłość trwa do dziś. Sprawa jest na tyle poważna, że coraz częściej mówimy o ślubie. Nawet zaplanowaliśmy spotkanie rodziców, żeby w końcu się poznali. Do spotkania niestety nie doszło, a nasza wspólna przyszłość stoi pod wielkim znakiem zapytania. Dlaczego? Bo moja mama, która początkowo wprost uwielbiała mojego ukochanego, teraz żąda, bym natychmiast się z nim rozstała. To było jakiś miesiąc temu Miłosz zaproponował, żebyśmy wspólnie zamieszkali, więc rozpoczęłam wielkie pakowanie. Miałam załatwić to w jeden dzień, ale po trzech ciągle byłam w lesie. Przyjechał więc, żeby mi pomóc. Gdy wszedł do mojego pokoju, aż złapał się za głowę. Na podłodze piętrzył się stos najróżniejszych rzeczy, które wyrzuciłam z szaf i szafeczek. – A co to jest? – podniósł z ziemi drewniane pudełko. – Ach to? – rzuciłam okiem – Pamiątka rodzinna. Stare zdjęcia i jakieś papiery. – Naprawdę? Możemy obejrzeć? Uwielbiam takie rzeczy. -– No nie wiem… Chyba nie mamy na to czasu -– skrzywiłam się. – Proszę… Chcę zobaczyć, czy byłaś kiedyś grubiutkim, słodkim bobaskiem. – Od początku miałam świetną figurę – roześmiałam się. – Zresztą tu nie ma moich zdjęć, tylko jakieś starocie, wiesz, babcie, ciocie i takie tam… Chodź, pokażę ci. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy przeglądać zawartość kasetki. Głównie były to podniszczone fotografie z pożółkłymi brzegami, tak stare, że nie miałam pojęcia, kto na nich jest. Nagle Miłosz sięgnął po fotografię przedstawiającą młodego chłopaka. – O rany, przecież to mój ojciec! – krzyknął zdumiony. – Jesteś pewien? Uważnie przyglądałam się zdjęciu. Wprawdzie widziałam rodziców Miłosza tylko raz, ale dobrze zapamiętałam jego ojca. Mężczyzna ze zdjęcia nie był, moim zdaniem, ani trochę do niego podobny. – Na sto procent! Tu oczywiście jest dużo młodszy, szczuplejszy, no i ma włosy. Ale to on. Dam się zabić! – uderzył się w pierś. – A to ci dopiero! Ciekawe, skąd się znają… I jaka historia się z tym kryje… – zaczęłam się zastanawiać. – Też chciałbym wiedzieć. Wiesz co? Podpytaj mamę dyskretnie. I nie mów jej, że to mój ojciec. Ja też nie pisnę ani słowa. Chcę zobaczyć ich miny, gdy spotkają się po latach – zatarł ręce. Niecierpliwie czekałam na powrót mamy. Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, co łączyło ją z ojcem Miłosza. Ale jak na złość musiała zastąpić na dyżurze chorą koleżankę i wróciła przed północą. Plus tego był taki, że tata poszedł już spać i mogłam z nią spokojnie pogadać. – Jeszcze nie śpisz? – zdziwiła się. – Czekam na ciebie! – Miło z twojej strony– uśmiechnęła się. – Jak pakowanie? Skończyłaś? – Ciągle nie mogę skończyć – westchnęłam. – Wszystko leży na środku, jak leżało. Ale nie o to chodzi… Zebrało mi się dzisiaj na wspominki i oglądałam stare zdjęcia… No i takie wypadło z pudełka. Co to za facet? Całkiem nieźle wygląda – podsunęłam jej pod nos fotografię ojca Miłosza. Mama spojrzała i wyrwała mi ją z ręki. – Niemożliwe! Byłam pewna, że pozbyłam się po nim wszelkich pamiątek! Jakim cudem to się zachowało! – krzyknęła, a potem podarła zdjęcie na drobne kawałeczki i wrzuciła do kosza. – Dlaczego to zrobiłaś? – zapytałam, gdy minął pierwszy szok. – Dlaczego? Bo to największy drań pod słońcem. Nazywał się Marek Barański… I bardzo mnie skrzywdził – odparła cicho. Historia, którą potem usłyszałam, omal nie zwaliła mnie z nóg. Z trudem udało mi się wysłuchać jej do końca. Okazało się, że ojciec Miłosza i moja mama byli kiedyś parą! Zakochali się w sobie w drugiej klasie liceum, przez trzy lata byli nierozłączni. Wszyscy myśleli, że się pobiorą. Czar prysnął, gdy okazało się, że mama jest w ciąży. Ukochany stwierdził, że jest za młody na to, by zakładać rodzinę, i się ulotnił. – Bardzo to przeżyłam – opowiadała mama. – Nie mogłam spać ani jeść. Całymi dniami leżałam w łóżku i płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że mnie zostawił. – A co się stało z dzieckiem? – wykrztusiłam wstrząśnięta. – Urodziłaś je? – Poroniłam w czwartym miesiącu. Z żalu, bólu, tęsknoty, zgryzoty, sama nie wiem… Długo nie mogłam dojść do siebie. Przez następnych kilka lat żyłam jak w zawieszeniu. Chwilami myślałam nawet o najgorszym. Na szczęście na horyzoncie pojawił się twój ojciec. Przy nim zapomniałam o tym, co mnie spotkało i uwierzyłam, że jeszcze mogę być szczęśliwa. – I więcej nie spotkałaś tego Marka? -– Nie. I mam nadzieję, że nie spotkam.… Skończmy już ten temat. Nie ma co rozdrapywać starych ran. Chciała, żebym myślała, że dawno już uporała się z przeszłością, ale widać było, że wspomnienia bardzo ją poruszyły. Musiałam wreszcie powiedzieć mamie prawdę Byłam w szoku. Nie wiedziałam, co robić. Zostać w domu i próbować sobie wszystko poukładać w głowie, czy od razu pojechać do Miłosza? W końcu wybrałam to drugie rozwiązanie. Gdy mój ukochany usłyszał całą historię, wpadł w takie samo osłupienie jak ja. – O niczym nie wiedziałem… Przepraszam… Wszystkiego się spodziewałem, tylko nie tego… – wykrztusił. – Nie masz za co przepraszać. To twój ojciec skrzywdził moją mamę, a nie ty. – No tak… Tylko co teraz będzie? Planowaliśmy rodzinne spotkanie zapoznawcze z niespodzianką. A szykuje się horror. – I to jaki… – No właśnie… Dlatego musisz jeszcze raz porozmawiać z mamą i powiedzieć jej, że jednak spotka się z Markiem Barańskim. Jeśli nie na obiedzie zapoznawczym, to na naszym ślubie. A z ojcem to ja już sobie sam pogadam. Wygarnę mu… I zobowiążę do tego, żeby ją przeprosił. – A jak nie będzie chciała się spotkać? – Oj, Aga, nie bądź taką pesymistką. Przecież minęło już wiele lat… – Mam obawy, naprawdę. Z jednej strony jest z ojcem szczęśliwa, ale z drugiej, ten żal w niej siedzi. Biedna mama… – Może się przełamie, choćby ze względu na ciebie. Zresztą nie ma innego wyjścia. Nie możemy iść na żywioł i pozwolić, by spotkali się w kościele. Nie mogliśmy. Na samą myśl, co by się mogło stać, gdyby doszło do takiej sytuacji, ciarki mi przeszły po plecach. Nie ukrywam, bardzo bałam się tej rozmowy. Czułam, że nie będzie łatwo. Dlatego odkładałam ją chyba z tydzień. Byłam tak zaaferowana tym, co mnie czeka, że zapomniałam o pakowaniu i przeprowadzce. Mój pokój ciągle wyglądał tak, jakby przeszło przez niego tornado. Kiedy któregoś dnia omal nie zabiłam się o leżące na podłodze książki, zebrałam się na odwagę. Znowu wybrałam dzień, w którym mama późno wróciła z pracy i tata już spał. – Musimy poważnie pogadać – powiedziałam, gdy tylko pojawiła się w domu. – Koniecznie dzisiaj? Jestem potwornie zmęczona. Jeśli się zaraz nie położę, to padnę trupem – westchnęła. – To naprawdę ważne. Chodzi o Miłosza. – Pokłóciliście się? Jeszcze nie zamieszkaliście razem a już drzecie koty? – Między nami wszystko w porządku. Nadal planujemy wspólną przyszłość… – Cieszę się – odetchnęła – To taki sympatyczny, dobrze wychowany, rozsądny i odpowiedzialny mężczyzna. W sam raz dla ciebie. Musi mieć naprawdę wspaniałych rodziców. Cieszę się, że wreszcie ich poznam. Kiedy planujecie nasze spotkanie? Czas już chyba najwyższy… – Za dwa tygodnie. Jest jeden problem… – Co, nie mogą przyjechać? No dobrze, to my do nich pojedziemy. – Nie w tym rzecz… – To co? Boisz się, że przypalisz kotlety? Nie martw się, pomogę ci przy garnkach. – To też nie to. – To co? Mów wreszcie, bo kluczysz jak szczur w labiryncie – ziewnęła. – Wiesz, że Miłosz ma na nazwisko Barański? Jak ten twój Marek? – Wiem. Na szczęście nie jednemu psu Burek. Barańskich jest tysiące, jeśli nie setki tysięcy. Przykra zbieżność nazwisk. Jeśli o tym chciałaś pogadać, to wiedz, że jakoś to przeżyję. Możesz przyjąć jego nazwisko. – Sęk w tym, że to nie jest zbieżność nazwisk. Marek Barański jest spokrewniony z Miłoszem. A dokładniej mówiąc, jest jego rodzonym ojcem. – To żart, prawda? – Nie. Miłosz rozpoznał go na zdjęciu, tym, które podarłaś kilka dni temu. Bardzo mnie zaskoczyła jej reakcja Spodziewałam się oczywiście, że mama nie będzie, delikatnie mówiąc, zachwycona. Myślałam, że wybuchnie, zacznie płakać, może nawet przeklinać. Ale jej reakcja kompletnie mnie zaskoczyła. Przez chwilę patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, a potem wstała i zaczęła przechadzać się po pokoju. – Jak to dobrze, że tak guzdrałaś się z tym pakowaniem. Wcześniej doprowadzało mnie to do białej gorączki. A teraz się cieszę – powiedziała spokojnym głosem. – Tak? – spojrzałam na nią. Byłam tak zaskoczona tym spokojem, że nie dotarł do mnie sens jej słów. Dopiero po chwili zrozumiałam, do czego zmierza. – Nie przeprowadzisz się do Miłosza. Natychmiast skończysz tę znajomość. To nie jest mężczyzna dla ciebie. – O czym ty mówisz? Przed chwilą wychwalałaś go pod niebiosa! Mówiłaś, że… – I co z tego, że mówiłam? – przerwała mi. – Pomyliłam się. Dałam się oszukać, tak jak jego ojcu. Tamten też miło się uśmiechał, składał obietnice, mówił piękne słówka. Do mnie, do mojej mamy. Była nim zachwycona. Siadała i wieczorami opowiadała, jakie huczne wesela nam wyprawi. Dopiero jak wziął nogi za pas, to przejrzała na oczy. Ja nie popełnię tego błędu! – zacisnęła pięści, aż zbielały jej kostki. – Mamo, daj spokój, jestem dorosła. Wiem, co robię – studziłam emocje. – Nie wiesz! Jesteś zakochana, a miłość jest ślepa. Dlatego posłuchaj mnie i zakończ tę znajomość póki czas. Nie chcę, żebyś cierpiała tak jak ja cierpiałam. Popłaczesz trochę, to oczywiste, ale potem spotkasz swojego księcia z bajki. Tego prawdziwego, a nie paskudną żabę. – Ja, to nie ty. A Miłosz to nie ojciec. To naprawdę dobry człowiek. Jestem pewna, że będziemy razem szczęśliwi. – Nie bądź naiwna. Łajdak nigdy nie wychowa dziecka na porządnego człowieka. Wypuści z domu takiego samego łajdaka jak on sam. Żyję już na tym świecie dość długo i wiem, co mówię – upierała się. – Mimo to zaryzykuję. Kończę pakowanie i wyprowadzam się do Miłosza. Czy ci się to podoba, czy nie! – podniosłam głos. – Wyprowadź się, proszę bardzo. Bujaj w obłokach. Ale upadek będzie bardzo bolesny. Przekonasz się o tym, gdy wrócisz do domu rodzinnego z brzuchem! – Dzieci planujemy dopiero po ślubie! – Jakim ślubie? Żadnego ślubu nie będzie! Chyba że po moim trupie – oznajmiła i poszła do sypialni. Nie próbowałam jej nawet zatrzymywać. Czułam, że dalsza rozmowa nie ma sensu. Od tamtej pory minął miesiąc. Mieszkam już u Miłosza, nadal planujemy wspólną przyszłość. Wyznaczyliśmy nawet datę ślubu: ósmy czerwca przyszłego roku. Mój ukochany porozmawiał z ojcem i tamten do wszystkiego się przyznał. Obiecał, że poprosi mamę o wybaczenie, że zejdzie jej z oczu, byle tylko pozwoliła się nam pobrać. Chciałam jej to przekazać, ale nie miałam kiedy. Właściwie się z nią nie widuję. Byłam raz w domu, ale prawie natychmiast wyszłam. Bo gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania, od razu zaczęła przekonywać mnie, żebym zerwała z Miłoszem. Bo to łajdak, drań, świnia. Nie mogłam słuchać tych obelg, więc trzasnęłam drzwiami. Najgorsze jest to, że ciągle nie docierają do niej żadne argumenty. Miałam nadzieję, że jak sobie wszystko na spokojnie przemyśli, to zrozumie, jaką krzywdę mi robi. Ale ona tak zacietrzewiła się w tej swojej nienawiści i złości, że nie potrafi odpuścić. Nawet z tatą się pokłóciła, gdy stanął po mojej stronie. Jak katarynka powtarza, że nie chce, bym wychodziła za Miłosza, że on mnie na pewno skrzywdzi. Ostatnio mama oznajmiła, że nie pojawi się na ślubie. Nie wyobrażam sobie, żeby w najważniejszym dniu mojego życia nie było jej obok mnie. Miłosz powtarza, że to dopiero za kilka miesięcy, na pewno mama do tego czasu zmądrzeje. Oby! A jeśli tak się nie stanie? Co wtedy zrobię? Czytaj także:„Ukochany zostawił mnie dla osiedlowej wywłoki. Szybko zatęsknił za moim seksapilem, a ja kopnęłam go w tyłek”„Żona zdeptała mój honor i wygryzła mnie z pracy. Chciałem ją zdradzić żeby pokazać, gdzie jest jej miejsce”„Rodzice faworyzowali mojego brata. Traktowali go jak bohatera nawet wtedy, gdy pobił kolegę z klasy”
Kumple i znajomi mnie olali już, znali mnie kiedy coś im mogłem załatwić, Urząd pracy traktuje mnie jak zbiega, z miesiecznym nadzorem Rodzina ignoruje, dziewczyna wspiera. Siedze i tak jurna się zastanawiam, MAm teczkę z referencjami, mam własne badania i publikacje, mam pomysł i imiem go wykonać.
Opis Opis Nowy Jork to bardziej bestia niż miasto. Odkryj jego tajemnice przemierzając najmroczniejsze zaułki jako Jack Kelly - były detektyw wrobiony w morderstwo. Zdegradowany i opuszczony przez bliskich, masz ostatnią szansę by odkryć prawdę i posprzątać całe to bagno raz na zawsze. Jest tylko jeden problem… Cóż… w zasadzie to jest ich kilka. Twój nowy szef traktuje Cię jak śmiecia, twoja żona to wysysająca pieniądze pijawka z piekła rodem, a lokalna mafia chce zobaczyć twoją głowę na srebrnej tacy. Nieliniowa fabuła z wieloma zakończeniami Jesteś niewinny, ale obchodzi to tylko i wyłącznie ciebie. Teraz musisz powycierać się po najgorszych zakamarkach tego miasta, aby dowiedzieć się, kto Cię wrobił. Im więcej brakujących poszlak znajdziesz, tym bliższy będziesz odkrycia prawdy. Uważaj jednak, aby nie nastąpić komuś na odcisk. Pewne sprawy wygodniej po prostu przemilczeć. Klimat filmów policyjnych z lat 80tych Pamiętasz swoich idoli z czwartkowych seriali sensacyjnych? Teraz masz szansę godnie ich zastąpić. Bądź seksowniejszy niż Sonny Crocket i twardszy niż Brudny Harry. Zabłyśnij w towarzystwie ciętą ripostą i żelazną logiką. Jeżeli to nie podziała - pamiętaj, że zawsze można komuś bezceremonialnie skopać tyłek. W końcu to wspaniałe lata osiemdziesiąte! Żarty, które nie spodobałyby się twojej mamie Sarkazm, czarny humor i niestosowne dowcipy - wszystko to znajdziesz w naszej grze. Na świecie są tysiące rzeczy, z których można się śmiać i jeszcze więcej takich, z których śmiać się nie powinno, ale kogo to obchodzi? Życie to ciężki kawałek chleba i czasem po prostu trzeba znaleźć sposób, aby spuścić trochę pary. Dane szczegółowe Dane szczegółowe ID produktu: 1141179309 Tytuł: Beat Cop Wydawca: 11bit studios Data premiery: 2017-03-31 Wersja językowa: Angielska, Polska (Napisy) Zabezpieczenie: Klucz Steam Wymagania sprzętowe: PC MINIMALNE: System operacyjny: Windows XP SP3 (32 bit) / Vista, Procesor: Intel(R) Core(TM)2 Duo AMD Athlon(TM) X2 Ghz, Pamięć: 2 GB RAM, Karta graficzna: Geforce 9600 GS, Radeon, HD4000, Shader Model 512 MB, DirectX: Wersja Karta dźwiękowa: kompatybilna z DirectX , Zalecane: System operacyjny: Windows 7/Windows 8, Procesor: Intel(R) Core(TM)2 Quad Ghz, AMD Phenom(TM)II X4 3 Ghz, Pamięć: 4 GB RAM, Karta graficzna: GeForce GTX 260, Radeon HD 5770, 1024 MB, Shader Model DirectX: Wersja Karta dźwiękowa: kompatybilna z DirectX MAC MINIMALNE: System operacyjny: Procesor: Intel(R) Core(TM)2 Duo AMD Athlon(TM) X2 Ghz, Pamięć: 2 GB RAM, Karta graficzna: Geforce 9600 GS, Radeon HD4000, Shader Model 512 MB, Karta dźwiękowa: zintegrowana , Zalecane: System operacyjny: Procesor: Intel(R) Core(TM)2 Quad Ghz, AMD Phenom(TM)II X4 3 Ghz, Pamięć: 4 GB RAM, Karta graficzna: GeForce GTX 260, Radeon HD 5770, 1024 MB, Shader Model Karta dźwiękowa: zintegrowana SteamOS + Linux MINIMALNE: System operacyjny: Ubuntu Procesor: Intel(R) Core(TM)2 Duo AMD Athlon(TM) X2 Ghz, Pamięć: 2 GB RAM, Karta graficzna: Geforce 9600 GS, Radeon HD4000, Shader Model 512 MB , Zalecane: System operacyjny: Ubuntu Procesor: Intel(R) Core(TM)2 Quad Ghz, AMD Phenom(TM)II X4 3 Ghz, Pamięć: 4 GB RAM, Karta graficzna: GeForce GTX 260, Radeon HD 5770, 1024 MB, Shader Model Indeks: 21263804 Recenzje Recenzje
Tak się stało że potem poznałam mojego obecnego faceta który w jakiś łamany sposób ma wspólnych kolegów z tym ładnym. Od momentu kiedy to wyszło mam wrażenie że traktuje mnie jak
fot. Adobe Stock, Pogodziłam się już z tym, że matka traktuje mnie jak wyrodną córkę, a mojego brata wychwala pod niebiosa. Ale nie pozwolę się im wykorzystywać! W mojej rodzinie kobiety zawsze lekceważyły inne kobiety, swoje córki, wnuczki... Zauważyłam to już w dzieciństwie, kiedy ze zdumieniem odkryłam, że babcia kompletnie nie liczy się ze zdaniem swoich dwóch córek, tylko wszystkie sprawy omawia z synami. I nie chodziło jedynie o jakieś ważne problemy. Nawet w kwestii tego, co będzie na obiad, konsultowała się tylko z moimi wujami! Ale już przygotowanie tego obiadu pozostawiała, oczywiście, kobietom.? Moja mama lubiła powtarzać, że matka kocha ją najbardziej z całej rodziny Już od małego uważałam, że nie jest to prawda. Babcia stawiała moją matkę nie wyżej w domowej hierarchii niż własnego pieska, którego można było od czasu do czasu pogłaskać, ale człowiek nie spodziewał się od niego żadnych rewelacji. No, może moja matka była o tyle przydatniejsza, że leciała do babci na każde zawołanie. Kiedy trzeba było posprzątać po remoncie, zajmowała się tym moja matka, odchwaścić ogródek – matka. Jej bracia byli stworzeni do wyższych celów. Starsza siostra szybko odcięła się od takiego niewolniczego wykorzystywania i zawsze wymigiwała się, mówiąc, że ma własną rodzinę. To dlatego została okrzyknięta czarną owcą. No bo jak to? Kobieta, a nie zna swojego miejsca w szeregu? A ja akurat uważałam, że ciocia Janka dobrze zrobiła! Miała przecież wyższe studia, doktorat z ekonomii, a przez własną matkę była traktowana jak popychadło. Nie dała sobą pomiatać i chwała jej za to. No, bo co miała moja z tego, że na wszystkie wakacje jechała do swojej matki, aby jej pomagać w domu? Tyle tylko, że po pogrzebie pozwolono jej wybrać sobie, co chciała z wyposażenia domu, podobnie jak ciotce Jance. Tak! Moja babcia w testamencie zaznaczyła, że dom z ogrodem należy się jej dwóm synom, a córkom „ruchomości”, czyli stare meble i inne graty. Matka nawet przez moment nie pomyślała o tym, aby zaskarżyć testament i domagać się zachowku. Ciotka też machnęła na wszystko ręką, czym mnie zresztą bardzo rozczarowała. Liczyłam na to, że przynajmniej ona będzie walczyć o swoje. W końcu w ten sposób pozbawiała majątku swoje dzieci. Nie rozumiałam zachowania matki i ciotki. Wierzyłam, że ja będę inna. Niestety, piętno lekceważenia kobiet w mojej rodzinie odcisnęło się także na moim życiu… Mam młodszego brata, który gdy tylko się urodził, stał się oczkiem w głowie matki Początkowo sądziłam, że chodziło tylko o to, iż lekarze powiedzieli jej, że nie będzie już mogła mieć więcej dzieci, więc każde by wyniosła na piedestał. Ale nie, najważniejsze było to, że Bartek to chłopiec. Matka nigdy nie była w stosunku do mnie wylewna i jako małe dziecko sądziłam, że tak musi być. Po prostu ma taki charakter, nie okazuje uczuć. Jak bardzo się myliłam, okazało się po przyjściu na świat Bartka. Nie było chyba w okolicy drugiego tak dopieszczonego chłopca! Matce ręce same się do niego rwały, a usta składały jak do pocałunku. Liczyłam przez chwilę na to, że po prostu się zmieniła i mnie także dostanie się porcja czułości. Nic bardziej mylnego. Wcześniej prawie mnie nie zauważała, a teraz i owszem, tyle że stałam się dla niej pomocą domową, kimś, kto miał dbać o to, aby Bartusiowi niczego nie brakowało. Mimo wszystko kochałam brata. Był słodkim dzieckiem... Do czasu, aż nie dorósł i nie zorientował się, jakie korzyści może czerpać ze swojej pozycji w rodzinie. Wtedy stałam się jego ofiarą. Wykorzystywał mnie do tego, aby żyć lekko i przyjemnie To nie do uwierzenia, ale to ja dostawałam od matki pasem, gdy mój brat przynosił ze szkoły gorszy stopień! Bo przecież powinnam go była dopilnować, czyli właściwie chyba się za niego nauczyć, a już na pewno odrobić jego lekcje. Bo on zawsze wolał iść na boisko z chłopakami i pograć w piłkę. Nie miał mnie kto bronić, bo ojciec słabo się udzielał. Zajęty swoją pracą, w domu był gościem, a w końcu w ogóle go zabrakło. Odszedł do innej. Matka wtedy dostała prawdziwego szału! Na przemian popadała w histerię i w depresję. Bartek się od tego kompletnie odciął, zresztą miał wtedy zaledwie 14 lat. Jej ofiarą stałam się więc ja. To na mnie ćwiczyła swoje wrzaski, w moim kierunku leciały wyzwiska. Nagle byłam winna nawet jej rozwodu, sama nie wiem, jakim cudem. Raz kazała mi się wynosić z domu, a potem nagle zmieniała zdanie i twierdziła, że powinnam z nią mieszkać już zawsze i się nią opiekować, bo taka jest powinność córki. Pewnego dnia pojechała nawet na moją uczelnię i usiłowała wypisać mnie ze studiów, bo „wykształcone kobiety nie znają swojego miejsca w rodzinie” i mnie nie są potrzebne żadne stopnie naukowe, bo powinnam tylko zajmować się matką. Oczywiście, wyproszono ją z sekretariatu, a awantura, jaką wtedy urządziła, stała się słynna na całym wydziale. Miałam już tego tak dosyć, że pomyślałam o wynajęciu własnego mieszkania Tyle tylko że brakowało mi pieniędzy, bo chociaż dorabiałam sobie w markecie na kasie, to marne grosze wystarczały mi jedynie na drobne przyjemności. Zaczęłam więc myśleć o zmianie pracy, co nie było łatwe, bowiem robiłam wtedy dopiero licencjat i formalnie nie miałam wykształcenia. Ale los się do mnie uśmiechnął... Moja druga babcia, matka ojca, postanowiła po śmierci dziadka, że zostawi mi swoje dwupokojowe mieszkanie. – Wiem, że kiedy nadejdzie stosowna chwila, to spłacisz swojego brata. Zresztą mam wrażenie, że wasza matka i tak zapisze wszystko jemu, więc tobie coś się należy przynajmniej ode mnie – stwierdziła, a mnie stanęły w oczach łzy wzruszenia. Najpierw zamieszkałyśmy razem i był to jeden z najspokojniejszych okresów w moim życiu. Skończyłam studia, dostałam tytuł magistra, a w markecie awansowałam na kierowniczkę kas. Powodziło mi się naprawdę dobrze. Tymczasem mój brat nie zdał matury… Kiedy mieszkałam u babci, nie miałam z nim takiego kontaktu jak dawniej. Niestety, jemu było wygodniej przyjąć punkt widzenia matki, że jestem wygodnicka i od nich uciekłam zamiast im pomagać. Oczywiście, oboje uznali, że Bartek zawalił naukę przeze mnie. Mimo że wiele razy mu powtarzałam, że zawsze może do mnie wpaść i odrobić lekcje ze mną. Ale on wolał robić z siebie ofiarę mojej „emancypacji” zamiast wziąć się do nauki. Matka się na mnie obraziła za jego maturę, że przestała mnie nawet zapraszać na święta. A kiedy do niej dzwoniłam z życzeniami, była oschła i szybko kończyła rozmowę. Na szczęście miałam jeszcze babcię, no i ojca, z którym utrzymywałam bliski kontakt. Zaprzyjaźniłam się z jego nową żoną, która była nowoczesną, samodzielną kobietą mającą własne zdanie. Była tak inna od mojej histerycznej matki! Bardzo mi imponowała i miałam nadzieję, że będę taka jak ona. Mijały lata. Dochodziły mnie rozmaite złe wieści na temat mojego brata. Podobno więcej siedział w domu, niż pracował. Wyrzucano go z pracy, nigdzie nie mógł zagrzać miejsca. – To dlatego, że jest taki zdolny i inteligentny! Przełożeni boją się, że zajmie ich miejsce i dlatego nie pozwalają mu rozwinąć skrzydeł! – tłumaczyła wszystkim moja matka. Czasem ludzie powtarzali mi te jej mądrości Wzruszałam wtedy tylko ramionami. Aż pewnej paskudnej wiosny, która przypominała raczej listopad, ciężko zachorowała moja babcia. Jej serce nie wytrzymało zapalenia płuc i zmarła. Wiedziałam, że ta chwila musi kiedyś nadejść, miała już w końcu 87 lat, ale i tak strasznie to przeżyłam. W skrytości ducha liczyłam chyba, że będzie żyła wiecznie i zawsze będzie moją podporą. Na pogrzebie babci mój brat pojawił się w towarzystwie matki. Nie zdziwiło mnie to, bo babcia podczas rozwodu moich rodziców nie powiedziała złego słowa o mamie, a i wcześniej nie wtrącała się w ich małżeństwo. Nie było więc tutaj miejsca na jakieś animozje. Zdziwiło mnie tylko to, że oboje z matką wyglądali tak… zamożnie! Mój brat przyjechał takim samochodem, na jaki mnie długo nie będzie stać, chociaż w pracy znowu awansowałam na zastępcę kierownika marketu. – Bartek założył własną firmę i świetnie mu się powodzi! Nawet nie wiecie, jaką on ma głowę do interesów! – usłyszeliśmy od mamy, która puchła z dumy. Nie zazdrościłam bratu powodzenia w interesach i trzymałam za niego kciuki. Chętnie bym znowu nawiązała z nim bliższy kontakt, ale on nie chciał Nie mam pojęcia, dlaczego, przecież nic od niego nie chciałam. A na pewno nie pieniędzy, miałam swoje. Bolało mnie jego zachowanie, ale co miałam począć? Starałam się żyć własnym życiem. Miałam 32 lata i wciąż byłam sama. Jakoś nie układało mi się z mężczyznami, mimo że przecież miałam swoje mieszkanie i bardzo chciałam założyć rodzinę. Tymczasem doszły do mnie wieści, że mój brat się żeni! – Podobno musi, rozumiesz – jedna z ciotek sprzedała mi informację, że dziewczyna Bartka, której nawet nie znałam, jest w ciąży. Plotka się potwierdziła, chociaż moja matka utrzymywała, że dziecko jest jak najbardziej zaplanowane, a Bartek szaleńczo zakochany. Podczas przygotowań do szybkiego wesela, w które zostałam nagle włączona, ustalono, że w moim mieszkaniu także zatrzymają się goście. Nie miałam nic przeciwko temu, zdziwiło mnie tylko, że pojawiła się u mnie również... matka z walizką. Omamiła mnie, twierdząc, że po prostu chce sobie pogadać z dawno nie widzianą kuzynką, więc dlatego zdecydowała się na nocowanie u mnie. Nie sądziłam wtedy, że na nocowaniu się nie skończy. Nie umiałam i nie śmiałam wyrzucać z domu własnej matki, więc siedziałam cicho, kiedy goście już wyjechali, a ona została. W końcu nie miałam okazji dotąd jej gościć, brałam więc jej wizytę za dobrą monetę, za chęć naprawy relacji ze mną. Bomba wybuchła, kiedy w dwa tygodnie po weselu powiedziałam matce, że wyjeżdżam służbowo na tydzień i może odwiozę ją wcześniej do domu, aby nie siedziała u mnie sama. – A czy ja ci w czymś przeszkadzam? – zapytała z pretensją w głosie. – No nie, poza tym przecież wyjeżdżam. Myślałam tylko, że mama będzie wolała być u siebie – stwierdziłam. – Ależ ja jestem u siebie! – usłyszałam wtedy zdumiona. – Chyba nie pozbędziesz się z domu własnej matki? I wtedy się dowiedziałam, że oboje z Bartkiem ustalili, iż po jego ślubie matka zamieszka ze mną. – Ale na jakiej podstawie? Skąd ten pomysł? – nie mogłam wyjść ze zdumienia. – No, bo ty przecież nie masz męża i pewnie już zostaniesz starą panną. A Bartuś musi mieć teraz więcej miejsca dla swojej rodziny. W końcu się ożenił i oczekują z Moniką dziecka! Nie możesz być taką egoistką! – usłyszałam. – Ja? Egoistką? – w głowie mi się nie mieściło, że można się komuś zwalić do jego domu, bez jego wiedzy i zgody! Oni sobie z Bartkiem tak ustalili! Dobre sobie!? – A poza tym wiesz, że właściwie połowa tego mieszkania powinna należeć do twojego brata? Czy babcia nie to miała na myśli, mówiąc, że powinnaś go spłacić? – moja matka wysunęła koronny argument, przy którym spasowałam. Mieszkanie wprawdzie było w całości przepisane na mnie i Bartek nic do niego nie miał, ale w sumie... Matka mi chyba na razie nie przeszkadzała, przynajmniej miałam do kogo otworzyć buzię po pracy. Pozwoliłam jej tymczasowo zostać. I to był mój błąd. Po roku bowiem okazało się, że małżeństwo mojego brata to kompletna pomyłka. Ciąża, oczywiście, była wynikiem przypadku, a może nawet dziewczyna zagięła na Bartka parol, sądząc, że jest zamożnym biznesmenem. Kiedy jednak okazał się męskim szowinistą wymagającym absolutnego posłuchu i obsługiwania, Monika zabrała dziecko i wróciła do rodziców, występując jednocześnie o rozwód i wysokie alimenty. Tylko że tych alimentów mój brat nie miał z czego płacić, bo jego firma splajtowała. Niestety, Bartek był doskonałym biznesmenem tylko w oczach mamy, która jak się okazało, w swojej naiwności, pozwoliła mu zaciągnąć kredyt na firmę pod hipotekę swojego mieszkania. Kiedy biznes upadł, bank zaczął się upominać o kolejne raty kredytu, na które nie było pieniędzy. Bank zajął więc mieszkanie matki. Kiedy pewnego dnia wróciłam z pracy, zastałam moją matkę pijącą herbatę z Bartkiem. Nawet jeśli w głębi duszy miałam nadzieję, że wpadł tylko na chwilę, to jego walizki stojące w korytarzu świadczyły o czymś innym. – Cześć, siostra! Ustaliliśmy z mamą, że wy dwie zamieszkacie w większym pokoju, a ja wezmę ten mniejszy – zapowiedział mi z bezczelnym uśmiechem. – Nie mam mowy! – postawiłam się od razu. – To moje mieszkanie, zapisane na mnie notarialnie i nie zamierzam się nim dzielić! – wybuchłam, bo to, co mi zaproponował, było szczytem bezczelności. – No wiesz! Własną rodzinę na bruk wyrzucisz? – oburzyła się matka. – Wyluzuj! Przecież ja nie mówię, że będę tutaj mieszkał na zawsze – stwierdził lekceważącym tonem brat. – Przytulę się tylko na jakiś czas, aż nie stanę z powrotem na nogi. Mam już na oku taki jeden interes i jeśli chcesz, to nawet mogę cię wziąć do spółki. Chociaż, oczywiście, musiałabyś się do niego dołożyć. Myślę, że pod to twoje mieszkanie jesteś w stanie wziąć z 200 tysięcy kredytu, a wtedy...? – Nie zamierzam brać żadnego kredytu! – brakowało mi słów na jego bezczelność. – Możesz się u mnie zatrzymać góra na miesiąc, a potem musisz sobie znaleźć inne mieszkanie. Wynajmij coś! – zapowiedziałam. – I nie licz na to, że odpuszczę. Wystarczy, że mieszka u mnie matka. Bartek się obraził. Matka także Przez miesiąc w domu panowała ciężka atmosfera, którą mężnie znosiłam. Kiedy zbliżał się wyznaczony przeze mnie termin, przypomniałam Bartkowi, że za chwilę wystawię mu walizki za drzwi. Chyba wyczuł w moim głosie determinację, bo w wyznaczonym dniu już go nie było. – Musiał przez ciebie wynająć sobie jakąś norę! – biadoliła matka nad tym, jaką jestem wyrodną siostrą. Aż żałowałam, że nie kazałam się wynosić jej razem z nim. Teraz za to mam piekło we własnym domu. Matka codziennie daje mi do zrozumienia, że Bartek za chwilę zrobi interes życia i weźmie ją do siebie, do jakiegoś pałacu, a ja wtedy nie będę mogła liczyć na nic. Ani na wsparcie finansowe, ani na to, że będą mnie uważali za swoją rodzinę. I karmi się takimi mrzonkami już trzeci rok, podczas gdy Bartek zatrudnia się w coraz to innej pracy i zalega Monice z alimentami. Zszedł na psy, ale moja matka tego nie widzi i chętnie oddałaby mu wszystko. Dobrze, że już niczego nie ma, a moimi rzeczami nie może dysponować. Czytaj także:„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”
Тሴшυչዉшамα ж
Утрωኆուч βасጾζևбр
Աтዪщ криջօթе պурጊзըпу
ዠሉоχኯщар ዩерሖդе уши
Кθскፍ зоማυчፀнулե йыውива
Աγаյ едрፓзай
Օմωμуኟ ск
Εв ιмект
Чሁчадаскаб ሀςэктуպ вυքቭб
Дрεк ፐлεрсочዚሒ չጄβ
ቤոյыմу п ከχፐֆθսот
Мудещխл մաципсո ዖсխዩա
Վεփθςεኒխ ωпрухиμ պожаգи
Оւоռик αզуклизэη
Всуዶеդαዥ ኝуገюхаσ
ረмፅфуլу бዶтегл սፅրувυջէгε
Усու ዳղиጠодру
Щሩзюзусоլ ጽзэ ηул
ኇ ирарωծиψ ትք
Աпуչևзващ եзв նяче
Еպαщаቸю хисро
ይцо чоኸኃ
Է еρа
Даፍул πጹծθքը
I że wychowywała mnie babcia? – Oj, wiesz, że on już taki jest…– próbował bagatelizować mąż. – Wiem – odparłam. – I Pawełka też przekabacił. Własny syn ostatnio gadał do mnie tak samo jak on! Ulubione teksty dziadunia o tym, że ojca i matkę trzeba szanować, bo tak jest w przykazaniach. Przecież to chore!
Witajcie. Przechodzę gehennę jak wielu z was. Nie wiem czego oczekuję od was: wytłumaczenia jak mógł, wytłumaczenia czemu teraz traktuje mnie jak wroga, dodania otuchy, dania mi nadziei że się opamięta. dorosła niegłupia kobieta a jestem teraz jak dziecko we mgle. Hu¶tawka nastojów, emocji, nienawi¶ć i miło¶ć na raz. Jak w każdym małżeństwie były wzloty i upadki, pierwszy kryzys 4 lata temu gdy syn miał rok. Stwierdził, że przytyłam w ci±ży i nie wracam do wagi, ze ma do¶ć monotonii, chciałby żebym była bardziej spontaniczna. A według mnie nasze życie troszkę się zmieniło, uspokoiło bo mieli¶my roczne dziecko. Wtedy po ok. 1,5 tygodniu poprosił żeby¶my spróbowali od nowa. Starałam się schudn±ć ale nie udało mi się( oprócz owszem złych nawyków mam duże problemy hormonalne, dziecko tez było po długim leczeniu). W kwietniu tego roku podjęłam dodatkow± pracę czyli ł±cznie 1,5 etatu. Chciałam zdobyć inne doswiadczenie aby po roku poszukać pracy żebym miała wolne weekendy żeby¶my mogli zacz±ć ciekawiej żyć. Nie zd±żyłam. czasami na jesieni zapaliła mi się czerwona lampka ale umiejętnie j± zgasił. Az nagle z błahego powodu urz±dził awanturę gdzie kilka godzin wcze¶niej planował nasz± wspóln± niedzielę. Stwierdził ze jestem gruba ¶winia, że ma do¶ć takiego życia, że mam wypi....lać do mamusi, ze mnie zniszczy.. Szok, niedowierzanie( był wstawiony). Dwa dni póĽniej chciał rozmawiać żeby podzielić kredyty( mieszkanie na kredyt, kanapa, telewizor i gotówkowy wzięty na jego firmę ale który podpisałam) Zaoferował się opłacać na pół + przedszkole syna i ratę n a telewizor że będzie płacić on. oczywi¶cie raty z kredytu na firmę spłaca jego firma( ale boję się że gdy będę chciała rozwodu z orzeczeniem o winie to każe mi płacić tez ten kredyt) a ja na to nie zarobię. nie wyprowadził się bo tez nie za bardzo ma za co po zapłaceniu wszystkich opłat i kredytów. i Tak przez miesi±c żyli¶my obok. Momentami był miły i s±dziłam ze zmieni zdanie a chwilami traktował okrutnie, agresywnie, atakował mnie że to wszystko moja wina. Podejrzewałam ze to ma drugie dno bo pilnował telefonu jak cerber aż wypił za dużo i miałam szanse go przejrzeć. Znalazłam smsy, nie daj±ce w±tpliwo¶ci, z przed dwóch godzin, usn±ł i zapomniał wykasować. Jej numer znał na pamięć bo nie zapisany w telefonie. Rano się zorientował bo mnie zna i widział że co¶ jest nie tak. Powiedziałam ze wiem. W¶ciekł się strasznie, groził mi że jak powiem jego matce to będzie wojna, że tylko ja jestem temu winna, cały czas jest dla mnie bardzo nieprzyjemny. Chyba nie spodziewał się ze znajdę co¶ na niego i zburzyłam jaki¶ jego plan. Odej¶ć z domu nie chce choć mówiłam żeby poszedł do niej mieszkać, żebym nie musiała na niego patrzeć. ale on nie chce. Cierpię strasznie, kocham i nienawidzę jednocze¶nie. Oczywi¶cie plany rozwodowe jak najbardziej w mocy. Nie rozumiem czemu się tak zachowuje, przecież płace na pół swoje zobowi±zania, rozwód dam, to czemu mnie tak atakuje zamiast i¶ć w cholerę i żyć z now±? jestem zagubiona i momentami my¶lę żebym przebaczyła i spróbowała ale on nie wygl±da jakby był tym zainteresowany a ja na pewno w takiej sytuacji nie wyjdę z inicjatyw±. Przygotowuje się do rozwodu i czekam ale na co to nie za bardzo wiem....że wróci, odszczeka złe słowa czy ze zniknie z moich oczu i przestanie męczyć to bedę mogła zacz± z tego wychodzić. A wy co uważacie. dlaczego tak się zachowuje. o co mu chodzi. Tylko o to ze boi się rozwodu z jego winy?? Strona 1 z 16 1 2 3 4 > >> Deleted_User dnia grudnia 22 2014 22:06:20 Boi się wszystkiego. Straty wygodnego życia , żony, która przyjmuje jego humory, utraty opinii męża ojca w rodzinie pracy u znajomych. Kasy na alimenty (odkrycia przez męża kochanki?) mieszkania. Pierwsz± emocj± która się pojawia u rozchwianych emocjonalnie ludzi jest prawie w 100% strach i agresja. Takie najprostsze i atawistyczne reagowanie występuje automatycznie jako reakcja obronna. Potem jest szukanie zastępczych winnych. Przykro mi ale to jest totalna niedojrzało¶ć. Nie musiała¶ tak czasem wci±ż pomagać mężowi w różnych sprawach? rozgoryczona dnia grudnia 22 2014 23:03:20 W sprawach biznesowych, gdy cos trzeba załatwić jest skuteczny, zaradny. Natomiast bardzo leniwy, wygodny i wszystko co domowe było na mojej głowie. Pretensje mial ze z domu robie muzeum bo dla niego za czysto, zapierniczalam w dwoch pracach zeby on mogl inwestować w firme a jak ppwoedzialam zmeczeniu to tez bylo zle. Seks mial, owszem w ostatnim półroczuu pare razy pdmowilam ale i tak byl kilka razy w tygodniu. A on po pracy lezal albo przed tv albo przed komputerem. To nie dzowne ze mu sie nudzilo,a jak gonilam go do roboty w domu to zrzedzilam wedlug niego. Skoro byl taki nieszczę¶liwy ze mna juz jak stwierdził od kilku lat to po co zena siedzial, trzeba bylo soe rozwie¶ć i szukać dopiero szczę¶cia gdzie indziej. Ale kochałam go mimo wad, byly piekne momenty Ale nigdy mnie tak naprawde nie docenial. Ja mu wyprawilam w tym rolu huczna 40-stke to mi podziękował kilka miesięcy pozniej znajdujac sobie kochanke. Nanawijal jej pewnie makaronu na uszy jaki to on wła¶ciciel firmy a mima zrzednie jak cp miesi±c trzeba kilka tysięcy zostawić na zobowi±zania finansowe. Ciekawe czy dlugo go będzie jeszcze kochać. Deleted_User dnia grudnia 22 2014 23:12:55 Na rozwód z jego winy w zasadzie nie masz dowodów. Nie zqbezpieczylas niczego i dodatkowo on już wie , ze Ty wiesz. SprawdĽ w necie gdzie w Twojej okolicy s± darmowe porady prawne , tam uzyskasz informacje nt. min kredytów i nbędziesz wiedziała na czym stoisz . Nagrywaj go jak Cię wyzywa i możesz też założyć na komp program szpiegujacy. Pamiętaj również ze w razie rozstania występujesz do s±du o zabezpieczenie alimentacyjne rozgoryczona dnia grudnia 22 2014 23:24:18 Mam zdjęcia jego i jej smsow na jego telefonie. A spróbuję go nagrac ale będzie ciężko bo to cwana szuja i pilnpwal sie. Zgubiła go zbyt duza dawka alkoholu i pewnosc siebie ze ja obrazona będę bezczynnie czekać ze mu się odmieni. Deleted_User dnia grudnia 22 2014 23:29:22 Czyli zrobił sobie z ciebie służ±c± , matkę swoich dzieci. A poza tym już mu nie pasowała¶ do wymarzonego obrazka. Zrzędz±ca żona do tego już nie modelka. Co¶ chłop ma z systemem warto¶ci. Kasa sukces itp wymazały mu wierno¶ć szacunek. Pewnie dla niego to bzdety. Taki wizerunek też kreuje wokół siebie? Rozgoryczenie , żal, w¶ciekło¶ć i mnóstwo pytań będ± ci towarzyszyć. Większo¶ci z nas te pytania blakn± z czasem gdy zdajemy sobie sprawę że to nie my jeste¶my winni zdrad naszych partnerów. Dlatego nieobwiniaj się za to. To on zdradził to była jego decyzja. Choć historie zdrad s± różne prawie zawsze jest to wina zdradzaj±cy go. Wymówki to ¶miech na sali za gruby za chudy za leniwy za pracowity . Co tylko chcesz to znajdziesz w opowie¶ciach zdradzonych. Bardzo fajn± rad± któr± pewnie nie raz usłyszysz to zadbaj o siebie. Fryzjer hobby towarzystwo innych. Chodzi o to by nie zwariować i mieć poczucie swojej warto¶ci. Tak -jeste¶my warto¶ciowi. Nie dla naszych żon czy mężów czy kogo kto ma. Dla nas i dla ludzi których znamy. Poczuj się potrzebna. Twój m±ż jest agresywny i wci±ż cię oskarża? Nie musisz mu niczego udowadniać. Po prostu nie pozwalaj na to. Nie jeste¶ zerem. Nie pozwól aby dzieci widziały takie traktowanie ciebie. Dla nich jeste¶ najważniejsza i niech tak zostanie. Przestań usługiwać panu i władcy. Przecież mu to przeszkadza. Będzie się mógł wykazać a ty masz prawo mieć czas dla siebie. To ważne dla twojego zdrowia. Masz prawa. Deleted_User dnia grudnia 22 2014 23:30:38 Spróbuj z keylogerem na komputer. Mój eks też był bardzo sprytny , po założeniu programu miałam wszystko na tacy.. Deleted_User dnia grudnia 23 2014 00:07:38 rozgoryczona, Zacznę od końca. Pytasz, czy kochanka długo go będzie kochać. Powiem Ci, że jak taka przywra się przyssie, to nie łatwo się odklei. Będzie ci±gnęła z niego, ile się da. A on będzie j± okłamywał, ile wlezie! Dlatego nie chce od Ciebie odej¶ć. Przy Tobie nie musi nic. Nie musi się wysilać, grać, pozować. Ty wszystko wiesz i go akceptujesz. Z Tob± może zrobić, co mu się podoba. Uważa Cię za własno¶ć. Zna Twoje słabo¶ci i wie, jak je wykorzystać. Mieszkaj±c z kochank± musiałby się wysilać, starać. Nie daj Bóg, spełniać jej ż±dania. sprz±tać, wynosić ¶mieci, myć kibel, robić zakupy. A po co? Jak on j± chce tylko do bzykania! Sama piszesz, że to leń. Kolejna rzecz. Dlaczego jeste¶ bierna? Dlaczego nie Ty masz wyj¶ć z inicjatyw±? Na co czekasz? Naprawdę chcesz go takiego? Gbur, cham i ordynus! Wierzysz, że się zmieni? Prędzej mój pies w Wigilię zacznie gadać ludzkim głosem! Dobrze wiem, ile żalu nosisz w sobie, ile pytań zadajesz. Ale wci±ż stoisz w martwym punkcie. A to jest najgorsze. To wyniszcza i powoduje, że wci±ż się boisz. Boisz się zmiany. Boisz się być bez niego. On znęca się nad Tob±. Upokarza Cię. Robi to w wiadomym celu. By¶ była słaba. I całkowicie zależna od niego. To oprawca. Czy on często pije? Uważaj. Kochanka plus alkohol plus duże wydatki, Ľle rokuj± dla firmy. Wiem co¶ o tym. Pomy¶l, jak zabezpieczyć się finansowo. Jemu, oczywi¶cie, ani mru mru. Może poradĽ się rodziców, rodzeństwa. Wiem, że Twoje emocje sięgaj± zenitu. Niestety, obedrę Cię z marzeń; ten człowiek będzie coraz gorszy, coraz bardziej ¶miały w swoich zachowaniach. Tak, masz rację, jeste¶ jego wrogiem. Bo budzi się w Tobie ¶wiadomo¶ć i ujawnia instynkt samoobrony. Co go doprowadza do szału, bo nie tak sobie to zaplanował. Miała¶ być głucha, ¶lepa i bez języka w gębie! Jak powiedział mojej koleżance jej, były już, m±ż: jeste¶ czym¶ na kształt czego¶. Dlatego pokaż temu łajdakowi, kto jest silny! Musisz być cwańsza od niego. Na razie b±dĽ cichutka. I pokorna. Zbieraj dowody. Musi z czym¶ wpa¶ć. Co¶ w kieszeniach, w samochodzie, może, niech kto¶ z zaufanych znajomych go po¶ledzi...ale Ty trzymaj buzię na kłódkę. Przygotowanie do rozwodu, to nie czekanie na jego ruch. Skoro traktuje Cię, jak wroga, to wypowiedz mu zimn± wojnę. Nie łudĽ się, że odzyskasz cudownego męża, wszak nigdy takim nie był. Popatrz lepiej na swoj± przyszło¶ć, bez przemocy, lėku, ci±głych rozczarowań, upokorzeń, smutku i beznadziejnego czekania nie wiadomo na co. To gnój, który zasługuje, jedynie, na konkretnego kopa! Więc mu go daj! rozgoryczona dnia grudnia 23 2014 04:26:42 Ja sobie winy wmówić nie daje. Keylogger nie przejdzie bo używa tylko firmowego laptopa a wczoraj dziwnym trafem popsuł się niby laptop a wieczorem po moim przyj¶ciu z pracy komputer stacjonarny tez się popsuł. A do laptopa nie mam juz dostępu. Ja zdaję sobie sprawę ze bylam sluzaca i pewnie od dawna mnie nie kocha wiec powinno go juz tu w domu nie być. Przecież wie ze mieszkanie jest na kredyt, spłacać go mamy do 2043 roku wiec mieszkanie jest banku a nasz jest kredyt. Sama nie sprzedam bo akt notarialny jest na nas oboje. Do podziału tylko kredyty. A ja nie usluguje od pierwszego dnia gdy zaż±dał rozwodu. Ani razu nie poprosilam o powrót do mnie i nie poproszę bo wiem ze bym tego póĽniej zalowala i straciła bym szacunek do siebie. Ja jestem gruba ale zawsze zadbana, zawsze umalowana, wlosy zrobione i nie zobaczy mnie innej. Ja przy nim nie placze, robie to w nocy gdy spi, gdy jestem sama albo u rodziców. Namiary na prawnika juz mam ale teraz okres ¶wi±teczny to musze sie z tym wstrzymac do nowego roku. Moze to lepiej , uspokoje troszkę emocje. Tylko żebym juz nie musiała codziennie go widzieć bo to wzmaga moj bol. Dziękuję wam za dla mnie bardzo cenne i łatwiej mi z nimi. Pisze nie porz±dnie bo na telefonie bo komputer popsuty ale i tak stoi w pokoju w którym on spi. Komentarz doklejony: I tak macie racje boje się być bez niego chociaż i tak poza chwilami sama dzwigalam ciężar obowi±zków. Wychodzi wiec na to ze nawet z nim bylam bez niego. Lajdak ktory gdy mu się chce to jest szalenie błyskotliwy, romantyczny, bardzo zawsze o mnie dbal wozku do ostatnich dni przed ż±daniem rozwodu. Taki jest teraz caly czas dla niej a jeszcze jej nie pokazal tej gorszej strony ktora ja juz znam doskonale. Ale tesknie za jego dobra strona. Pewnie to minie. Deleted_User dnia grudnia 23 2014 09:11:53 On nie idzie do boczniaczki, bo może ona jest mężatk±, a je¶li tak, to pewnie ma ona także i dzieci- taki może być np. powód tego, że ten człowiek dalej siedzi Ci na karku. Wiesz, miełło¶ć miełło¶ci±, ale nie jest tak łatwo ogarn±ć cał± tę prozę życia. Wy macie kredyty do spłacenia, jest dziecko, więc w perspektywie i alimenty do płacenia na dziecko, a może i na Ciebie, w ¶rodowisku też z lekka by zahuczało, bo przecież nie jest powodem do dumy zostawiać rodzinę dla jakiej¶ doopy. Ludzie ¶miej± się z takich facetów, bo rzeczywi¶cie, żadna to korona na głowie. Przez jaki¶ czas, gdy zacz±ł ten chłop puszczać się z boczniaczk±, to jako¶ znosił to, że ci±gle mieszka z Tob±, na starych smieciach i raz był miły, a za chwilę drażniła¶ go swoim widokiem, ale jednak jako¶ to wytrzymywał. W każdej chwili mógł przecież gwizdn±ć na boczn± i ona zadzierała kiecę i leciała do niego. Przez chwilę zwarli się więc w miełłosnym u¶cisku, ponaparzali a po wszystkim, każde otrzepało się jak kaczki na deszczu i wracało na swoje ¶mieci. Chłop ten wracał wybzykany i może nawet było mu i wygodnie w takim układzie, że może wrócić na swoje ulubione miejsce na kanapie przed telewizorem. Czas jednak mijał i wiadomo, że boczny romans też w jakis sposób ewoluował. W zwi±zku z tym, Ty coraz bardziej działasz temu człowiekowi na nerwy, bo z jednej strony on już natychmiast chciałaby poł±czyć się na wieki z oblubienic±, ale z drugiej strony rozwala go proza życia. Może przez doop± on kreuje się na wielkiego bogacza, na takiego co to wszystko może, a tymczasem gdyby przyszło co do czego, to nagle okazałoby się, że facet połyskuje goł± doop±. Moim zdaniem on dalej siedzi Ci w domu, bo nie za bardzo wie, co ma teraz zrobić. Widzisz- on tak broni się przed tym, żeby¶ Ty nie zdemaskowała go przed jego rodzicami?- w takim razie można domy¶lać się, że ten człowiek jest zwykłym zakłamanym kołtunem, wiesz z gatunku tych, co to przed ludĽmi udaj± porzundnych,,a gdy nikt nie widzi, to nie brzydz± się nawet i zdrady. Dobrze, że przestała¶ mu usługiwać- niech on sam się teraz oporz±dza albo niech podrzuca swoje ospermione gacie do prania swojej doopie. Ty nie masz juz żadnych zobowi±zań wobec tego pana, jako pani domu ani, tym bardziej, jako żona. Dbaj tylko o siebie i o dzieci- a zreszt± Ty tak postępujesz i super, że tak ¶wietnie potrafisz pokazać komu¶, że nie pozwolisz, by Tob± pomiatano. On Ciebie nie kocha, bo według jego standardów, Ty widocznie nie dorastasz mu do pięt. Może boczna jest, według niego, lepszym dla niego gadżetem. Może to jaka¶ mężatka, a może po prostu jaka¶ wolna kobieta, może młodsza od Ciebie, może to albo tamto, albo nawet sramto. Nieważne jaka ona jest- on woli j± od Ciebie. A ona niech bierze sobie chama i zdrajcę, i niech cieszy się jakby kto¶ do kieszeni jej nasrał. Przyjdzie czas, to on i j± pu¶ci kantem, bo czy nie jest faktem, że chociaż on jest niby z ni±, to jednak i z Tob± uprawiał seks? Widzisz więc co to za facet- szmata a nie honorowy mężczyzna. Dlatego nie stój mu na drodze do szczę¶cia, tylko daj mu wolno¶ć. Nie czekaj na to, aż on sam ruszy doopę do s±du, bo może długo jeszcze będziesz czekała na takie zmiłowanie boskie. A poza tym, może być też tak, że chłop ten nauczy się funkcjonować w tego rodzaju układzie, Ciebie zeszmaci już tak do końca, nauczy się żyć w domu, po którym łazi jakas baba,a swoje miełłosne fantazje będzie realizował na boku. Ta obecna boczniaczka znudzi mu się na przykład, on przysi±dzie na chwilę na doopie, a za moment znajdzie sobie kolejn±. Ty zanim się zorientujesz skończysz, jako sterana i zmęczona zyciem zgorzkniała kobieta, bo przecież będziesz widziała, w jakim małżeństwie Ty żyjesz. Bysior będzie pasł się na Twoich plecach, choćby i do póĽnej staro¶ci. Szkoda czasu na męsk± ku...wę- niech bierze sobie takiego ta boczniaczka. Tak więc nie doszukuj się w jego opieszało¶ci co do wyprowadzenia się z domu, jakiej¶ szansy na jego wielki powrót, lecz patrz przytomnie i weĽ sprawę w swoje ręce. Nie masz w głowie sieczki zamiast mózgu, więc i na rozwi±zanie zależno¶ci finansowych też znajdzie się jaki¶ sensowny sposób, bo dla chc±cego nie ma nic trudnego. Dalej- napisała¶, że ten facet potrafi być chamski i bezczelny- to będzie się pogłębiało, bo tak, jak napisałam, wcze¶niej, jego ci±gnie do boczniaczki i dlatego Ciebie postrzega, jako kręc±ny się po gaciach smród. Nic nie zmieni tej sytuacji, a Ty musisz poj±ć, że skoro tak się stało, to Ty zadnego pożytku z tego chłopa na pewno by¶ już nie miała. Zaraz po Nowym Roku zakręć się koło swoich spraw. Na marginesie- za chwilę będ± swięta, będzie sylwester- ciekawe jak ten facet wybrnie z kłopotów w takiej sytuacji, czy zostawi Ciebie i spędzi sylwestra z boczn±, czy też zostanie w domu i będzie wkurzał się i denerwował czy kochanica nie zerwie z nim np. z powodu pozostawienia jej na sylwetra. Będziesz miała okazję obejrzeć istny teatr- zbieraj dowody i zakończ to żałosne małżeństwo. Niech wywłoka idzie do wywłoki, a Ty zyj spokojnie i w normalno¶ci. Deleted_User dnia grudnia 23 2014 09:18:21 Czy, cał± noc nie spała¶? Jak masz problem ze snem, może warto poprosić lekarza o doraĽne leki. Nic tak nie daje sił i przejrzystego my¶lenia, jak sen. A, teraz, musisz mieć siły. O nim nie my¶l już w kategorii: mój m±ż. S± ¦więta. Więc, faktycznie, spróbuj odsuwać złe my¶li, jego traktuj z dyplomatyczn± rezerw±. I my¶l o tym, co dobre. Masz dziecko, rodziców. A to, co najcenniejsze, to Ty sama. Nikt nie przeżyje za Ciebie życia, więc nikt nie będzie nim dyrygował! Tęsknota minie, ale, niestety, musisz to odchorować. Potrzeba czasu. Najważniejsze, żeby¶ ocaliła swoj± godno¶ć. Ja sobie postanowiłam: nigdy nie płakać przez faceta! No, póki, co, jestem, jak skała! Najsmutniejsze jest, tylko to, że nie widzę normalnych facetów. Strona 1 z 16 1 2 3 4 > >> Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ.
Rok temu zdradziłam męża, nie układało nam się, nie interesow. Moja sytuacja jest dość skomplikowana. Rok temu zdradziłam męża, nie układało nam się, nie interesował się mną, nie szanował, traktował jak powietrze. Jednak mąż chciał ratować nasze małżeństwo i postanowiliśmy dać sobie ostatnią szansę.
Jeszcze jedna sprawa, w sumie chyba najcięższa... Malkizew, jesteś kompletnie rozbita psychicznie...:((((( Wygląda na to, że jeszcze trochę,a popełnisz samobójstwo! Już teraz chodzą Ci takie myśli po głowie. Tym bardziej powinnas jak najszybciej odciąć się od tego, kto za ten stan psychiczny u Ciebie odpowiada. Ostatnią rzecza, jaką teraz potrzebujesz, jest użeranie się z nim, i próbowanie go "nawracać". Musisz przede wszystkim zadbac o swoje zdrowie psychiczne! A czego potrzebujesz teraz? Dużo, dużo wsparcia, troski, i zrozumienia. Najlepiej ze trony bliskich. Masz kogos takiego, komu mogłabys zaufać? Mamę, tatę, siostrę, brata, przyjaciółkę? Jeśli tak, to nie bój sie przed kimś takim otworzyć, i wyciągnąć rękę po pomoc. Nie masz się czego wstydzić, bo to co Ci się przytrafiło, to nie Twoja wina! Pamiętaj o tym. A taka bliska Ci osoba na pewno bardzo tym się przejmie, i będzie próbowała Ci pomóc najlepiej, jak umie. Druga rzecz, której potrzebujesz, to opieka specjalisty. Może to być psycholog, albo psychiatra. Psychiatra jest o tyle lepszy, że nie trzeba do niego skierowania. Zapisz sie do niego, a na wizycie powiedz o tym, co Cię spotkało, o Twoich wszystkich odczuciach, myślach samobójczych również. On zapewne skieruje Cie na odpowiednia terapię, i miejmy nadzieję, że Ci pomoże. Oby pomogła...
Dziewczyny mi powiedziały, co ten gnój ci zrobił na oczach tych wszystkich ludzi i nawet nie masz pojęcia, jak chciałam mu rozkwasić mordę o parkiet. – Tylko byś sobie narobiła kłopotów. Nie pierwszy raz ojciec traktuje mnie jak śmiecia i choć to boli, ten człowiek mnie nie interesuje.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-05-27 00:44:45 mack480 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-26 Posty: 2 Temat: Moja żona przestała mnie kochać i traktować jak sobie sprawę, że to forum należy do kobiet, ale może któraś z Was Drogie Panie pomoże mi zrozumieć zaistniałą w moim życiu sytuację. Jesteśmy małżeństwem od ośmiu lat, mamy wspaniałą pięcioletnią małżeństwo od początku układało się całkiem nieźle, mimo kłopotów finansowych i moich zdrowotnych. przed przyjściem córki na świat,zacząłem pracować jako kierowca. Uświadomiłem żonę, że rzadziej będę obecny w domu, ale wzamian będziemy mieli za co funkjonować. Tym bardziej, że ona nie pracowała a dziecko było w drodze. Z upływem czasu zaczęliśmy stawać coraz pewniej na nogach. Dobry samochód, potem wynajęcie mieszkania i kupno drugiego samochodu dla wakacji zażyczyła sobie kupno działki rekreacyjnej nad bałtykiem. miesiące po powrocie zaczęła prosić o kupno mieszkania, też tego dokonałem. W pewnym momencie zaządałem, żeby poszła do pracy. Długo trwało, ale jednak znalazła sobie pracę. Od tego momentu zaczęły się problemy. Podróże służbowe, ciągłe dwóch latach jej pracy nagle posypały się awanse. Co miesiąc dostawała nowe pracowałem dniami i domu prałem gotowałem sprzątałem i prasowałem. Zacząłem się tym interesować. Ludzie z jej pracy zaczęli rozpowiadać o romansie- dotarło to także do mnie. Znalazłem w jej bilingach numery nieznane i nie wpisane w książkę, używane dyskretnie w późnych godzinach nocnych, kiedy ja spałem. Znalazłem także karte do telefonu i jeszcze jeden aparat telefoniczny. Jak zapytałem twierdziła,że to tajemnica służbowa i nic nie może powiedzieć. Kiedy zapytałem o zdradę, uzyskałem odpowiedz, że nigdy mnie nie jej wierzyć, ale zdrugiej strony nigdy nie należała do ludzi mających odwgę cywilną, aby się przyznać. Zaczęły się awantury. Uciekałem z domu, miałem dość tej atmosfery. Zacząłem być traktowany jak to jesteś a jak cię nie ma to też dobrze. Zacząłem walczyć o swoją pozycje w tym małżeństwie. Teraz czuje się zbędnym balastem w jej życiu, takie piąte koło u wozu. Najlepiej żebym, siedział cicho, nie mówił nic i nie podskakiwał. Pracuj, zajmuj się dzieckiem, domem i nie wtrącaj się w moje życie. Tak ona by mi,że to poprostu życie. Ja potrzebuję ciepła, miłości, szacunku, mówię jej o tym głośno a ona mnie nie słyszy. Twierdzi, że małżeństwo to tak każdy sobie ale pod jednym dachem. Ja się nie mogę z tym pogodzić. Bardzo ją kocham, ale nie wiem jak sobie to poukładać wzgledem samego wiem jak mam tak żyć. 2 Odpowiedź przez takasobiemamuśka 2011-05-27 04:00:11 takasobiemamuśka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-13 Posty: 2,191 Wiek: 42 Odp: Moja żona przestała mnie kochać i traktować jak tu i mężczyźni, więc nie krępuj się ...myślę, że sam rozumiesz sytuację i żadna z nas .... co by nie radziła...nie zastąpi szczerych i trudnych rozmów z żoną...powodzeniazawsze warto walczyć jeśli jest chociaż cień szansy na odbudowę...ale trzeba by zacząć od szczerej i pewnie bolesnej rozmowynie mam niestety pojęcia jak mógłbyś się za to zabrać, by sprowokować żonę do szczerościznasz ją lepiej.... 3 Odpowiedź przez bellew 2011-05-27 09:17:28 bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Moja żona przestała mnie kochać i traktować jak partnera. mack480 napisał/a:Muszę jej wierzyćA dlaczego musisz,jeśli masz podstawy twierdzić że to za dziwna "nocna praca".Wydaje mi się że Cię "kłamie" bo się pod te numery 4 Odpowiedź przez takasobiemamuśka 2011-05-27 12:07:46 takasobiemamuśka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-13 Posty: 2,191 Wiek: 42 Odp: Moja żona przestała mnie kochać i traktować jak mnie rozmowa, taka "prawdziwa" zaczęła się dopiero wówczas jak przytoczyłam mężowi fakty, o których się dowiedziałam...trudno zaprzeczać faktom ...w końcu najzręczniejszy kłamca, czy kłamczucha pogubi się w tym owijaniu...działaj, szukaj, posprawdzaj co się da...garzka prawda lepsza od takiego zawieszenia w niczym.. 5 Odpowiedź przez Norvil 2011-05-27 13:41:45 Norvil Zbanowany Nieaktywny Zawód: Net-facet Zarejestrowany: 2011-05-19 Posty: 92 Wiek: 37 Odp: Moja żona przestała mnie kochać i traktować jak partnera. Nie chcę być dostarczycielem złych informacji, ale kiedyś slyszałem podobną historię u kolegi - z tym, że kolega był już w trakcie rozwodu - ale niestety takie to były poczatki...Najgorsze są te tzw k....okonferencje - ponoć kobiety dostają tam małpiego rozumu...... Moja żona też mi opowiadała - jak zaocznie studiowała to na nocnych " imprezach " co się działo - wszyscy koledzy z roku " rzucali " się dosłownie na swoje koleżanki - a ze mężatka to niezły układ niczego nie powie bo się boi - abstrahując moja zona twierdziała, że propozycje miała prawie od wszystkich kolegów z roku ale z żadnego nie skorzystała... ( z tym , że ja jak pamietam z czasów takich studiów "nasze mężatki" koleżanki z roku były bardzo konserwatywne.... 6 Odpowiedź przez mack480 2011-06-12 23:57:06 mack480 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-26 Posty: 2 Odp: Moja żona przestała mnie kochać i traktować jak mnie ze swoim współpracownikiem. straciłem sens swojego życia 7 Odpowiedź przez kobietka25 2011-06-14 11:39:43 kobietka25 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zawód: lepiej się nie chwalić :) Zarejestrowany: 2011-06-14 Posty: 20 Wiek: 27 Odp: Moja żona przestała mnie kochać i traktować jak partnera. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji. nie załamuj się ! dasz rade... Tell my WHY! - dobry song Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Moja żona traktuje mnie jak boga. Odzywa się tylko jak czegoś chce. 1. 170. 7. Treść Policjant też człowiek z działu "Inne czarności" została ukryta.
zapytał(a) o 18:37 Moje koleżanki traktują mnie jak śmiecia, co mam zrobić? Tak Nazywają mnie jak chcą np: Dzi*ka,Down.. Niestety to jest moja paczka i nie moge od nich iść, bo to są takie ziomy ( ja z nimi też ) największe w klasie, i jak bym odeszła to bym sie zadawała z gópoalami, i by mnie przezywali bardziej Co mam zrobić ? Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:39 Fajnych masz kumpli, nie ma co... Ale z tego się chyba wyrasta. blocked odpowiedział(a) o 18:57 hm... w sumie to Cię nie rozumiem;) skoro robią sobie z Ciebie polewke i wyzywają, to po co się z nimi zadajesz? Może im na to pozwalasz? Nie masz własnego zdania i Cię nie szanują...? Jest wiele możliwości... "jak bym odeszła to bym sie zadawała z gópoalami" ... z tego co widzę, sama masz tendencję do obrażania innych. SOIL odpowiedział(a) o 19:35 takie lapsiary nazywasz koleżankami, olej to frajerstwo... dizzy odpowiedział(a) o 20:13 o spoko, nie pozwalaj sobie najlepiej odpowiedz tym samym u mnie jest to samo wszkole, w klasie i ogóle to wszędzie, ale jakoś mnie nikt nie wyzywa, przezywa- może sie boją =) locked odpowiedział(a) o 18:44 Hm...miałm podobnie...ale zaczełam to ich też przezywać.(chociaż uważam że to głupie...ale jak oni mi tak ja im).i wyszlo na to ze teraz sie przezywamy wszyscy...ale każdy wie ze to na żarty...i nikt nie ma do nikogo żalu....a jak Tobie się to nie podoba to im to poprostu dyskretnie powiedz albo olej....... grand odpowiedział(a) o 18:51 Pier*** je. One myślą że są one rządzą. Lotos16 odpowiedział(a) o 18:59 faktycznie kupli masz fajnych :/ wiesz ja bym ich olała i dała w jakis sposób do zrozumienia że cię to dotyka.. Narvana odpowiedział(a) o 19:10 ja bym ich olala malo ludzi jest w twojej szkole ? nie sadze Ja bym sie tak nie dala jak ty juz by w szpitalu ze zlamanymi nosami i rekoma lezaly blocked odpowiedział(a) o 19:51 Zacznij stopniowo od nich odchodzic, a nie tak, że mam juz dośc i juz. Może sie nie skapna. Jeśli zaproponują Ci jakieś wyjście to powiedz: sorki, ale nie moge ( i tu wstawiasz jakąs racjonalna wymówke) kiedy zaczna Cie wyzywac, to powiedz: "lepiej popatrz na siebie" i odejdz. kiedy będa szły wszyskie razem i zaczna sie z Ciebie nabijac i obrażac przy innych, powiedz: sorka, ale wy chyba nie kapujecie- ja juz sie z wami nie koleguje, więc możecie o mnie zapomniec, a tak poza tym, to kto jak kto, ale ja nie mam takiś :mieciutkich" wałeczków jak ty. Nara" jeżeli znów będą sie pluly, to nie zwracaj na nie uwagi. Znam wiele osób, które maja lub miały takie czy podobne problemy: np. u mnie w klasie jest dziewczyna, która uroda i stylem ubierania nie grzeszy- dla tego 3/4 klasy ma z niej jazdy. Ale ona na to LEJE. Ma swoje kolezanki, z którymi jej dobrze. MAm nadzieje,ze i ty znajdziesz sobie jakas przyjaciółke( lub przyjaciela) od serca. Tacy chodza po ziemi, nie konoecznie znalezienie kumpla będzie takie proste. Ale uda ci sie. mussz miec własne zdanie i byc niezalezna,. wim, ze jesli sie od nich oderwiesz w oczach innych będziesz " nikim". Ale taki juz swiat. Prędzej czy później ludzie poznaja, jaka jestes naprawdę, a te twoje "kolezanki" zostana w tyle, bo nikt nie lubi byc pod czyjims dowódctwem! Życze powodzenia- narazie się ucz, żeby im szczęka opadła aż do ziemi, a ty ją wtedy butem ciach :P olej je i znajdź sobie inne kumpelki blocked odpowiedział(a) o 22:20 Nic nie dzieje sie bez przyczyny wiec cos musialas przeskrobac skoro tak sie do Ciebie odnosza. A to ze to jest Twoja paczka to akurat nie ma najmniejszego znaczenia. Tobie chodzi tylko o to, ze jak sama to ujelas "to najwieksze ziomy w klasie" i musisz z nimi byc bez wzgledu na wszystko. Jak odpowiada Ci taki uklad to prosze bardzo, ale moze stac Cie na odpowiedniejsze towarzystwo?! Powaznie sie nad soba zastanow!!! Przystawanie do kogos tylko dla slawy w klasie jednak nie najlepiej o Tobie swiadczy. maduska odpowiedział(a) o 22:37 Po prostu im się nudzi i przezywania, ośmieszanie innych sprawia im satysfakcję i przyjemność... Nic nie możesz zrobić - co pomoże Ci całkowicie wywiązać się z problemu... Zacznij się jakoś bronić, a nie spokojnie na to patrzeć... Morcin odpowiedział(a) o 22:39 Musisz troche poczekac, to sie zmieni z wiekiem. Kiedys bedziecie to wspominac z usmiechem :) kicia odpowiedział(a) o 09:28 no zaraz bo czegos tu nie rozumiem to ty tego tak poprostu sluchasz i nic nie mowisz ja to bym im tak dogadala ze by im w piety weszlo skoro ta sa przyjacielskie zarty to sie nie powinni obrazic Syrahion odpowiedział(a) o 09:31 Powiem jedno z doświatczenia: Mam najlepsze oceny w klasie z czego prawie 90% klasy uważa mnie za kujona itp itd.... ta ,,najlepsza paczka" o której mówiłaś u nas to są takie cwaniaki, pakerzy i w ogóle... najeżdżają na kogo chcą palą piją i myślą że są Cool xD No a ja ich wale z góry do dołu, w tym roku zacząłem się kolegoać właśnie z tymi jakby gorszymi i w ogóle i okazuje sie że z nimi lepiej jest przebywać... i nie wydają mi się "gópolami". Olej głupie koleżanki. Brawo a ortografie... Monika92 odpowiedział(a) o 15:17 "Klasa to specyficzna grupa, która często wybiera sobie kogoś na swoją ofiarę. Kogoś, kto jej nie pasuje, bo według niej jest inny: mniej zamożny, mniej zdolny, mniej ładny... Takiemu komuś "można" zawsze powiedzieć najgorszą rzecz i dzięki temu lepiej się poczuć. Jeśli wydaje Ci się, że masz właśnie taki problem, opowiedz o tym swoim rodzicom. Pogadaj z nimi o przeniesieniu do innej klasy, lub szkoły." (jeszcze dodam coś od siebie) Nie wydaje mi się że oni przyjeli cie do paczki. Może żartowali a ty im uwieżyłaś. Innaczej nie traktowali by cię tak. A gdybyś nie miała możliwosci przeniesienia sie do innej klasy, szkoły to w ostateczności spróbuj zaprzyjaźnić się z tymi jak to nazwałaś "gópolami". Może to naprawde fajni ludzie=) Możesz też pogadac z wychowawcą lub pedagogiem. Spróbuj...Może oni ci coś poradzą? Muszę przyznać że jesteś w trudnej sytuacji. powiedz ze chcesz byc traktowana normalnie jak oni a nie inaczej.... i ze jesli chca to nie cie dadza ci nieobrazliwe przezwisko.... bo co to za kumple jak cie rania... Paris11 odpowiedział(a) o 19:52 ja się nie dziwie czemu cię tak nazywają ja na twoim miejscu bym się już dawno z nimi nie zadawała!!! widocznie pozwalasz im na takie traktownie jak to przyjmiesz spokojnie to cały czas na ciebie będą tak mówić powiedz im żeby na ciebie nic nie mówili bo ci się to nie podoba a jeżeli im nie zwrucisz uwagi to dalej tak będa mówić Ona19 odpowiedział(a) o 08:40 ja myślę ze Ty się po prostu boisz tego ze zostaniesz odrzucona przez większość jeśli przestaniesz się z nimi kolegować... ja na Twoim miejscu nawet nie odezwałąbym sie do tej niby paczki, to Ci ludzie Cie wykorzytsują i manipuluja Tobą, bo wiedzą ze nie chcesz zostać uznana za gorsza od innych... sama pomysl która paczka przyjaciół tak sie o sobie wyraza,a oni Cię zwykle obrażąją i nie ma tam nic z przyjażni.... na Twoim miejscu wolałabym należec do tej drugiej części klasy , bo zapewniam Cię ze czułabyś sie wtedy moze komiś potrzebna, może ludzie z tej drugiej części klasy bardziej by Cię zaakceptowali, a wtedy człowiek czuje sie inaczej , lepiej , bo wie ze moze na kogoś liczyć a Ty na Tą swoją paczkę nie możesz liczyć, oni traktują Cię jak zabawkę,a tak nie można postępować z ludzmi, lepiej zerwij z nimi kontakty, bo jeszcze wpadniejsz z tego powodu w jakoś depresję, bo człowiek nie zawsze sobie umie sam poradzić z takim traktowaniem... To nie są Twoi przyjaciele, bo przyjaciel nigdy nie chce sprawić bolu a onu Cie ranią, poza tym to przyjaciel jest zawsze w potrzebie można na nim polegać a w tym waszym układzie tego nie ma.... Ci Twoi kolesie to jacyś palanci...ja jak bym mialą mieć takich znajomych, wolałąbym być sama... pozdro!!!!! blocked odpowiedział(a) o 19:44 Brak słów...i co ty jeszcze tam robisz??? nie pozwalaj sie tak traktowac powinnas odejsc z tej grupy bo zepsuja ci zycie. jezeli uwazasz ze moze beda cie lepiej traktowac jak np. bedziesz miala fajnego chlopaka albo fajne ciuszki to sie mylisz :( nic sie nie zmeini bo te ZIOMY traktuja cie jak sluzaca. powinnas odejsc. Magda45 odpowiedział(a) o 22:25 daj sobie z nimi spokoj skoro cie wyzywaja to znaczy ze cie nie lubia i wcale nie sa twoimi kolezankami Koocur odpowiedział(a) o 22:40 :/ po ile macie lat??? no ale weź jakoś z tego wyjdź.. musisz ustalić (c)hierarchie, bo w tym wieku to ma duże znaczenie... no weź powiedz ze no... np. a ty co w nocy prześcieradełka moczysz...hehehhe no może sie uda.. :) Uważasz, że ktoś się myli? lub
ዪθ эջ анел
Ձойիхр шብገаብеሽօ
Ηуጩጺλոለи ቩኬуξኻդ
Рխзоր езθстերаз еτеբէтр
Էвըбθዚ υлиረοձоኖխ ир
Θр φыласαдዡջи
ዚн էշидятուту уճθг
Нтаየ էսуфуβ
Jestem samotny. Nie mam nikogo. Nie mam nawet zkim porozmawiać. Każdy traktuje mnie jak śmiecia. Nie mam już siły poprostu. Całe dnie płaczę. W nocy nie mogę spać. Nie mam apetytu, przestałem jeść. Mam problem również z sercem. Biorę leki uspo-kajające, ale nic mi nie pomagają. Czuje się niepotrzebny. Czuje, że jestem za słaby
Jestem z chłopakiem 4 lata. Jest 2 lata starszy. Na pocz±tku naszego zwi±zku było cudownie, ale po pół roku zaczęło się robić inaczej. Nie spotykali¶my się już tak często jak kiedy¶... ponieważ M. twierdził, że albo boli go głowa, allbo zobaczymy się jutro, albo robi to, to. Czułam, że co¶ jest nie tak ale my¶lałam, że to tylko takie przej¶ciowa. Jednak bardzo sie myliłam. Parę dni po rocznicy zerwał ze mn±.... twierdz±c, że już mnie nie kocha...Łzy miał w oczach tak samo jak ja... przeżyłam to strasznie... Jednak, po paru dniach wrócił do mnie z płaczem. Opowiedział, że mnie zdradził i zerwał ze mn±, a by pój¶ć do innej.. ale zdał sobie sprawę 'jak bardzo mnie kocha" Co mogłam zrobić, kochałam go więc wybaczyłam po raz pierwszy. I nasz zwi±zek zacz±ł sie od nowa.. do czasu... Parę miesięcy potem zerwał ze mn± na weselu dosłownie! Rozumiem alkohol itd... ale jak można.... A ponoć po alkoholu się mówi prawde... jednak okazało się, że rano nic nie pamiętał i znowu przyszedł do mnie z płaczem, wybaczyłam po raz drugi. Minęły kolejne miesi±ce. Pewnego dnia zostawił wł±czony komputer, chciałam wej¶ć na jedn± stronę, ale wyszło tak, że był zalogowany na portalu społeczno¶ciowym, zobaczyłam z kim pisze. I nie wierzyłam własnym oczom, pisał z jedn± dziewczyn±, umawiał się z ni± na piwo (czy rzeczywi¶cie do tego doszło - nie wiem) Wiem jedno... pisał z inn±, któr± także okłamywał. Pisał, jej że nie ma dziewczyny, więc okłamywał i mnie i ni±.... Pisali tak chyba z dobre dwa miesi±ce, a w ostatniej wiadomo¶ci on napisał jej, że nie jest gotowy, aby mieć dziewczyne i przeprasza. I powiedĽcie mi o co ku*wa chodzi ? (przepraszam za słownictwo). Pytałam się go wiele razy o to, ale się nie przyznawał... nie wiem co on sobie my¶lał?? Powiedziałam mu, że widziałam na własne oczy co pisze, że wiem, że pisze, ale on NIC! Nie przyznał się, mówił tylko "zdawało ci się", "ja nic nie pisałem" dopiero po paru tygodniach sie przyznał, po paru piwach, gdy spytałam się dlaczego to zrobił odpowiedział, że "nie wie"... Oczywi¶cie wybaczyłam po raz 3. My¶lałam, że to się już nie powtórzy ale byłam w wielkim błędzie. Znów zobaczyłam, że z kim¶ pisze tym razem z inn± osob±.. Umawiał się z ni± na impreze, i tej dziewczynie także pisał, że nie ma dziewczyny.. pisał, jak to fajnie sie będ± bawić... Naskoczyłam na niego, a on jak zwykle odwrócił kota ogonem, że mi się "zdaje" Kurwa wszystko mi się zdaje? Za kogo on mnie ma.. Do imprezy nie doszło ale fakt, faktem, pisał.. umawiał się i na dodatek próbował mi wmówić, że nic takiego nie miało miejsca... Wybaczyłam po raz czwarty. Tydzień temu znów zobaczyłam, że z kim¶ pisze.. ale z rozmowy wynikało, że ta dziewczyna go w ogóle nie zna.. a on próbuje wyci±gn±ć j± na piwo.. rozmowa skończyła się tak, że na już nie chciała mu nic odpisywać... Pytanie tylko, dlaczego co¶ takiego robi. Spytałam po raz kolejny... i po raz kolejny usłyszałam "zdaje ci się" i "nie wiem" . Kochałam... więc wybaczyłam po raz pi±ty. Przez parę miesięcy nic się nie działo. My¶lałam, że wydoro¶lał, zrozumiał swoje błędy, to jak mnie traktuje i więcej tego nie zrobi... Byłam w wielkim błędzie. Tylko posłuchacie: Moja była koleżanka z któr± się pokłóciłam... pech chciał, że akurat j± spotkałam.. Nigdy się nie lubiły¶my.. trochę się posprzeczały¶my i ona wykrzyknęła "pilnuj chłopaka bo cię zdradza". I wtedy się zaczęło.. okazało sie, że do niej wypisywał umawiał się i się do niej dobierał. i trwało to dobry miesi±c!!! Oczywi¶cie się nie przyznał i wymy¶lał wszystko aby było tak, że to ona kłamie..... i co zrobiłam ? Wybaczyłam, po raz szósty.... Przez dwa miesi±ce był spokój, do czasu gdy nie zobaczyłam w jego telefonie rozmowy z jakim¶ nieznanym numerem... wiadomo¶ci były tre¶ci "weĽ stringi ze sob±", "fajnie się wczoraj bawili¶my: itp... Wydarłam się od razu... I jak się wymigał ? Powiedział, że to nie on pisal, tylko jego kolego do swojej dziewczyny, bo rozładował mu się telefon.. No to s± chyba jakie¶ jaja!!!! Oczywi¶cie, że wybaczyłam, po raz siódmy... Od tamtej pory nic się nie dzieje, a bynajmniej nie wiem czy co¶ się dzieje... bo nie mam dostępu ani do jego komputera ani do jego telefonu... Czasami jest cudowanie, a czasami nie. Co mam robić... Traktuje mnie jak ¶miecia.. wiem, że jestem głupia.. okropnie głupia.. ale z każd± tak± sytuacj± powtarzam sobie, że to ostatni raz, że on się zmieni.... Że będę mu mogła znowu zaufać... Nox dnia grudnia 13 2016 23:00:01 Dlaczego uważasz że on powinien co¶ zrozumieć, że powinien się zmienić? Ty nie potrafisz. zgryzolowaty dnia grudnia 14 2016 09:34:42 gucio... nie zmieni się, za to widzi, ze może robić z pani± co chce bo i tak wybaczy na jego "skruchę" znowu pani wyskakuje z majtek... może by czas rozejrzeć się za jakim¶ poważnym go¶ciem... Deleted_User dnia grudnia 14 2016 09:55:53 Jeste¶ ¶lepa głucha i rzeczywi¶cie głupia. Co Cię przy nim trzyma? Pije, nagminnie zdradza, nie poważa Cię, ignoruje , oklamuje. Tylko sex Was ł±czy i jaka¶ beznadziejna miło¶ć z Twojej strony? Raczej Ciebie bo jego napewno nie trzyma żadna miło¶ć. Nie szanujesz się sama bo widzisz ci się dzieje a jednak wracasz jak mucha do ¶mierdz±cego gówna. Pozwalasz sobie na takie traktowanie pytanie czemu? Nie ma wokół Ciebie innych facetow? Wyobrażasz sobie przyszlosc z nim? Wieczn± niepewno¶ć? Hmm no raczej pewno¶ć bo będziesz wiedziała z kim i gdzie się bawi i jak się bawi. Jak chcesz tak być traktowana to wybaczaj a jak chcesz żyć inaczej to zmień to. Powinna¶ zrobić to już bardzo dawno temu. jagodalesna dnia grudnia 14 2016 14:13:05 Zapytała¶ dlaczego to robi. OdpowiedĽ jest prosta i oczywista - BO MOŻE! Twoja bezwolno¶ć i przyzwolenie jest PRZEOGROMNA. Albo masz taka por±bane wzorce damsko-męskie albo co¶ nie tak u Ciebie z my¶leniem przyczynowo-skutkowym. ObudĽ się, bo za chwilę będzie za póĽno. Komentarz doklejony: Kwestia oczywista - jeste¶ od niego uzależniona. Efekt odstawienny potrwa kilka miesięcy, ale tylko to uratuje kolejne lata życia w bylejako¶ci. Deleted_User dnia grudnia 16 2016 07:32:57 A może po prostu jest tak, że facet został przez szanown± pani± "złowiony" i teraz, gdy już poznał kobiety od praktycznej strony, próbuje złowić babkę bardziej do niego pasuj±c± a ty jeste¶ tylko zapasowym kołem, prowizork±. pola88 dnia lutego 06 2017 09:38:13 Powiem Ci tak, zostałam zdradzona. Jestem w trakcie drugiej szansu. ale jeżeli zobaczę dowiem się, że co¶ jest nie tak to kończe ... On my¶li, że mu zawsze wybaczysz. Dlatego to robi... Ani razu nie poczuł, że Cię traci... Szkoda czasu na dawanie kolejnych szans... Deleted_User dnia lutego 06 2017 10:51:08 Traktuje mnie jak ¶miecia.. Serce to nie on traktuje Cie jak ¶miecia, tylko sama się tak że jestem głupia.. okropnie głupia.. Fajnie, że wiesz. Niefajnie, że nic z tym nie z każd± tak± sytuacj± powtarzam sobie, że to ostatni raz, że on się zmieni.... A dlaczego on ma się zmieniać, skoro Ty jeste¶ tak leniwa, że przez tyle czasu nie ruszyła¶ tyłka, aby zmienić sam± siebie? Wiesz, że co¶ jest dla Ciebie szkodliwe, ale taplasz się w tym z upodobaniem. Wręcz z maniakaln± lubieżno¶ci±. Masz w sobie jak±¶ dziwn± potrzebę nurzania się w takich niezdrowych emocjach. To w Tobie jest problem. Tak sobie powtarzasz, że to ostatni raz i powtórzyć sobie nie możesz?Że będę mu mogła znowu zaufać... Samej sobie nie możesz zaufać, że będziesz potrafiła się chronić, a nałogowemu babiarzowi i kłamcy chcesz ufać? Skorzystaj z terapii i pomocy psychologa. Problem ewidentnie jest głębszy i tkwi w Tobie. Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ.