Kod mene nema ništa već nekoliko dana. Ne znam šta je u pitanju. Kaže pokušajte kasnije , a dani prolaze.Ma bez veze. Nema nigde da neko objasni o čemu se radi.
Tłumaczenia w kontekście hasła "nigdy nie wygrasz" z polskiego na angielski od Reverso Context: To właśnie dlatego nigdy nie wygrasz. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Please add exception to AdBlock for If you watch the ads, you support portal and users. Thank you very much for proposing a new subject! After verifying you will receive points! AnnaBiala 19 Jan 2014 14:34 7134 #1 19 Jan 2014 14:34 AnnaBiala AnnaBiala Level 8 #1 19 Jan 2014 14:34 Witam, mam pytanie na które nie mogę nigdzie znaleźć odpowiedzi, może tu się uda. W łazience wisi klasyczny łazienkowy grzejnik. Nie był włączany do czasu odpowietrzenia jakiś miesiąc temu. Właścicielka domu twierdzi że owy grzejnik stanowi przeciążenie dla pieca. Piec ledwo zipie, tak przez ten grzejnik się narobi. Grzejnik został wyłączony na 0, jest zimny, mimo to wciąż rzekomo stanowi zagrożenie dla pieca i tu pojawia się moje pytanie, jak mogę ten cholerny grzejnik zakręcić na amen żeby nie mieć na sumieniu biednego pieca i nie schudnąć o kilka złotych za naprawę? #2 19 Jan 2014 14:41 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #2 19 Jan 2014 14:41 Zakręć powrót tego grzejnika. Ew. zawsze właścicielka może go wziąć do domku swojego... #3 19 Jan 2014 15:02 AnnaBiala AnnaBiala Level 8 #3 19 Jan 2014 15:02 Powrót to ten z kurkiem czy bez?;] #4 19 Jan 2014 15:17 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #4 19 Jan 2014 15:17 Z kurkiem jest zasilanie. Najlepiej wstaw foto. #5 19 Jan 2014 18:19 Szybki Elektron Szybki Elektron Level 25 #5 19 Jan 2014 18:19 Jeśli grzejnik jest zimny, ale to nie przekonuje właścicielki, to pozostaje zdjęcie go i zaspawanie rur... #6 19 Jan 2014 20:43 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #6 19 Jan 2014 20:43 Żarty żartami, ale coś mi się nie podoba stawianie sprawy przez właścicielkę. Skoro kocioł na wykończeniu, to wymiana. Żeby zaraz czegoś nie wymyśliła, że "zdechł" z Twojej winy i nie próbowała obciążyć Cię kosztami. #7 19 Jan 2014 20:49 Level 11 #7 19 Jan 2014 20:49 Czy ten grzejnik to "samowolka"? Jeżeli nie to dlaczego straszycie AnnaBiala #8 19 Jan 2014 20:55 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #8 19 Jan 2014 20:55 , przeczytaj wątek od początku, to może nie będziesz zadawał głupich pytań. Straszy właścicielka. #9 19 Jan 2014 21:09 piotr_boncza piotr_boncza Level 29 #9 19 Jan 2014 21:09 Nie widzę powodu, aby taki grzejnik mógł spowodować istotne przeciążenie kotła. Bardziej wygląda mi to na próbę znalezienia jelenia, który opłaci naprawę/wymianę kotła. Jeśli zakręcisz głowicę na zero i grzejnik jest zimny to go skutecznie wyłączyłaś. Jeśli chcesz uniknąć głupich dyskusji to pozostało jedynie zdemontować i zaślepić końcówki. Inaczej zawsze będzie powód do pretensji. Z głupim nie wygrasz. Sprowadzi Cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem. #10 19 Jan 2014 21:15 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #10 19 Jan 2014 21:15 piotr_boncza wrote: wygląda mi to na próbę znalezienia jelenia, który opłaci naprawę/wymianę kotła piotr_boncza wrote: Z głupim nie wygrasz. Sprowadzi Cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem. Święte słowa. #11 19 Jan 2014 21:33 Level 11 #11 19 Jan 2014 21:33 FOSGEN1 nie jesteś wraz z piotr_boncza zbyt przewrażliwieni. Właścicielka bierze pieniądze za ogrzewanie. Kaloryfery zamontowane są za jej zgodą (ilość, wydajność cieplna). O jakiej opłacie za uszkodzenie pieca piszecie? Braliście coś dzisiaj? To prędzej jest zwyczajna lokatorska pyskówka. #12 19 Jan 2014 21:52 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #12 19 Jan 2014 21:52 wrote: Braliście coś dzisiaj? Właśnie zamawiamy. Tobie proponuję zapisać się na kurs czytania ze zrozumieniem, bo plujesz nie wiedząc o czym piszesz. #13 19 Jan 2014 22:35 Level 11 #13 19 Jan 2014 22:35 Zapiszę się ale wyłącznie wraz z Tobą. Piszesz FOSGEN1 "to może nie będziesz zadawał głupich pytań" rozpoczynając dyskusję nie na temat. Po co? Czy w ten sposób rozwiązałeś problem AnnaBiala? Czy Administrator budynku ma prawo obciążyć lokatora za to że ma włączone kaloryfery? Czy może zna Pan zdanie właścicielki? AnnaBiala pyta wyłącznie o to, jak skutecznie wyłączyć kaloryfer. Skutecznie to w tym wypadku oznacza zdemontowanie kaloryfera. Reszta, czy właścicielka straszy, czy może są inne powody to dywagacje nie na tym forum. Jeżeli potrzebna jest porada prawna to proponuję Pani np. Nie ma głupich pytań, są natomiast głupie odpowiedzi. #14 19 Jan 2014 22:42 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #14 19 Jan 2014 22:42 FOSGEN1 wrote: Ew. zawsze właścicielka może go wziąć do domku swojego... wrote: O jakiej opłacie za uszkodzenie pieca piszecie? AnnaBiala wrote: jak mogę ten cholerny grzejnik zakręcić na amen żeby nie mieć na sumieniu biednego pieca i nie schudnąć o kilka złotych za naprawę? #15 20 Jan 2014 15:50 AnnaBiala AnnaBiala Level 8 #15 20 Jan 2014 15:50 Problem w tym że zarówno ja jak i reszta lokatorów domu pieca na oczy nie widzieliśmy, nie wiemy w jakim jest stanie. Wiemy tylko że nagle grzejnik w łazience "stał się zagrożeniem dla pieca i ma być tak jak było wcześniej, mnie to nie obchodzi". Poza zwykłym odpowietrzeniem nie było z nim nic kombinowane, więc skoro jest zakręcony to energii nie pobiera, temat powinien być zamknięty. Niestety piec dalej "ledwo chodzi"... Wiem że to wygląda na próbę wyciągnięcia kasy i logikę omija szerokim łukiem, ale właścicielka domu to lekko mówiąc osoba specyficzna i nie da jej się nawet łopatologicznie wytłumaczyć że jest w błędzie, stąd pomysł że może magicy z tego forum podsuną mi jakieś rozwiązanie:) #16 20 Jan 2014 16:45 Level 11 #16 20 Jan 2014 16:45 Ilu kondygnacyjny jest dom. Ile ma mieszkań. Na którym piętrze pani mieszka. Czy ten konkretny grzejnik różni się konstrukcją od innych w tym domu. Czy problem dotyczy wszystkich grzejników łazienkowych, czy tylko Pani grzejnika! Skąd administrator wiedział że odpowietrzany był grzejnik. Jak rozlicza się Pani z ogrzewania mieszkania. Tyle pytań "na początek". Piec grzeje, więc jest. To że Pani go zobaczy w niczym nie pomoże. Grzejnik z zakręconym zaworem może być w każdej chwili odkręcony "magicy z tego forum" wczoraj już poradzili zdemontować grzejnik. Niektórzy zbyt radykalnie, a może tylko obrazowo, napisali - zaspawać. Inna odpowiedź na tak zadane pytanie nie istnieje. Tylko czy administrator ma, zgodnie z umową najmu, obowiązek dostarczenia ciepła, czy coś go z tego zwalnia. Co będzie jak w łazience pojawi się grzyb itd. #17 20 Jan 2014 17:40 AnnaBiala AnnaBiala Level 8 #17 20 Jan 2014 17:40 Zwykły dom jednopiętrowy, raczej w typie studenckim, wynajmowane są pokoje. A grzejnik to taki klasyczny łazienkowy z poziomymi żeberkami. #18 20 Jan 2014 18:00 Level 11 #18 20 Jan 2014 18:00 Jedna łazienka na kondygnacji? Afera o 2 małe grzejniczki. Poziome żeberka, to znaczy poziome rurki? Są jakieś problemy, gdy są wymieszane z żeberkowymi. Może wypowie się ktoś zajmujący się techniką grzewczą. To nie jest moja specjalność. #19 20 Jan 2014 19:03 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #19 20 Jan 2014 19:03 wrote: Może wypowie się ktoś zajmujący się techniką grzewczą. To nie jest moja specjalność. Rety, chłopie, Ty może coś weź jednak. Od pierwszego postu AnnaBiala wszystko jest wyłuszczone. Zatrybisz w końcu, że problem wyimaginowała sobie właścicielka mieszkania? A koleżanka sobie z tego sprawę zdaje i szuka porady, jak przez tę właścicielkę nie dać się wrobić w koszty. Dodano po 6 [minuty]: AnnaBiala , niestety sprawa jest kiepska. Z Twoich wypowiedzi wynika, że właścicielka próbuje założyć hodowlę jeleni. Na 100% nie pójdzie na to, żeby pozwolić zdemontować grzejnik, bo musi mieć argument na wypadek awarii kotła. Generalnie jak masz możliwość to zmykaj stamtąd co rychlej. Chyba, że jakimś sposobem uda się Wam (bo problem dotyczy po równo wszystkich wynajmujących, prawda?) wymusić zapis wyłączający Waszą odpowiedzialność za uszkodzenie kotła z przyczyn eksploatacyjnych. #20 20 Jan 2014 19:10 AnnaBiala AnnaBiala Level 8 #20 20 Jan 2014 19:10 Problem w tym że zarówno ja jak i reszta lokatorów domu pieca na oczy nie widzieliśmy, nie wiemy w jakim jest stanie. Wiemy tylko że nagle grzejnik w łazience "stał się zagrożeniem dla pieca i ma być tak jak było wcześniej, mnie to nie obchodzi". Poza zwykłym odpowietrzeniem nie było z nim nic kombinowane, więc skoro jest zakręcony to energii nie pobiera, temat powinien być zamknięty. Niestety piec dalej "ledwo chodzi"... Wiem że to wygląda na próbę wyciągnięcia kasy i logikę omija szerokim łukiem, ale właścicielka domu to lekko mówiąc osoba specyficzna i nie da jej się nawet łopatologicznie wytłumaczyć że jest w błędzie, stąd pomysł że może magicy z tego forum podsuną mi jakieś rozwiązanie:) #21 20 Jan 2014 19:19 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #21 20 Jan 2014 19:19 AnnaBiala wrote: ja jak i reszta lokatorów domu pieca na oczy nie widzieliśmy, nie wiemy w jakim jest stanie Wizualnie stan techniczny ocenić to tylko wróżki potrafią. AnnaBiala wrote: ma być tak jak było wcześniej Ale jak było? Po prostu był zakręcony i to wystarczało właścicielce? Wiesz co, jak pisałem wcześniej, hoduje Was na dostawców kasiorki. Co prawda nie do końca jestem pewien, czy są jakiekolwiek sposoby, żeby Was mogła obciążyć za awarię kotła. Możecie spróbować inaczej - skoro wynajmuje to chyba wszystko jest sprawne? Zresztą to takie nasze pitu-pitu, niektórzy są nie do ogarnięcia. #22 20 Jan 2014 19:27 Level 11 #22 20 Jan 2014 19:27 Może weźmiemy razem i razem zatrybimy. Ty ciągle o wrobieniu w koszta. Łazienka jest wspólna dla kilku osób. Jeżeli właściciel żąda zapłaty za używanie grzejnika w łazience, to takie jego prawo. Co najwyżej można poszukać innego lokum. Nie rozumiem natomiast dlaczego właśnie AnnaBiala miałaby "zaspawać grzejnik", czy płacić za naprawę pieca grzewczego. Dla mnie temat jest zakończony. Poradziłem zgodnie z moją wiedzą i z sympatią dla AnnaBiala, ale tez z pewną ostrożnością w sądach, nie znając stanowiska właścicielki oraz stanu faktycznego. Jesteś człowiekiem bardzo szczęśliwym widząc świat czarno-biały. A może wprost przeciwnie? #23 20 Jan 2014 19:46 FOSGEN1 FOSGEN1 Level 27 #23 20 Jan 2014 19:46 wrote: Może wypowie się ktoś zajmujący się techniką grzewczą. To nie jest moja specjalność. wrote: Poradziłem zgodnie z moją wiedzą wrote: Ty ciągle o wrobieniu w koszta A jak nazwiesz wydumany problem, że od użytkowania grzejnika w łazience może ulec awarii piec czy kocioł? Może jeszcze na to nie wpadłeś, ale to już jest przygotowywanie sobie gruntu pod ewentualną awarię. Wtedy nie będzie problemem, że piec szlag trafił ze starości, tylko "a nie mówiłam, używaliście grzejnika w łazience". wrote: Jeżeli właściciel żąda zapłaty za używanie grzejnika w łazience, to takie jego prawo Znasz takie pojęcie, jak NADINTERPRETACJA? Błądzisz we własnych imaginacjach, bo koleżanka ani słowem nie wspomniała o czymś takim. AnnaBiala, obawiam się, że nie udowodnicie kobiecie, że grzejnika nie używacie. Moim zdaniem jednak nie ma na Was haka, żeby Was obciążyć w przypadku awarii. Chyba śmiało możecie go użytkować, bo żadna frajda się kąpać w zimnej łazience. Chyba, że kobieta wymusiła na Was jakąś dużą kaucję, wtedy może być problem z jej odzyskaniem. Tak czy siak sytuacja nie do pozazdroszczenia. #24 20 Jan 2014 20:16 Level 11 #24 20 Jan 2014 20:16 3 początkowe cytaty podtrzymuję. Czwarty, no można powiedzieć np. tak: nie chodzi o żadną domniemaną awarię pieca. Jest ciepło i piec działa na tyci, tyci. Gdyby to była prawda to i bez tego grzejnika łazienkowego padnie w pierwszy dzień mrozu Jeżeli pracuje na minimum (a nawet z przerwami) to jest za mało ciepłej wody, a tu wszyscy chcą się kąpać. Dlatego pytałem o umowę. Doszliśmy tym sposobem do kosztów, czyli pieniędzy. NADINTERPRETACJA? ... Jesteś tego pewien. Nie odpowiadaj to przecież nie nasz temat. Cieszę się, że zmieniasz zdanie. Żeby zakończyć niepotrzebną dyskusję nie będę podawał cytatów. #25 20 Jan 2014 20:31 AnnaBiala AnnaBiala Level 8 #25 20 Jan 2014 20:31 Ciepła woda to też ciekawa historia, bo ogólnie jest, tyle tylko że w kuchni i łazience na dole, do tej na górze(czyli tam gdzie znajduje się piekielny grzejnik) już nie ma siły dolecieć. O kąpieli w wannie nie ma co marzyć, za to wyrabiamy formę ścigając się rano pod prysznic... #26 21 Jan 2014 22:21 andrzej lukaszewicz andrzej lukaszewicz Level 40 #26 21 Jan 2014 22:21 Kocioł jest od tego by wytwarzał ciepło, a grzejnik po to by je oddawać w pomieszczeniu. W łazience musi być grzejnik, bo w innym przypadku niedogrzana łazienka może być podstawą do Twoich roszczeń w niedopełnieniu warunków umowy wynajmu- jeden z punktów wynajem z zapewnieniem ciepła w mieszkaniu ,a w łazience wg norm temp. ma być wyższa niz w zwykłych pomieszczeniach mieszkalnych. Oczywiście nie wiem jaka masz umowę, ale proponuje tu przejść na zasadę, że najlepsza obroną jest atak. Poproś o pisemne uzasadnienie powodu wyłaczenia tego grzejnika oraz o ekspertyze lub opinię fachowca w jaki sposób zagraża to pracy kotła. Ponadto jeśli wynajmująca osoba zamierza odciąć częśc ogrzewania , to oznacza, że proponujesz zapłacić mniejszy czynsz np o 5-10%. Na idiote trzeba stosować czasem idiotyczne sposoby, by zrozumiał. Ponadto dlaczego inne grzejniki nie sa zagrożeniem dla tego kotła? ( wiekszej bzdury nie słyszałem dawno) a wręcz przeciwnie, małe grzejniki mogą przedłużyć mu życie , gdy np. nie ma ochrony przed niską temp czynnika na powrocie kotła. Praca z minimalna temperaturą ( poniżej 60 stC) jeśłi jest to kocioł na paliwo stałe jest dla niego największym zagrożeniem- korozja niskotemperaturowa. Nie jestem prawnikiem, ale być może da sie tu zastosować Ustawę o ochronie lokatorów z , szczególnie art. 6a #27 21 Jan 2014 22:52 Level 11 #27 21 Jan 2014 22:52 andrzej lukaszewicz - pod względem technicznym na pewno ma Pan rację. Pod względem prawnym - nie wiadomo czy istnieje jakakolwiek umowa najmu (brak odpowiedzi na zadane pytanie). "Na idiotę... " - a za to można być (przegranym) w sądzie #28 22 Jan 2014 09:37 andrzej lukaszewicz andrzej lukaszewicz Level 40 #28 22 Jan 2014 09:37 wrote: "Na idiotę... " - a za to można być (przegranym) w sądzie Ale to nie ja jestem tu stroną. A Ty byś mnie pozwał, gdybym napisał oględnie "na idiotę trzeba stosować idiotyczne środki?" Nawet gdybyś był prawnikiem byś tego nie zrobił. Skup sie na temacie , a nie wyciągasz wyrwane z kontekstu wątki i je roztrząsasz. #29 22 Jan 2014 11:09 Level 11 #29 22 Jan 2014 11:09 Temat jest już dawno wyczerpany tzn. odpowiedź na pytanie jak wyłączyć grzejnik już dawno padła. Dyskusję która trwa do dzisiaj spowodowana jest nie sprawami technicznymi a zadanym pytaniem "dlaczego straszycie Panią" jakąś karą za ewentualne zepsucie pieca grzewczego ) Forumowicz którego, zresztą niechcący, "wywołałem do tablicy" już zmienił zdanie pisząc w ostatnim swoich mailu coś takiego "możecie spokojnie korzystać z łazienki, nie grozi wam za to żadna kara". A tak stawiałem sprawę od początku. Pisałem o ewentualnej opinii specjalisty od techniki grzewczej nie dlatego że w tej konkretnej sprawie ma to jakiekolwiek znaczenie. Bo nie o problemy techniczne tu chodzi (oczywiście moim zdaniem), ale dlatego że kiedyś, ktoś, przekonywał mnie że stosowanie takich kaloryferów powoduje duże podniesienie temperatury czynnika na powrocie, co może wpływać na pracę pieca. Myślałem że usłyszę coś innego, od innego fachowca. W sprawie "wyrwanych wątków" to są to wypowiedzi niepotrzebne (delikatnie mówiąc). I mamy już przykłady ukarania forumowiczów. Ja również nie jestem stroną. A jaki właściwie jest aktualny temat, nad którym mam się skupić. Pytam poważnie? Miłego dnia #30 22 Jan 2014 12:20 saskia saskia Level 39 #30 22 Jan 2014 12:20 Jesli jest to wynajmowane mieszkanie to wlascicielka nie powinna straszyc tym grzejnikiem tylko naprawic co jest zle, lub wymienic kociol. To jest jej obowiazek, a was to powinno tyle obchodzic co zeszloroczny snieg. Domyslam sie ze kapiecie sie w zimnej lazience, czy tak? Jesli wlascicielka was straszy kosztami naprawy kotla, to wy ja postraszcie odszkodowaniem za wasz czas przebywania na chorobowym i niezaplacenie czynszu do czasu usuniecia usterki (ogrzewania lazienki).
Zbieramy Na Mikrofon Donate - https://tipanddonation.com/miki-17 TAGI BO LEPSZA POZYCJA! rafatus shoty rafatus shoty boxdel shoty merghani shoty mahonek śmie
Home Ja i O MnieProblemy zapytał(a) o 12:38 Kto to powiedział: ,,Nie wdawaj się w rozmowę z głupim. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a później pokona doświadczeniem." Nie wiecie może, czyje to słowa, bo mój głupi kolega twierdzi, ze on to wymyślił, a chcę mu udowaodnić, zę nie ;) Sorki, miało być bez tego " Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2012-05-02 12:39:36 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Na jakieś stronie w Internecie znalazłam, że to słowa Dr House'a. A brzmiały oryginalnie tak: ""Nigdy nie polemizuj z idiotą – najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a później pokona doświadczeniem." Odpowiedzi Mark Twain. Prawdziwym autorem tych słów jest Mark Twain. usu2 odpowiedział(a) o 15:59: Ty to wiesz, ja to wiem, a ignoranci bawią się w ekspertów... :) Uważasz, że ktoś się myli? lub
ቧոцሲл ዲяфሏζοхрա йожէхрицυ
ች чխթոπ ι
Брጸрፃф ሡсл
Ըг ልሰዳቫ
Ωпуլըпрሥ кутαкрυп
Χ еፁፍσиш ς
Ф υбθве
🎧Odbierz 1 darmowy audiobook: https://cutt.ly/7JJ9ie0🏆Kupuję złoto i srebro tutaj: https://cutt.ly/5JJ9fan📚Najlepsze książki o finansach:- Bogaty Ojciec B
Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki >> Autor Tytuł Słownik prawdy i zdrowego rozsądku Data wydania 1905 Miejsce wyd. Warszawa Źródło Skany na Commons Inne K – wykaz hasełK – całość Indeks stron Strona w Wikisłowniku Karty, patrz pod: kluby, resursy, kasyna, szulery, maczek, wint, preferans z kociołkiem i t. d. Rysiński zanotował przysłowie: „Z głupim w karty, z mądrym w żarty“, co znaczy, że głupiego można ograć, ale w żarty z nim wdawać się nie należy; natomiast nigdy mądry ograć się nie da, ale można z nim żartować, gdyż na żartach poznać się umie. Grać w karty jest źle, a nie grać też niedobrze, albowiem, jak mówił pewien filozof: „Grasz, przegrasz — a nie grasz, to i nie wygrasz“. Inny znakomity badacz metod i systemów karcianych wyrzekł: „Wygrać nie jest trudno, ale odebrać wygranę to dopiero sztuka“. W Warszawie najwięcej kartografią zajmują się „myśliwi“; ulubioną ich zwierzyną są wiejskie dudki i młode gawrony. Artyści w tym zawodzie, zwani niegrzecznie karciarzami lub szulerami, mile są widziani w salonach arystokracji, jako ludzie honoru — stąd długi karciane nazywają się honorowemi. Już Monitor przed stu kilkudziesięciu laty pisał: „Każdy dobrze urodzony człowiek, żadnych innych, nad jedne kartowe, płacić nie powinien dlugów“; przepis ten „dobrze urodzonych“ do dziś dnia obowiązuje.
Nasza szkoła posiada wieloletnią tradycję uprawiania sportów zespołowych. Posiadamy boisko wielofunkcyjne, które umożliwia organizację zajęć z zakresu ten
Historia Jest coś takiego jak zwykła żądza. W twym sercu rodzi się nienawiść i smutek. Czasem zwykła duma działa rzeczy, o które nikt nie raczy cię podejrzewać. Tak było i w moim przypadku. Może zacznijmy od tego że nazywam się Cleara i miałam wtedy 12 lat. Nie wiem czemu, ale nie byłam zbyt lubiana w swojej szkole. Przecież nie mieli powodów by mnie nie lubić, a tym bardziej mi dokuczać. Pochodzę z przyzwoitego domu, byłam dość ładna. Cała klasa mnie nie lubiła i to było jeszcze do zniesienia, gdyby nie Amy, Ruby i Samantha. Te 3 idiotki, na czele z Amy codziennie znajdowały sobie powód by mi dokuczyć- a to dżemik mi kapnął z talerza na stołówce, a to sukienkę miałam brzydką, a w kolejce byłam ostatnia, a to, a tamto, a sramto....ok, zapędziłam się. Pewnego razu szłam korytarzem i rozlało się trochę soku z mojej butelki. Amy to zobaczyła. Już wiedziałam, że będę cierpiała...znowu. Amy-Ej, patrzcie! Cleara znowu coś naświniła! Ruby- To jest zaraza! Trzymajcie się od niej z daleka! Samantha- Kosmitka nie umie ogarnąć życia na ziemi? Ale przykro... Wtedy wszysty na korytarzu wybuchnęli śmiechem. Chciałam dalej trzymać, ale nie mogłam. To było za dużo. 7 lat już cierpiałam z tą zarazą. Miarka goryczy pękła. Z kącika mojego oczu popłynęła łza. Amy zbliżyła swoją twarz do mnie i zadrwiła: -Myślisz, że jak będziesz płakać to ktoś cię polubi? Mylisz się, moja droga(tu plunęła mi w twarz). Jesteś nic niewarta i pogódź się z tym! Uciekłam do toalety. Tam rozpłakałam się na dobre. Czym ja sobie zasłużyłam na taki los? Dlaczego Amy nie wybrała sobie na ofiarę kogoś innego? Dlaczego akurat mnie? W mojej klasie jest 32 uczniów- Czyżby celowała na ślepo i trafiła na mnie? Te pytania nie opuszczały mnie do końca dnia. Gdy siedziałam sobie na parapecie ze smętną miną pomyślałam: -Nienawidzę jej. Nienawidzę jej bardziej niż kogokolwiek innego. Ona ma czarne serce. Oby zdechła. Oby ktoś wydarł jej to podłe serce. W akcie desperacji wzięłam do kieszeni największy nóż jaki był w kuchni i poszłam do baru. Tam te 3 pustaczki siedziały zwykle po lekcjach. I tym razem tak było. Zaszyłam się w toalecie ze szczerą nadzieją, że któraś zaraz tam wejdzie. Nie myliłam się. Było nawet lepiej- sama Amy weszła do toalety i stanęła przed lustrem poprawiając makijaż. Wyszłam ze swojego ukrycia, ale na razie ze schowanym nożem. Natychmiast mnie zauważyła. -Co ty tu robisz wariatko?!?!? Śledzisz mnie?!?!? Zawsze podejrzewałam, że nie jesteś zdrowa na umyśle. Wynocha mi z tego baru! Tu siedzą fajni ludzie!! Ja jednak stałam nadal. Amy wściekła się, przybliżyła swój nos do mojego po czym zaczęła krzyczeć: -Głucha jesteś??? Powiedziałam... Nie dając jej dokończyć wyjęłam zza pleców nóż. Ta widząc to odskoczyła. Na jej twarzy malowało się przerażenie, chyba chciała coś powiedzieć, ale ja nie czekając wbiłam jej nóż prosto w serce. Po chwili me oczy zaczęły pożywiać się wspaniałym widokiem-Amy, chcącą złapać oddech, ksztusząc się przy tym swoją krwią. Następnie precyzyjnie odcięłam jej głowę, na której, mimo zgonu, nadal widniało przerażenie. Jakieś 20 minut później Ruby i Samantha również weszły do toalety. Najwyraźniej zaniepokoiły się długą nieobecnością Amy. Ruby zniecierpliwiona powiedziała: -Hej Amy co tak dłu...O CHOLERA! Obie bardzo się przeraziły widząc mnie, całą we krwi z nożem i odciętą głową Amy. Nie czekałam na ich reakcję- Ruby wbiłam nóż w głowę, Samancie w brzuch, a ich głowy odciełam i razem z głową Amy schowałam do dużej reklamówki. W domu natomiast umieściłam je w skrzyni, którą schowałam pod łóżko. Poszłam się umyć z krwi i położyłam się spać bez emocji, nic nie czułam. No, może coś czułam-triumf. Nie było mi ich wcale żal, nie miałam wyrzutów sumienia, lecz czułam radość, że wreszcie zemściłam się za lata cierpienia. Czasem słyszę w nocy krzyki tych kretynek- to najpewniej ich dusze uwięzione w skrzyni. Ale jedno jest pewne-nie wypuszczę ich. Niech wiedzą, co to prawdziwe cierpienie... Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać Inne od tego autora Czas czytania: ~5 minut Wyświetlenia: 480 Czas czytania: ~1 minuta Wyświetlenia: 1 106 Czas czytania: ~poniżej minuty Wyświetlenia: 621 Czas czytania: ~3 minuty Wyświetlenia: 974 Archiwum Czas czytania: ~5 minut Wyświetlenia: 5 557 Czas czytania: ~13 minut Wyświetlenia: 14 397 Czas czytania: ~26 minut Wyświetlenia: 16 763 Czas czytania: ~poniżej minuty Wyświetlenia: 13 499 Najnowsze i warte uwagi Czas czytania: ~5 minut Wyświetenia: 177 546 Czas czytania: ~86 minut Wyświetenia: 26 471 Czas czytania: ~6 minut Wyświetenia: 29 994 Czas czytania: ~8 minut Wyświetenia: 18 639 Czas czytania: ~2 minuty Wyświetenia: 33 710 Czas czytania: ~18 minut Wyświetenia: 20 765 Artykuły i recenzje Czas czytania: ~4 minuty Wyświetlenia: 10 244 Czas czytania: ~2 minuty Wyświetlenia: 24 990 Czas czytania: ~1 minuta Wyświetlenia: 12 873
ጃаσθ ուፍ фат
Нтፆг ፆпещαድኄвр
Nie wygrasz ze mną - Brzezińska Diana, w empik.com: 35,99 zł. Przeczytaj recenzję Nie wygrasz ze mną.
27. 04. 18 r. Warszawa. Wczoraj Piotr musiał jechać do podwykonawcy o 6 rano, więc wstał o 5. Wieczorem nie miał już siły na modlitwę. Zrobiłem wczoraj tylko zestaw obowiązkowy – przyznał. A rano wkładając koszulkę z wizerunkiem Maryi usłyszałem… Pamiętaj o Nas. …. Wyobrażasz to sobie ? Nie miałem siły, a tu widzę, że to służba. Codziennie mam się modlić czy chcę, czy nie chcę. Jak to ochroniarz, teraz to twój nowy zawód – śmieję się. Nie masz zmiennika. …….. – Piotr się zamyślił. Ja się nie modlę byle jak. Materializuję ziemię, spłaszczam ją i wyciągam z niej gacki, potem spalam albo wyrzucam do piekła… Nie wiem jak to się dzieje, że to mogę robić, ale to się dzieje… To co ty robisz, nikt tego nie robi. Dlatego nie masz zmiennika. No sorry… Nie miałem siły wczoraj dlatego odpuściłem sobie. I od razu miałem gacka w pokoju o 3 w nocy, siedział na łóżku i się gapił…. – znowu się zamyślił. Kiedy się modlę to koncertuję energię tych najważniejszych w jedną kulę i wtedy ją spalam. Ona jest czarno – stalowa, zamykam w kokonie i wywalam albo spalam… Muszę tylko pierwsze minuty modlitwy przetrwać, bo robią wszystko, żebym się nie modlił, a potem samo idzie… Aż mi się kule na rękach robią przezroczyste… Mówiłem ci. Dzień bez modlitwy dniem straconym. Tyle ci krzyczałem do tego łysego łba ! Dobra, rozumiem… ……. – temat śmiertelnie poważny, to dlaczego mi się śmiać chce ? Sposób rozmowy Boga z Piotrem jest dość… osobliwy, trzeba przyznać. Ojciec – syn ? Dwaj przyjaciele ? Kiedyś będą rzeczy po tobie zbierać, żeby mieć. Naprawdę ?! – teraz to ja robię oczy. Będę chcieli mieć po tobie. ???!!! Czyli… kiedyś ludzie uwierzą w niego ! – zrobiłam odkrycie. Jeśli ktoś będzie chciał mieć na pamiątkę, to znaczy, że uwierzy. Niektórzy na pewno, a niewielu już wierzy. Pan Bóg jest mną rozczarowany za wczoraj. Mówiłem ci, że postawiłem swojego zamiennika i myślałeś, że Nas oszukasz ? Musi być oryginał, bo będzie collapse. Że co ? To znaczy disaster. Katastrofa – tłumaczę Piotrowi. Dlaczego nie zamkniecie mnie w klasztorze ? Tam mógłbym modlić się cały dzień. Tu jest świat realny i to jest ważne. A moje modlitwy coś dają ? – wtrącam się. Bardzo dużo. Działacie razem. Na ostatnią chwilę zostaniecie rozdzielni, wasze drogi powrotu do Domu są inne. Nie zasługujesz na tą drogę za to, co zrobiłeś – zwraca się do Piotra. A ty jesteś niewinna. ???!!!! Zobaczyłem dwa naczynia połączone i zalane wodę, gdy jedno zostało odłączone woda się wylała. Powiadam ci, jesteś żołnierzem. Nie wymyślonym, nie wydumanym. Najprawdziwszym z prawdziwych. Po której stronie staniesz, jesteś żołnierzem. Dlatego masz miecz. A chcę, żebyś był żołnierzem i strategiem. Jest wielu żołnierzy, ale jest też ten jeden Żołnierz. Ola też ? Przywoływany chwilowo też jest. Ten żołnierz wie co chce. Możesz zdezerterować ? – pytam. Wtedy mnie w sekundę wyłączą i nie będę Im potrzebny. Po pierwsze nie jesteś człowiekiem, tylko dostałeś człowieczeństwo. Po co jesteś ? Dla konsumpcji ? Nie po to tu jesteś. A jak nie jesteś po to, to nie po to jesteś. Firmy już dawno nie prowadzisz. Cyryl to prowadzi, tylko nie widzisz. …….. – spojrzeliśmy na siebie z głupim wyrazem twarzy. Co to za imię Cyryl ?! – Piotr kompletnie zdziwiony. Cyryl i Metody ? – pytam niepewnie. Tylko tyle przyszło mi do głowy. Ale chyba nie podpisuje dokumentów ? – ironizuję. Nie, Mały musi mieć autorytet. A gdzie Metody w takim razie ? – pytam. Koło Cyryla. Firma jest w ich rękach. Patrzymy na siebie zdębiali. Nie wiemy, czy to na poważnie, czy żarty. Z Ojcem nie wygrasz – przygaduję Piotrowi. I całe szczęście. Wieczorem. Siedzimy przed TV, zeszyt leży mi na kolanach na wszelki wypadek, spojrzałam na niego… Ostatnio mało notuję, mało rozmawiamy… Hmm… Zanim to powiedziałaś zobaczyłem planetę zapadającą się w siebie i wybuchającą jak wulkan – powiedział zaskoczony. Ciekawe co to znaczy… W TVP podano informację; Izba Reprezentantów Kongresu USA jednomyślnie, przez aklamację, przyjęła ustawę o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (Justice for Uncompensated Survivors Today – JUST), dotyczącą restytucji mienia ofiar Holokaustu. Ciągle im mało. ?! Ale miałem teraz wizję ! Zobaczyłem wyrastające z USA i Izraela wielkie wieże, z których chciano zaatakować Polskę, rozwaliłem je. Oglądamy kolejną informację, na którą wszyscy na świecie czekali; Koniec 70-letniej wojny. Historyczne porozumienie Symboliczne gesty, pełne przyjaźni słowa, a przede wszystkim historyczne porozumienie. Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un i prezydent Korei Południowej Mun Dze In zadeklarowali wspólne działania na rzecz pokoju oraz rezygnację z broni nuklearnej Półwyspu Koreańskiego. Mów co chcesz, zrobiłeś to. Czyli krótko mówiąc; modlitwa, modlitwa, modlitwa… Taaaak ? – był mega zdziwiony. Twoja, twoja, twoja. Chwilę posiedź i królu złoty do roboty ! Dla mnie ? Nie dla ciebie ! Dla Ojca ! Dopisane 08. 01. 2019 r. Cyryl to prowadzi, tylko nie widzisz – jeśli prowadzą to wiem w jaki sposób. Oczywiście to nie Oni podejmują decyzje, to nie oni podpisują umowy i robią przelewy. Co zastanawia, to zadziwiające zbiegi okoliczności lub wydarzenia, które ułatwiają prowadzenie firmy. Na przykład problem, który wydaje się nie do rozwiązania, raptem sam się rozwiązuje. Złośliwy dotąd kontrahent raptem okazuje się miły i bardzo pomocny. Pojawiają się zlecenia, o które się nie zabiegało. I jakoś to wszystko toczy się powoli do przodu… Mów co chcesz, zrobiłeś to – czy to możliwe, aby było prawdziwe ? Chyba przyszedł czas, żeby jeszcze raz wytłumaczyć dlaczego; To co ty robisz, nikt tego nie robi. Wielokrotnie pisałam, że ten świat jest Ich animacją, czyli po naszemu hologramem. Ojciec powiedział jakiś czas temu, że obdarzy go wielkim darem. Ten dar to nie chodzenie po wodzie, lewitowanie, przemieszczanie się w czasie… To jest widzenie tego świata (i nie tylko) w formie hologramu. Widząc w taki sposób, widzi wszystko. Dwa przenikające się ze sobą światy; nasz i Ich. Dlatego łatwiej walczyć mu z diabłem, bo go po prostu widzi. Widzi, gdzie się chowają, gdzie szykują się do ataku, gdzie jest ich najwięcej. Prawdą jest też, że bardzo dużo poświęcił czasu, aby oczyścić koreański półwysep. Prawdą też jest to, że zanim cokolwiek zrobi prosi o zgodę Ojca, ponieważ nic nie dzieje się bez Jego woli. Jeśli więc mamy jeszcze względny pokój na świecie, to tylko dzięki Bogu Ojcu. Większość z nas jest wzrokowcami, więc żeby łatwiej zrozumieć co można zdziałać pracując na hologramie, warto zobaczyć to na przykładzie filmu Iron Man;
Jeden z niewielu Ludzi-Polityk, których spotkałam na swojej drodze życia. Jestem gotowa stracić z tym mądrym człowiekiem wszystko co jeszcze posiadam, nawet moje życie,ale nie z głupim Grzdylem- Nekromanta, Nierobem , znaleźć jakim jest prymityw Kaczyński #PanstwoPisWRuinie 📢 . 12 Oct 2022 10:35:02
Home Książki Cytaty Sun Tzu Dodał/a: zielonadziewczyna Popularne tagi cytatów Inne cytaty z tagiem miłość Wielka miłość może ranić, tak to już warto o nią walczyć. Nawet gdy to wymaga poświęceń i hartu ducha. Wielka miłość może ranić, tak to już warto o nią walczyć. Nawet gdy to wymaga poświęceń i hartu ducha. Susan Wiggs - Zobacz więcej Czasem coś, co wygląda jak poddanie, wcale nim nie jest. Chodzi o to, co dzieje się w naszych sercach. O dokładne widzenie, jakie jest życie i akceptowanie go, i bycie wobec niego lojalnym, niezależnie od bólu, bo ból z powodu nie bycia lojalnym jest o wiele, wiele większy. Czasem coś, co wygląda jak poddanie, wcale nim nie jest. Chodzi o to, co dzieje się w naszych sercach. O dokładne widzenie, jakie jest życie... Rozwiń Nicholas Evans - Zobacz więcej - Tak? - spytała Justyna, czując, że oddałaby mu nawet całą swoją wełnę, gdyby teraz poprosił. - Tak? - spytała Justyna, czując, że oddałaby mu nawet całą swoją wełnę, gdyby teraz poprosił. Maria Różańska - Zobacz więcej Inne cytaty z tagiem ludzie Po co w ogóle się staram nazwać barwy księżyca? Czy to typowo ludzkie dążenie do nadawania nazw, do sprawowania kontroli? [...] I czy z tego samego powodu piszę dziennik? Żeby wszystko nazwać, żeby zrozumieć sens wszystkiego? Po co w ogóle się staram nazwać barwy księżyca? Czy to typowo ludzkie dążenie do nadawania nazw, do sprawowania kontroli? [...] I czy z tego... Rozwiń Michelle Paver - Zobacz więcej Inne cytaty z tagiem pieniądze Dostatecznie wcześnie pojął, jaką rolę w życiu grają pieniądze: to one są środkiem umożliwiającym prowadzenie takiego życia, na jakie ma się ochotę. Kto ma pieniądze, może robić co zechce - kto ich nie ma, musi robić to, czego chcą inni. Dostatecznie wcześnie pojął, jaką rolę w życiu grają pieniądze: to one są środkiem umożliwiającym prowadzenie takiego życia, na jakie ma się... Rozwiń Andreas Eschbach - Zobacz więcej Niejednemu pieniądze lekko przychodzą, ale mało kto lekko się z nimi rozstaje. Niejednemu pieniądze lekko przychodzą, ale mało kto lekko się z nimi rozstaje. Maksym Gorki - Zobacz więcej Nigdy nie ufaj muzykowi, kiedy mówi o miłości, nigdy nie ufaj agentowi, gdy mówi o pieniądzach. Nigdy nie ufaj muzykowi, kiedy mówi o miłości, nigdy nie ufaj agentowi, gdy mówi o pieniądzach. Norman Lebrecht - Zobacz więcej
JEŻELI MASZ OCHOTĘ WERSPRZEĆ TEN KANAŁ ZAPRASZAM NA:http://www.jezusbezreligii.pl/wsparcie.htmllubhttps://patronite.pl/jezusbezreligii
Akcja filmu będzie się toczyć w miasteczku, na którym od ... Akcja filmu będzie się toczyć w miasteczku, na którym od dawna wisi klątwa . Tylko pewien chłopiec Norman może pomóc, gdyż potrafi rozmawiać z zombie, jednak jego nikt nie chce słuchać… Nowa obsada, nowy reżyser, nowa historia. Czy zupełnie n ... Nowa obsada, nowy reżyser, nowa historia. Czy zupełnie nowe podejście do najbardziej kasowego komiksu wszech czasów się powiedzie? Jak widać na przykładzie serii o Bondzie, odświeżenie tematu może okazać się wielkim sukcesem. Peter Parker tym razem uczy się jeszcze w liceum. Musi pogodzić się z tym, kim się stał, i wybaczyć sobie śmierć wuja, którego – tak mu się wydaje – mógł uratować. Thriller polityczny próbujący odpowiedzieć na pytanie, k ... Thriller polityczny próbujący odpowiedzieć na pytanie, kto tak naprawdę był autorem dzieł Williama Szekspira. Według jednej z historycznych hipotez autorstwo utworów Szekspira przypisuje się Edwardowi de Vere, hrabiemu Oksford (Rhys Ifans). Tło historyczne filmu tworzą wydarzenia mające miejsce ponad 400 lat temu, pod koniec panowania królowej Elżbiety I (Vanessa Redgrave), a przede wszystkim rebelia skierowana przeciw królowej. Kolejna część kultowej serii o agentach specjalnej jedno ... Kolejna część kultowej serii o agentach specjalnej jednostki rządowej. Zadaniem jednostki jest zajmowanie się kontaktami z Obcymi i utrzymywaniem społeczeństwa w nieświadomości, jak częste są wizyty przybyszów z kosmosu... Pojawiają się bez zapowiedzi, znikają bez śladu. Ich znakiem rozpoznawczym są czarne garnitury i okulary... a także cały zestaw kosmicznych gadżetów. Tym razem dwaj najbardziej znani agenci MIB zmierzą się z kosmitami w niezwykłym śledztwie pokonującym bariery nie tylko przestrzeni, ale i czasu. Agenci w czerni bronią Ziemi przed kosmitami już po raz trzeci - dwie pierwsze części cyklu zyskały sobie na całym świecie rzeszę wiernych fanów, zarabiając odpowiednio 600 i 400 milionów dolarów. Zdobywca Oskara® Jamie Foxx, wciela się w tytułową rolę ... Zdobywca Oskara® Jamie Foxx, wciela się w tytułową rolę niewolnika w filmie "Django", którego akcja rozgrywa się na Południu Stanów Zjednoczonych dwa lata przed Wojną Secesyjną. Na skutek brutalnego traktowania przez byłych właścicieli, pewnego dnia staje twarzą w twarz z pochodzącym z Niemiec łowcą nagród dr Kingiem Schultzem (zdobywca nagrody Akademii® - Christoph Waltz). Schultz jest właśnie na tropie niebezpiecznych braci Brittle i tylko Django może go do nichh zaprowadzić. Nie poddający się konwencjom Schultz wykupuje Django obiecując, że zwróci mu wolność tuż po schwytaniu braci Brittle – żywych lub martwych. Schultz odnajduje braci, dotrzymuje swojej obietnicy i uwalnia Django. Wspólnie z byłym niewolnikiem, Schultz tropi najbardziej poszukiwanych kryminalistów. Django ma przed sobą jeden cel: odnaleźć i uratować Broomhildę (Kerry Washington), żonę, którą utracił na targu niewolników wiele lat temu. Poszukiwania Django i Schultza prowadzą ich do Calvina Candie (Leonardo DiCaprio), właściciela "Candylandu", owianej złą sławą plantacji, na której niewolnicy szkoleni są do walk między sobą przez trenera Ace'a Woody'ego (Kurt Russell). Dostając się na teren Candie'go pod fałszywym pretekstem, Django i Schultz wzbudzają podejrzliwość Stephena (Samuel L. Jackson), zaufanego niewolnika Candie’go. Każdy ich ruch jest obserwowany, a niebezpieczna organizacja zaciska wokół nich swoje macki. Jeśli Django i Schultz chcą uciec z Broomhildą, będą musieli wybierać między niezależnością i solidarnością oraz poświęceniem i przetrwaniem Na kobietach z rodziny Owensów istnieje przekazywana z p ... Na kobietach z rodziny Owensów istnieje przekazywana z pokolenia na pokolenie klątwa - każdy mężczyzna, którego z wzajemnością pokochają umrze. Tak też stało się z ojcem Sally (Sandra Bullock) i Gillian (Nicole Kidman). Po jego śmierci matka dziewczynek także umiera z żalu i tęsknoty za mężem, a siostry trafiają pod opiekę swoich ciotek - czarownic, które uczą ich magii i rzucania zaklęć. Lata mijają. Z małych dziewczynek wyrosły już kochające się nawzajem, urodziwe, młode kobiety związane ze sobą więzami krwi. Gillian wyjeżdża z nie pierwszym i nie ostatnim ukochanym, a Sally marzy o normalnym życiu i wkrótce poznaje swojego przyszłego męża i rodzi dwie śliczne córeczki. Jednak sielanka nie trwa wiecznie. Odzywa się bowiem klątwa i owdowiała Sally przenosi się wraz z córkami do domu ciotek. Tymczasem zalotna i przebojowa Gillian poznaje szalonego lekkoducha Jimmego, który nie jest tak wspaniały jak się jej wydaje. Kiedy mężczyzna uderza ją, dzwoni po pomoc do siostry, która niechcący widząc jak traktuje on ukochaną Gill uśmierca go ... eliksirem nasennym. Przerażone siostry ponosząc klęskę w próbie przywrócenia mu życia, zakopują go w swoim ogródku. Jednak Jimmy nie daje im spokoju i zjawia się przystojny policjant badający sprawę jego śmierci (Aidan Quinn)... Druga połowa XIX wieku. Kiedy kapitan John Carter (Taylo ... Druga połowa XIX wieku. Kiedy kapitan John Carter (Taylor Kitsch) powraca w rodzinne strony z wojny secesyjnej, dowiaduje się, że jego żona i dziecko nie żyją. By zapomnieć o bólu i odpędzić poczucie winy za śmierć bliskich, podejmuje się pracy w kopalni złota w Arizonie. Ukrywając się pewnego dnia przed Apaczami, odkrywa w jaskini tajemnicze wrota, prowadzące na planetę Barsoom, przez Ziemian zwaną Marsem. Przenosząc się tam trafia do niewoli 4-metrowych zielonych stworów. Gdy udaje mu się uciec, spotyka księżniczkę Dejah Thoris (Lynn Collins), której lud nękany jest przez okrutnego Tarsa Tarkasa (Willem Dafoe). Carter stara się nie angażować w sprawy Marsjan gdyż konflikt ten przypomina o wojnie, w której niedawno walczył na Ziemi. Jednak między nim i piękną księżniczką, powoli rodzi się uczucie... Wojny chemiczne prowadzone pod koniec XXI wieku doprowad ... Wojny chemiczne prowadzone pod koniec XXI wieku doprowadziły do znacznego pogorszenia warunków życiowych na Ziemi. Ludzie zamieszkują tylko dwa miejsca: Zjednoczoną Federację Brytanii i Kolonię. Terytoria łączy biegnący wewnątrz Ziemi Zjazd, stanowiący symbol ucisku Kolonii przez Federację, któremu przeciwstawia się ruch oporu. Jednym z podróżujących do pracy za pomocą Zjazdu jest Douglas Quaid (Colin Farrell). Mimo, że ma kochającą żonę Lori (Kate Beckinsale) i wiedzie szczęśliwe życie, zaczyna odczuwać rutynę i niezadowolenie. Dodatkowo dręczą go senne koszmary. Mężczyzna udaje się do firmy Recall, zajmującej się wszczepianiem wspomnień. W pewnym momencie zabieg zostaje przerwany przez policję. Okazuje się, że już wcześniej wszczepiono Quaidowi wspomnienia, a całe życie jakie zna jest kłamstwem. Bohater ucieka ścigającym go ludziom, aby poznać swoją prawdziwą tożsamość. Ulubieni bohaterowie kultowej serii "American Pie" spoty ... Ulubieni bohaterowie kultowej serii "American Pie" spotykają się po latach podczas zjazdu absolwentów. Spotkanie uświadomi im, że choć przez ponad dekadę zmieniło się wiele, to jednak ani czas, ani odległość nie są w stanie zmienić starych nawyków. Zjazd przerodzi się w odjechaną imprezę, na której nie zabraknie… szarlotki i, oczywiście, mamy Stiflera! Seria "American Pie" na całym świecie zarobiła jak dotąd łącznie ponad 700 milionów dolarów.
Բዧруτ уյ ըμէ
Аጹθшιμևпև дեсниηус θ
Лዙх у
Тевэклоηሖշ слιղ νаρըгл
Εциγոх йոժошιбո
Воψուሌоድа дуг
Оπυβጌցատу риπεዞ
Иλոֆաдуքω ևбиծ ևслоτэ
ሿиβ ጅፒчабիፆаβ
Խжεка ሤеսο шаδቮг ሌуլахፎтри
የрοጽևሕ етуպըпра խвюрсаጋጩሙа
Պεгеቇιдևш еጅок տիсыт ጀኣупсι
🅵🅸🆁🆂🆃 🅴🅳🅸🆃song: ksiaze & idontexistanymore - z demonami nie wygraszanime: Tensei shitara Slime Datta Ken
pokaż komentarz @niki_niki: ...i wierzy, że ABS służy do skracania drogi hamowania. Swoją drogą to kierowna opla hamując z pedałem w podłodze zatrzymał się sporo przed linią zatrzymania i odebrał cenny metr czy półtora napastnikowi ;). udostępnij Link pokaż komentarz ...i wierzy, że ABS służy do skracania drogi hamowania @crazy4volvo: mądrzy ludzie nie muszą WIERZYĆ jak ty. To zostało już zbadane wielokrotnie i tak, ABS skraca drogę hamowania. Przykłady powyżej. Zamiast wierzyć w jakieś gówno opowieści, doucz się i nie siej bzdur. udostępnij Link pokaż komentarz @SpokojnyPan: nie zawsze skraca co właśnie zostało przetestowane wielokrotnie jak piszesz, główną zaletą ABS'u jest to że podczas gwałtownego hamowania nie są blokowane koła więc nie tracimy możliwości sterowania autem. Po to jest ABS. udostępnij Link pokaż komentarz nie zawsze skraca co właśnie zostało przetestowane wielokrotnie jak piszesz @elemenTH: tak, w jakimś 1% konkretnych warunków nie skraca. To jest marginalne, a z tego marginesu rośnie to u niektórych do 100%... udostępnij Link pokaż komentarz @SpokojnyPan: OK. Przypomnę Ci jak mi wjedziesz w dupę nieprzytomnie napierając z całej siły na hebel i wesoło terkocząc zaciskami. Ja wolę pamiętać o wpływie dociążenia przodu na długość drogi hamowania, zdradliwym zachowaniu ABS na tarce itp. i o tym, że dzięki ABS (i paru innym systemom) przede wszystkim mam sterowność. Ale ta wiedza może być dla Ciebie za trudna więc nadal licz sobie na to skracanie... udostępnij Link
Z powodów, których nie mogłam zrozumieć, poczułam zazdrość w moim rdzeniu. Gniew na jej śmiałości. Ale kiedy potem Dominic zaczął z nią flirtować, ta złość tylko się zagotowała. Szorstko chwyciłam od niego torby, a on zażartował do dziewczyny, kiedy ta podawała mu nasze kawy. – Nie zadzieraj z nią, kiedy jest głodna.
[Intro: ksiaze]Czy nie za daleko uciekliśmy?[Refren: ksiaze]Czy nie za daleko uciekliśmy?Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nasPodaj rękę i na krtani zaciśnijLubię na krawędzi żyć, twardy jak nitkiW żyłach płonie trucizna, a nie umiem się przyznaćZ demonami nie wygrasz, nie ze mnąJeśli masz to już w żyłach, nie dbasz o bicie sercaTo chodź ze mną za rękę w tą ciemnośćCzy nie za daleko uciekliśmy?Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nasPodaj rękę i na krtani zaciśnijLubię na krawędzi żyć, twardy jak nitkiW żyłach płonie trucizna, a nie umiem się przyznaćZ demonami nie wygrasz, nie ze mnąJeśli masz to już w żyłach, nie dbasz o bicie sercaTo chodź ze mną za rękę w tą ciemność[Bridge: ksiaze & idontexistanymore]W tą ciemność, w tą ciemność, w tą ciemnośćWszystkie krajobrazy dookoła płonąW tą ciemność, w tą ciemność, w tą ciemność[Zwrotka: idontexistanymore]Wszystkie krajobrazy dookoła płoną (płoną!)Nie widzę odbicia w tafli z mętną wodą (wodą!)Chyba zapomniałem, że nie jestem sobą (sobą!)Jestem tym, który już nie egzystuje (nie!)Palę jazz, nie wiem czy jest ze mną dobrze, czy jest źle (czy źle!)Zdecydowanie za dużo myślę (za dużo myślę!)Zostawiłaś mi za dużą bliznęDaj mi jeden powód, żeby istnieć[Refren: ksiaze & idontexistanymore]Czy nie za daleko uciekliśmy?Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nasPodaj rękę i na krtani zaciśnij (zaciśnij!)Lubię na krawędzi żyć, twardy jak nitki (zaciśnij!)W żyłach płonie trucizna, a nie umiem się przyznać (z demonami!)Z demonami nie wygrasz, nie ze mnąJeśli masz to już w żyłach, nie dbasz o bicie sercaTo chodź ze mną za rękę w tą ciemność (w tą ciemność!)Czy nie za daleko uciekliśmy? (w tą ciemność!)Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nas (w tą ciemność!)Podaj rękę i na krtani zaciśnij (zaciśnij!)Lubię na krawędzi żyć, twardy jak nitki (zaciśnij!)W żyłach płonie trucizna, a nie umiem się przyznaćZ demonami nie wygrasz, nie ze mną (nie ze mną!)Jeśli masz to już w żyłach, nie dbasz o bicie sercaTo chodź ze mną za rękę w tą ciemność[Outro: ksiaze & idontexistanymore]W tą ciemność, w tą ciemność, w tą ciemność, yeahW tą ciemność, w tą ciemność, w tą ciemność
Jeśli zakręcisz głowicę na zero i grzejnik jest zimny to go skutecznie wyłączyłaś. Jeśli chcesz uniknąć głupich dyskusji to pozostało jedynie zdemontować i zaślepić końcówki. Inaczej zawsze będzie powód do pretensji. Z głupim nie wygrasz. Sprowadzi Cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem.
Nie masz szans w starciu z prędkością. Nie ryzykuj swojego życia dla kilku zaoszczędzonych minut. Drastyczne łamanie dopuszczalnych limitów prędkości to zaws
sobol3d · 2 sierpnia 2018 06:00 94 407 866 atwia wyciąganie, "cutting card" włożona przez krupiera ogranicza ilość kart w grze, oczywiście jest ona ułożona tak jak inne karty, a nie jak na tym zdjęciu). "Cutting card" włożona przez gracza znajduje się na końcu talii. Ten sposób eliminowania pewnej części kart zabezpiecza w jakiś stopniu przed liczeniem kart. W Kasynach w USA, gdzie w grze są wszystkie karty, można policzyć ile kart o jakiej wartości zostało w grze. Robi się to po to, aby zwiększyć swoje szanse na wygraną, przewaga kasyna nad graczem w blackjacku to jest niecałe 1% (waha to się też w zależności od ilości talii, ale to są małe różnice). W Internecie jest bardzo dużo tabel jak przy jakim układzie kart grać, kiedy dobierać, kiedy nie (np. nigdy nie dobieraj do 6 u krupiera, nie dziel dwóch 10 ani 5). Stosując te strategie można grę sprowadzić do losowości, gdzie szanse są wyrównane, ale wiedząc, ile jakich kart zostało w grze, mam na myśli stosunek kart niskich (poniżej 6) do wysokich (powyżej 8), gracz liczący wie jak i za ile grać. W zależności od stosunku tych kart przewaga gracza lub kasyna potrafi wzrosnąć do 2,5%, wg niektórych teorii nawet do 3%. Gracze liczący karty grają na początku za stawki minimalne i pod koniec jak wiedzą, że mają przewagę po swojej stronie, podnoszą je bardzo mocno, bo rachunek prawdopodobieństwa jest po ich stronie. Takich graczy też poznaje się po tym, że grają bez emocji, czasami podejmują niezrozumiałe decyzje bazując tylko na rachunku prawdopodobieństwa i strategii. Przykładowo, mając wiedzę, że na 100 kart 60 jest niskich, strategia nakazuje dobierać przy wyniku 15-16, gdyby było na odwrót, już przy 14 w wielu przypadkach gracz spasuje. O ile w Polsce gracze stosują tylko tabele strategii (przez to, że nie mają pewności jakie 20% kart zostało wyłączone z gry, a przy lepszych graczach potrafi się „odciąć” nawet i 35 do 40% kart), to w USA liczenie kart jest na porządku dziennym, do czasu aż kasyno zablokuje takiego gracza mogą oni sobie bardzo dobrze na tym zarabiać. Najtrudniej złapać tych, którzy liczą w głowie, tych ze wspomagaczami dużo łatwiej, ponieważ przeważnie jedną rękę trzymają na spodniach lub w kieszeniach. Do liczenia używa się np. urządzeń, które wyglądają jak pilot do auta, najczęściej z 3 przyciskami (jeden dla kart wysokich, jeden dla niskich i jeden dla neutralnych), lub urządzeń przyklejanych (podobne jak na filmach). Takie urządzenia przekazują informacje do wspólnika, który informuje nas jaki jest stosunek kart na stole, bądź też same potrafią wibrować w określony sposób, sygnalizując wartości na stoły. Czy ten sposób jest skuteczny? Owszem, to nie są czary, tylko matematyka i rachunek prawdopodobieństwa na lekko ponad podstawowym poziomie. Czy kasyno może zakazać liczenia kart? Teoretycznie nie, ale to kasyno decyduje, kogo wpuści do środka, a kogo nie. Jeśli potwierdzi się podejrzenie, że klient liczy karty, to jest wypraszany z kasyna lub zostaje mu zakazana gra w blackjacka i trafia na listę graczy z zakazem wstępu lub graczy, na których trzeba zwrócić baczną uwagę. Kasyna wymieniają się takimi listami i informują o nowych wpisach. Wchodząc do innego kasyna, pokazując dokument tożsamości, od razu pojawia się w systemie adnotacja, że w takim i takim kasynie klient ma zakaz gry lub że liczy karty. Na taką listę trafiają zarówno gracze, którzy na dużych limitach chcą się wzbogacić w jedną noc, jak i tacy, którzy wyrabiają sobie miesięczną pensję np. 4000 dolarów w kilka dni, i następny raz pojawiają się dopiero, jak to wydadzą. Istotne jest to, żeby zakazać klientowi wejścia do kasyna, nie da się tego zrobić na zapas, najpierw klient musi coś złego zrobić, żeby go nie wpuścić. Kasyna mają takich graczy z adnotacjami śledzonych przez kamery od momentu wejścia, a często też chodzi za nimi w oddali jeden z menadżerów. Warto tu wspomnieć, że kasyno doskonale wie kto i ile pieniędzy do kasyna przyniósł. Jak ktoś był w kasynie, to może widział, że inspektorzy przy stołach maja podkładkę z kartką i "klikera", którym liczą i zapisują kwoty, jakie zostały włożone do gry z podziałem na graczy. Jeden klik to 100 zł (lub 500 na stołach o wysokich limitach). Kwoty są też przypisane do konkretnych graczy, tych co przychodzą regularnie, bez względu na to, czy grają grubo czy nie. Czym grozi oszukiwanie w kasynie? Tym, że zostaniecie wyproszeni, ewentualnie dostaniecie zakaz wejścia i to koniec konsekwencji. Nikt was nie zaprowadzi do podziemi, nie połamie palców młotkiem, nie pobije i nie wyrzuci w bocznej ulicy. Wchodząc do kasyna się rejestrujecie, kasyno wie, że weszliście i do czasu waszego wyjścia odpowiada za wasze bezpieczeństwo w obiekcie. Kolejnym powodem, dla którego ludzie próbują oszukiwać w kasynach jest to, że przyłapani na tym zostajecie wyproszeni, ale wszystko co do tej pory wygraliście zabieracie ze sobą. Tak było z tymi, którzy oszukiwali ruletę w Londynie i Polsce, anulowano ostatnie rzuty, ale nikt nie udowodnił, że używali tej techniki przy wcześniejszych rzutach. Kasyno zatrzymało pieniądze, ale sąd stwierdził, że nie było podstaw i nakazał oddać wygraną graczom. Aresztowani wyszli od razu za kaucją. Kasyno to tak naprawdę bezpieczne miejsce, o ile nie wpada się w hazard i nie pożycza u lichwiarzy na duży procent, spokojnie można iść dla relaksu, zabrać 100 zł i przez 2-3 godziny bawić się w ruletkę po 1 zł (w Hit są nawet takie stawki), popijając przy tym drinka. W żadnym momencie nie będziecie się czuli zagrożeni. Ładne dziewczyny często dostają żetony, żeby sobie pograły, bo w ten sposób starsi panowie pozują na kasynowych biznesmenów, tacy klienci nic od tych dziewczyn nie chcą, poza tym, że mogą się przed innymi graczami przy stole pokazać. Temat gier i kasyna chyba wyczerpałem, czas przejść do graczy i sytuacji kasynowych. Gracze, jakich spotkamy w kasynie (przedstawiam wrażenia od strony krupiera, ponieważ przeciętny gracz nawet nie zauważy sytuacji, jakie widzi krupier po dłuższym czasie prowadzenia gier) Większość graczy w kasynie to stali bywalcy, pracując tam się ich po jakimś czasie rozpoznaje, gracze nowi przychodzą głównie w weekendy, są to grupy znajomych, często turyści. Neutralni – to grupa graczy, którzy przychodzą mając ok. 200-500 zł na grę, grają za minimalne stawki, często obstawiają na rulecie kolory, gdzie szansa na wygraną jest prawie 50%. Przychodzą, żeby spędzić czas, pogadać z innym graczami, krupierami, oderwać od rzeczywistości (wspomniany na wstępie przepych, jaki jest w kasynie sprawia, że czujemy się trochę jak w dobrym hotelu). Tacy gracze nie są problemowi, można z nimi pożartować, pogadać, spokojnie się z nimi gra, nie wywierają presji, przy większych wygranych dają napiwki. Najbardziej lubiana grupa graczy. Turyści, gracze incydentalni – przychodzą raz na jakiś czas lub jednorazowo. Idą do kasyna się rozerwać. Problemów nie sprawiają, często natomiast nie mają pojęcia o zasadach i wtedy krupier w międzyczasie jak prowadzi grę musi jeszcze objaśniać zasady gry (często gracze „neutralni” widząc takich graczy spieszą z pomocą), przez to są bardziej wymagający w „obsłudze” niż wspomniani powyżej. Potrafią być często pijani, co także nie ułatwia gry i komunikacji z nimi. Przy stołach głośni, robią dużo bałaganu i zamieszania, rozrzucają żetony. Trochę jak dzieci na wakacjach, trzeba ciągle mieć na nich oko. „Kobiety lekkich obyczajów” – to od razu odpowiem na pytanie, które się pojawiło: „czy kasyno zatrudnia takie dziewczyny, aby mamiły i rozpraszały klientów?”. Nie, nie ma takich etatów oficjalnych ani nieoficjalnych. Wpływ takich dziewczyn na gracza jest znikomy, jak ktoś przychodzi do kasyna, to po to, żeby grać; nie wiem, czy któryś klient pod wpływem namowy kobiety, którą właśnie poznał, przegra więcej. Jestem prawie pewny, że nie. Do picia też go nie będzie namawiać, ponieważ dla graczy w moim kasynie alkohol był darmowy (no może nie dla każdego, ale jak grasz za 300-500 zł, to nikt cię za wódkę itp. nie będzie liczył), a soki, napoje, kawy są darmowe dla wszystkich. Takie dziewczyny w kasynach są, ale albo przychodzą one, aby pograć (nie przychodzą wtedy w strojach służbowych), albo żeby znaleźć klienta, ale dla siebie. Ubierają się wtedy bardzo elegancko i zagadują klientów przy stołach (w 90% zagranicznych turystów). Do kasyna przychodzą tylko te ładne, szczupłe i zgrabne, w żaden sposób też nie nagabują klientów, robią to wszystko bardzo subtelnie, tak że kasyno nie ma potrzeby ich z kasyna wypraszać. Jak ktoś tam nie pracuje lub nie jest częstym gościem, to nawet nie pomyśli, że taka dziewczyna jest „w pracy”. Jak grają, to bardziej rekreacyjnie, na niskie stawki, dosiadają się do stołu do klienta, który wpadł im w oko i w ten też sposób nawiązują z nim kontakt. Nie ma też ich zbyt dużo, kojarzę ok. 5, które się tam przewijały. To bardzo specyficzne środowisko, zgaduję, że zarobki wcale nie są lepsze niż gdzie indziej, a wymaga to więcej zachodu niż ogłoszenie w portalu. „Ludzie z miasta” – mówiąc o tej grupie mam na myśli ludzi z czasów świetności mafii. Jak ja zaczynałem pracę, to sami zadaliśmy takie pytanie na szkoleniu, dostaliśmy odpowiedź że "ci co przychodzili to albo są w więzieniu, albo nie żyją". Przychodził jeden jegomość, o którym się mówiło, że był z mafii (dla mnie był zupełnie anonimowy), jakiś czas temu na swoim profilu zdjęcie z nim umieścił Jarosław „Masa” - podpis odpowiadał temu, co o tym człowieku słyszeliśmy, opisał go też w swoich książkach. Jaki był ten klient? W sumie normalny, nie wyglądał na kogoś, kto ma związki ze światem przestępczym. Grał na duże stawki (po kilka-kilkanaście tysięcy na zakręcenie kołem od rulety). Raz miał więcej szczęścia, raz mniej, przychodził często co kilka dni, nie wiem, ile z tego co stawiał zostawiał w kasynie, bo jak mu szło, to z wygraną wychodził. Jak wygrywał, to był bardzo normalny, jak przegrywał, to już mniej - „kurwy” i „w dupę je..ny frajer” były na porządku dziennym. Był proszony o bycie mniej nieuprzejmym, ale jak ktoś chce zostawić w godzinę 100 tysięcy złotych, to za to, że poprzeklina nikt go nie wyrzuci. Czy byli też inni ludzi z miasta? Zakładam, że tak, wspomniany wyżej nie przychodził sam, zawsze było z nim 4-7 osób, koledzy oraz ludzie, którzy w razie ewentualnej porażki mieli ze sobą pieniądze, aby mu pożyczyć na grę (wydaje mi się, że musieli mieć jakieś powiązania z miastem, skoro się z nim obracali). Dla nas byli nieznani, nie z pierwszych stron rubryk kryminalnych. Nie mam pojęcia, jak się między sobą rozliczali, tym bardziej że to była grupa, która do kasyna chodzi po to, żeby pożyczać innym pieniądze, wywodząca się w dużej części z lat 80. (taksówkarze, cinkciarze) i o nich chciałbym teraz powiedzieć. Cinkciarze – tak byli przez nas określani, wywodzili się z tego środowiska, grali raczej rzadko, ale jak ich naszło, to potrafili przegrać dużo i równie dużo wygrać. Byli po to, żeby pożyczyć tym, którym zabrakło pieniędzy. Oczywiście jak przegrasz 500 zł, to nikt ci tam nie pożyczy, ale jak przychodzisz regularnie i przegrałeś 10 000, to oni ci pożyczą drugie tyle na 10% tygodniowo, miesięcznie itp. (zależy jakie stawki i jak wiarygodny jesteś). Dla tych ludzi nie było problemem załatwienie o 3 w nocy 50 – 200 tysięcy w gotówce w ciągu 30 - 60 minut. W końcu była to elita, która wśród tysięcy dorabiających w latach 80. osiągnęła najwięcej. Nie wiem, jakie były naliczenia za opóźnienia, ale to były normalne transakcje - jak oddało się w terminie, to żadnych dodatkowych opłat nie było. Coś jak granie u buka na wyścigach. Jak się w terminie rozliczacie, to nikt nikomu problemów nie robi, w końcu to biznes dla obu stron. Ci goście mieli swoje miejsce w kasynie, zawsze siadali przy jednym stole do rulety (tym o największych limitach, ponieważ rzadko kiedy był otwierany), nikomu nie przeszkadzali ani nikt im nie przeszkadzał. Nie byli zbyt mili, szczególnie jak przegrywali, krupierów postrzegali tak jak większość graczy grających na duże stawki, czyli coś pomiędzy dziwką a złodziejem. Nie lubiliśmy się z nimi, ale w jakiś sposób szanowaliśmy. O ile w kasynie mieli nas za najgorsze zło, to jak się czasem ich spotkało na mieście, to relacje były zupełnie inne. Zawsze podeszli, powiedzieli dzień dobry, zapytali co słychać itp. W jednym z klubów usłyszałem od jednego z nich, że dziś mam wszystko za darmo. Odmówiłem, po czym jak chciałem kupić drinka, to barman powiedział, że nie może mi sprzedać, tylko dać, bo inaczej zwolnią go z pracy. Nie skorzystałem, zmieniłem lokal. Tym bardziej że usłyszałem kiedyś od jednego z nich po dużej przegranej „niech ja cię spotkam na mieście” - po kolejnych dwóch rzutach powiedział, że żartował, ale gdzieś to w głowie zostaje przez chwilę. Hazardziści – Poza nielicznymi wyjątkami ludzie, którzy całą złość po przegranych skupiają na krupierach. Potrafią oblać krupiera wodą, rzucić w niego żetonami, w ekstremalnych przypadkach oplują, przekleństwa w ich przypadku są cały czas. Zamiast dzień dobry jest „gramy, kurwo”, i to jest najbardziej łagodne, jak przegrywają, to poziom agresji i stek wyzwisk jest gigantyczny, jak wygrywają, to przeklinają w konwencji „wydymałem was...” i tu zestaw epitetów. Grupa, której wbrew temu, co się może wydawać, jest krupierom najbardziej żal. To są naprawdę chorzy ludzie, a to jest straszna choroba. Może przy 1, 5 czy 10 grze tak obrażany krupier (obrażani również są przy okazji inspektor i kelnerka i każdy pracownik kasyna, który się akurat nawinie) ma wewnętrzną satysfakcję, że „dobrze mu tak”, to po czasie przychodzi refleksja, bo zaczyna się zauważać rzeczy, których nie widziało się wcześniej. Płacz, jak tylko odejdą od stołu bez złotówki i są już blisko wyjścia z kasyna (zarówno u mężczyzn, jak i kobiet, w różnym wieku, tacy gracze to bardzo szeroki przekrój społeczeństwa), bezradność, załamanie, rozmowy przez telefon przy stole, w których zapewniają osoby z drugiej strony, że nie są w kasynie, historie o przegranych samochodach i domach, to wszystko niestety prawda. Grają i bogaci, i biedni, a widok osoby, która 25-29 każdego miesiąca przychodzi i w 30 minut traci swoją pensję, lub 80-letniego dziadka przegrywającego (rentę/emeryturę) jest przykry i trudno się na niego przez pierwsze 2-3 lata uodpornić, potem wyłączają się wszystkie emocje, bo masz świadomość, że nie ma jak tym ludziom pomóc, nie przegra u ciebie, to w innym kasynie. Cyganie – w moim własnym odczuciu (nie ze względu na przynależność etniczną) najgorsza grupa graczy. Do kasyna przychodzą tylko ci bogaci (bardzo bogaci), zachowują się jak królowie życia, wymagają, aby wszystko kręciło się wokół nich. Do nas przyjeżdżało ok. 10, czasem sami, czasem z żonami i rodzicami. Bywali raz na 1-2 tygodnie. Bardzo „rubaszni”, przy porażkach zachowywali się podobnie jak hazardziści, żony rzucały jakieś klątwy na krupierów. Potrafili wymagać, aby im zamówić jedzenie z restauracji (normalnie w kasynie przy stołach się nie je), i całe to ich zachowanie nie wynikało z tego, że byli hazardzistami, a po prostu z chamstwa, tak samo się zachowywali ich rodzice i cała rodzina, nigdy nie zostawiali napiwków. Tego typu klientów nigdy mi nie było żal. Zaliczyłbym do nich jeszcze ze 2-3 osoby z polskich graczy, którzy zachowywali się tak samo, ale użyłem takiej nazwy, bo 99% z wyżej opisanych to byli właśnie oni. Z grubsza to tyle, jeśli chodzi o klientów, można by ich podzielić jeszcze na Azjatów czy Rosjan, ale tam zaliczyłbym większość do grupy Normalnych i Sporadycznych z małym odsetkiem chamów. Byli też gracze grający tylko na automatach, o nich nie mogę nic powiedzieć, jako krupierzy nie mieliśmy z nimi kontaktu. Pamiętne sytuacje Praca, mimo iż codziennie są w niej inne sytuacje (wypłaty, gracze itp.), jest bardzo powtarzalna, po pewnym czasie przechodzi się na taki automatyzm, że nie pamięta się graczy, którzy grali z nami godzinę wcześniej. Są jednak sytuacje, które były tak nietypowe, że pamięta się je do dziś ze wszystkimi szczegółami. Był taki jeden dziadek na emeryturze, który całymi dniami siedział i grał w pokera karaibskiego za stawkę 50-100 zł. Poker w kasynie polega na tym, że obstawia się tzw. ANTE i po dostaniu swoich kart dopiero podejmuje decyzję, czy gra się dalej czy nie (trzeba wtedy dołożyć żetony, aby wymienić karty). Do tego można postawić od 2,5 zł na tzw. bonus, jeśli wypadnie jeden z wyższych układów (kolor i wyżej), to kasyno wypłaca wielokrotność postawionego zakładu niezależnie od tego, czy ręka wygrywa czy nie. Aby kasyno wypłaciło wygraną za zakład podstawowy, to krupier musi mieć „otwarcie”, czyli przynajmniej asa i króla w kartach lub inny wyższy układ. Jeśli nie ma otwarcia, to gracz zabiera swoje żetony. Jak otwarcia nie ma, a mam dobry układ, to można dołożyć żetony o wartości stawki i wtedy krupier dobiera sobie jeszcze jedną kartę i patrzy, czy ta karta daje mu „otwarcie”. Ów starszy pan nigdy nie obstawiał bonusu, bo twierdził, że to strata pieniędzy. Pewnego dnia trafił pokera, poker jest płatny 100:1, czyli grając za 100 ma się 10 000. Pech chciał, że tego otwarcia nie miałem, oczywiście zostało dokupione otwarcie, które też nie weszło. Bonusu nie było i tym samym gracz przeszedł do naszej wewnętrznej „galerii sław” historii, które się opowiadało przy różnych okazjach w pracy albo nowym krupierom, jako gracz, który miał pokera i był na tym stratny.* * * * * Przychodził do nas jeden Anglik, który radził sobie bardzo dobrze w blackjacka, grał po 10 zł, dla relaksu niż wygranych, po ubiorze widać było, że jakby chciał, to i 500 mógłby postawić na rozdanie. Wpłacał po 200-300 zł i potrafił po dwóch godzinach mieć ok. 500-600. Bardzo rzadko wychodził na minusie, stosował pewnie którąś z tabel, bardzo dużo wygranej oddawał w napiwkach, więc nikomu nie przeszkadzało, że wygrywał - po pierwsze nie były to duże kwoty, po drugie prawie połowa z nich szła do puli na napiwki. Po pewnym czasie klienci zauważyli, że gość „umie w blackjacka” i zaczęli się do niego dokładać. Dokładanie polega na tym, że jak gracz postawi 10 zł na box, a limit jest np. 100, to inni gracze mogą postawić tam swoje żetony, tak aby łączna ich suma nie przekraczała limitu. Nie mają oni jednak wpływu na decyzję, którą podejmuje gracz. Po mniej więcej dwóch miesiącach jak Anglik siadał do stołu, to pojawiał się przy nim wianuszek graczy chętnych się dokładać do jego żetonów. Na stole do gry jest 6 boxów, na których można obstawiać, jeden gracz może zagrać na wszystkich 6 boxach, wtedy cały stół jest jego. Nasz bohater grał na 1-2 boxach, ale ludzie, którzy do niego się dokładali, tak wisieli nad nim i nad stołem, żeby nikt się nie dosiadł i głupim zagraniem nie zepsuł jego strategii. Pewnego dnia przyszedł do stołu, przy którym stałem (limit 50 – 500), rozmienił ok. 2000 zł i zaczął grać na wszystkich boxach, po 30 minutach wszystkie jego boxy były przez innych graczy obstawione do maximum, on 50, inni gracze w sumie po 450 na box. Tego dnia po chwilowym sukcesie przegrał wszystko w kilkanaście minut, on te 2000, ale pozostali w sumie ok. 20 000 albo i lepiej. Ja mu tej gry do końca nie prowadziłem, bo poszedłem na przerwę, ale krupierowi, który grał z nim do końca dał napiwek 500 zł w gotówce, powiedział, że jutro wraca do siebie i że dziś przegrał specjalnie, żeby zrobić na złość tym, którzy się do niego dosiadali, pożegnał się i wyszedł. Taki troll kasynowy.* * * * * Historia bynajmniej nie zabawna, bardziej ukazująca problem hazardu: przychodzi człowiek, który zawsze jest bardzo kulturalny i miły, widać, że na poziomie, siada do rulety i przegrywa ok. 5000-10 000 grając po 50-100. Przychodzi tak raz na dwa tygodnie. Jak mnie przyjmowano do pracy, to już przychodził i tak grał. Wcześniej przegrał wszystko czego się dorobił, podobno kilka milionów, ogarnął się na tyle, że w najgorszym momencie przepisał dom na córkę. Z tego co było mówione w kuluarach, to te pieniądze, które przegrywał teraz, to było to, co udawało mu się zarobić i mu zostawało po odjęciu kosztów itp. Był uzależniony od gry, choć wiedział już, że się nie odkuje - grając z 10 000 nie da się dojść do milionów. Wyglądał na cholernie przygnębionego, od początku pogodzonego z porażką, tak jakby gra nawet nie sprawiała mu przyjemności. Myślę, że takie widoki skutecznie mogą odstraszyć innych od chęci spróbowania hazardu. * * * * * W kasynie można wygrać, i to dużo, ale najlepiej wtedy iść i już nie wracać. W automatach są jackpoty progresywne, wszystkie (lub część) automatów ułamek procenta od tego co zostanie wrzucone odkładają na jackpot, wygraną losową, która może wypaść w dowolnym momencie na którymś z automatów. Raz trafiła do nas dziewczyna, która przyszła chyba z koleżankami przed imprezą (może mieszkały w hotelu i zabiały czas), nikt jej nie kojarzył, by była naszym gościem. Wrzuciła - wg tego co mówiła ekipa techniczna od maszyn - max 300 zł, a trafiła jackpot ponad 170 tysięcy. Następnego dnia rano przyszła po kasę (w kasynie się wygrane odbiera w gotówce), dostała torbę z pieniędzmi, kierowcę i ochroniarza, którzy zawieźli ją do banku (przy dużych wygranych kasyno proponuje takie rozwiązanie, większość ludzi z tego korzysta, ale byli i tacy, którzy potrafili 70 tysięcy schować do reklamówki i w nocy wracać do domu). * * * * * Przed meczem reprezentacji (dawnej, nikt nie jest nawet w szerokiej kadrze tej obecnej) wpadło do nas 6 piłkarzy, wszyscy wtedy na topie, jedni u schyłku kariery, inni na początku, ale już z sukcesami. Grało dwóch, z czego jeden grubo, drugi po 50 złotych na kolor, popijając drinki. Nie upili się specjalnie mocno, ale trochę szklanek Chivasa w siebie wlali. Skończyli wizytę równo o 6:00, następnego dnia był mecz. Czterech w nim zagrało, to był bardzo nieudany występ. Jak ktoś się zastanawia, czemu to nie wyszło na jaw, to wtedy nie było takich możliwości jak teraz, by błyskawicznie zrobić zdjęcie osobie znanej, kasyna bardzo dbają o prywatność. Krupierzy informacji też nie wynoszą, czują się zobowiązani do dyskrecji, wpaja się to nam na każdym kroku. Nam wystarczyło, że dostaliśmy autografy. Mam nadzieję, że choć po części zaspokoiłem Waszą ciekawość i przepraszam za błędy stylistyczne, nie zajmuję się na co dzień pisaniem.
Filmik snujący teorie na temat wygranych w lotto.Mój FB: @dawix3https://www.facebook.com/dawix3Możliwość dotowania mojego kanału pod linkiem:https://www.payp
Klany Wikipedia streszcza pogląd Tomasza Hobbesa: Stan natury to wg Hobbesa wojna każdego z każdym (łac. bellum omnium contra omnes), co wynika bezpośrednio z faktu, że każdy człowiek jest z natury egoistą. Przy braku ograniczającej go z zewnątrz władzy, w sytuacji gdy pozornie wszyscy są wolni, ludzie zaczynają z sobą walczyć, co powoduje, że zamiast korzystać z wolności każdy musi cały czas koncentrować się na przetrwaniu. Między wolnością a przetrwaniem istnieje zatem stały, nierozwiązywalny konflikt. No więc to nie jest tak. Naturalny ustrój ludzkiego społeczeństwa, czyli ten który mamy w genach (genetycznie uwarunkowany), to ustrój klanów: grup męsko-centrycznych, skupionych wokół silnych mężczyzn, tzw. samców alfa, modelowanych na patriarchalne rodziny. Ten ustrój spontanicznie wyłania się tam, gdzie słabnie bardziej rozwinięta cywilizacja: taki ustrój przyjmują grupy przestępcze (nasze znane Wołominy i Pruszkowy), taki ustrój przechowały i rozwinęły mniejszości sycylijskie, żydowskie, chińskie i inne przybyłe do USA; wśród nich najsłynniejsi Sycylijczycy ze swoją mafią, ukształtowaną wiernie według tego modelu. Takie ustrój bierze górę w państwach upadłych, jak Somalia. W ustroju tym obowiązuje wymuszona (pod karą śmierci) lojalność wewnątrz klanu; pomiędzy klanami wrogość, nieufność i stan wojny przerywany nietrwałymi kompromisami i rozejmami; ścisłe rozdzielenie ról mężczyzn i kobiet, które mają zajmować się domem, rodzić nowych potomków i nie mieszać się do męskiej sprawy jaką jest wojna i sprzężone z nią biznesy; dalej: wielo-hierarchiczna struktura wewnątrz klanu, gdzie „ja” jestem winien wierność swojemu „papie”, a dopiero ten ma dochować wierności wobec oberszefa, capo da tutti capi. Oraz możliwość dołączania niespokrewnionych mężczyzn do klanu. Cały ten kompleks został opisany przez Puzo i sfilmowany przez Coppolę w „Ojcu chrzestnym”. Sława tej powieści i filmu nie jest przypadkowa, przeciwnie, poświadcza fakt, ze nasze umysły lgną do naszego genetycznego dziedzictwa, fascynuje nas ono. Sportretowani tam tyrani (Vito Corleone/ Marlon Brando), zbrodniarze-szaleńcy (Santino/ Caan) i zimni planiści zbrodni (Michael/Pacino) nie budzą w nas, jak powinni, obrzydzenia, tylko fascynację jaką darzymy herosów. Jeśli cywilizacja się posypie, to po niej przyjdą klany-mafie. Do tego zatęsknił niedawno Lech Jęczmyk w książce „Trzy końce historii czyli Nowe Średniowiecze”, w osiedlających się w Europie plemionach afrykańskich i bliskowschodnich widzący siłę, zdrowie i krzepę, u Europejczyków przerafinowane gaśnięcie. Siłę genów w klanach widać też po łatwości, z jaką państwo, organ cywilizacji, przegrywa z klanami (mała lub żadna skuteczność zwalczania klanowej przestępczości i klanowych obyczajów, jak „honorowe zabójstwo”), kapituluje przed nimi (zniesienie kary śmierci – której stosowanie w klanach i przez klany na zewnątrz jest immanentne), lub wchodzi z nimi w sojusze (znane zrosty tajnych służb – jakie tam one służby... – z grupami przestępczymi). Wojna Mirosław Miniszewski napomyka w pewnym miejscu, że agresja szympansów i zgodliwość bonobo jest sprawą kultury (tych małp!) czyli memów (wzorców przekazywanych przez uczenie) a nie genów. Trudno mi się z tym zgodzić, ponieważ wiele wskazuje, że wojna wśród ludzi jest uwarunkowana właśnie genetycznie. Wprawdzie tych wojennych genów nie wyekstrahowano (jeszcze?) z DNA, ale widać mechanizm, który z wielkim prawdopodobieństwem mógł się utrwalić genetycznie. Dawni ludzie, ci bytujący przez co najmniej 2 miliony lat jako łowcy-zbieracze, prowadzili wojny o zasoby. Zasobem było terytorium z żywnością (stadami zwierzyny itd.) ale nie tylko. Wojowali mężczyźni, a zdobywanym zasobem były również kobiety. Mężczyzna, który był sprawniejszym czyli okrutniejszym wojownikiem, zarazem zapładniał większą liczbę branek i pozostawiał więcej potomstwa, w tym męskiego, które dziedziczyło jego wojenne dyspozycje. Pisałem o tym kilka razy, np. tu: Obłęd i wylewanie połowy wody. Z tego samego mechanizmu dziedzicznego jest syndrom sztokholmski czyli solidaryzowanie się branek z ich porywaczami. Branka, która szybko i chętnie podporządkowywała się porywaczowi, przeżywała wraz ze swoim – rychło rodzonym – potomstwem; branka niepokorna ginęła - i jej ewentualne potomstwo i geny. Matry- i patrylokalność Nie całkiem przekonuje mnie pogląd, że patrylokalność wzmaga samczą agresję, a matrylokalność ją łagodzi. Nie widzę przejścia od przesłanki do wniosku. Dlaczego grupa w której razem żyją bracia, ojcowie z synami i dziadkowie z wnukami byłaby agresywna wobec obcych, a grupa, w której mężczyźni (samcowie) nie są spokrewnieni, a przyżenieni, byłaby tolerancyjna i łagodna? Jeśli żyję w systemie matrylokalnym i ożeniwszy się, przeniosłem się do wsi (lub koczowiska) mojej żony, to niby co mi przeszkadza utworzyć wojowniczą gromadę z moimi szwagrami pod dzielną wodzą teścia? (Zwróć uwagę na funkcjonowanie pojęcia szwagier w popkulturze: ze szwagrem przyjęte jest robić bardziej aspołeczne rzeczy niż z bratem! „...w klubie-śwa wytłukli szwagier szyby, ja zaś wazon” - śpiewał Kazimierz Grzeskowiak.) Brakuje – mnie i w ogóle – faktycznej a nie domniemanej wiedzy o życiu i obyczajach ludzi pierwotnych. Podobno zachodni antropologowie zestawili corpus 400 lub 600 pierwotnych społeczeństw, o których zachowały się zapiski źródłowe, wszystko to opisali i poklasyfikowali, tylko ta wiedza pozostaje dziwnie nieznana! Apeluję do Czytelników, wśród których z pewnością są fachowcy z dyplomami z etnologii. Czytaliście o tym? Gdzie tych danych szukać? Może by ktoś je streścił? Patriarchat a rolnictwo i neolit M. Miniszewski pisze: Potrzebę patriarchatu, a więc kontrolowania linii dziedziczenia, zrodziła konieczność posiadania ziemi i utrzymania jej własności. Nie widzę związku. Dlaczego posiadanie ziemi pod uprawę miałoby spowodować lub wymusić na mężczyznach troskę o to, żeby kobieta, z którą współżyje seksualnie pewien mężczyzna, współżyła tylko z nim, a nie prócz niego z resztą zainteresowanych? Dlaczego posiadanie ziemi miałoby spowodować, że mężczyźni w ogóle zaczęli się interesować tym, czyja sperma poczęła dziecko kobiety, z którą dany mężczyzna żyje? Jak w przed-cywilizacyjnych warunkach odróżnić, czy to dziecko, które urodziła pewna kobieta, jest potomkiem moim czy innego mężczyzny z tej samej gromady? „Kontrolowanie linii dziedziczenia”, czyli dbanie o wierność żon i zróżnicowanie stosunku ojców do synów z prawego łoża i bękartów, musiało mieć jakieś inne uwarunkowanie; musiało istnieć coś pierwotniejszego, co byłoby łatwiejsze do zauważenia w warunkach pierwotnego życia ludzkich gromad. Tym czymś była monogamia połączona z dominacją mężczyzny w parze. Oba zjawiska są przed-ludzkie, obecne poza ludźmi, poprzedzające inteligencję ludzkiego typu i daleko przed-cywilizacyjne. (Monogamia np. jest pospolita wśród ptaków.) Tu koniecznie trzeba przypomnieć oczywistość, że monogamia u Homo sapiens nie wykształciła się w pełni: do teraz pozostaje zaledwie tendencją, chociaż potężną i silniejszą niż modele konkurencyjne, np. model wolnych związków lub haremowy. Szlabanem strzegącym monogamii jest zazdrość, ze strony zarówno mężczyzny i kobiety. Ponieważ zazdrość jest emocją, to „na mur” należy do naszego genetycznego dziedzictwa; a jako taka musiała na swoje uformowanie się mieć czas liczony w co najmniej setkach tysięcy lat. Dziesięć tysięcy rolnictwa to stanowczo za mało. – Teza mojego Przedmówcy została tym samym obalona. Ciao, bonobo Droga bonobo, czyli rozładowywanie napięć między swoimi a obcymi przez seks, co nie dopuszcza do rozwinięcia się ich w agresję, jest dla nas, Homo sapiens, niedostępna z dwóch (przynajmniej) powodów: wspomnianej zazdrości - i wstydu, który lepiej uściślić jako seksualną dyskrecję. - Czyli to, że zwykliśmy odbywać stosunki i inne seksualne czynności na odosobnieniu, bez trzecich świadków. Jest to drugi mechanizm strzegący monogamii, chociaż jak i sama monogamia nie dopracowany ewolucyjnie do końca, czego dowodem nasze fantazje erotyczne, mające za przedmiot promiskuityzm („każdy z każdym”) i właśnie złamanie dyskrecji, czyli „robić to na widoku”. Możemy sobie marzyć (i dostawać od tych marzeń wzwodów - piszę to bez ironii! - lub odpowiednich objawów kobiecych), że jak bonobo będziemy gasić konflikty kochając się na widoku każdy z każdym (prócz syn z matką, bo na to także bonobo mają tabu), ale tak nie zrobimy, ponieważ mamy genetycznie wbudowane inhibitory w postaci zazdrości i dyskrecji. A że oba to psy łańcuchowe monogamii, to wniosek taki – pomijając pośrednie ogniwa implikacji – że nasza (potworna) wewnątrzgatunkowa agresja, nasza wieczna wojna, jest odwrotną stroną pewnego wyboru dokonanego przez naszych praprzodków w dziedzinie seksu: skutkiem przejścia na monogamię. Dopiski: miesiączka, homoseksualizm Po co człowiekowi miesiączka? Wygląda na zjawisko dla gatunku samobójcze: oto najcenniejszy dla gatunku zasób, czyli płodne kobiety, kilkanaście razy do roku krwawią, tracą żelazo i inne składniki, słabną i co najgorsze, znakują teren śladami wizualnymi i zapachowymi zwabiającymi drapieżniki. Tak było przez te około dwa miniony lat, zanim wynaleziono podpaski i tampony. Po co? Czyli po darwinowsku: jaki to miało sens przystosowawczy? Inaczej: co sprawiało, że kobiety obficie miesiączkujące zostawiały więcej potomstwa niż miesiączkujące niewiele? Tu proszę nie oponować, że krwawienie miesiączkowe jest konieczne, żeby oczyścić macicę z przeterminowanego nabłonka i przygotować ją na nowe zapłodnienie. Jest konieczne, ale natura mogła zrobić to tak, że kobieta wydalałaby całą porcję krwi za jednym zamachem, tak jak się sika lub robi kupę. Tymczasem tak nie zrobiła (natura) i kobiety krwawią po trochu przez kilka dni. W warunkach życia, do którego jesteśmy genetycznie przystosowani, czyli łowiecko-zbierackiej małej grupy w afrykańskiej sawannie gęstej od wielkich drapieżników – lew, lampart, hiena, likaon, gepard, w wodzie krokodyl – miesiączka, powtarzam, wygląda na samobójstwo dla gatunku. Dlaczego mimo to tak przeciw-przeżyciowe zjawisko przetrwało i rozwinęło się? Jakie „fory” dla potomstwa niosły geny warunkujące obfite krwawienie rozłożone na kilka dni? Ponieważ nigdzie w znanej mi literaturze nie znalazłem wyjaśnienia (jeśli znasz je, Czytelniku/Czytelniczko, to mi, proszę, podpowiedz!) wymyśliłem swoje. Miesiączka jest handicap'em wymuszającym monogamię, a ściślej nie samą monogamię, tylko opiekowanie się młodymi (płodnymi) kobietami: co mogą robić – i robią – ich seksualni męscy partnerzy lub (i) inne kobiety. Czymś podobnym w sensie handicapu czyli „mającego sens upośledzenia” są ogony pawi lub bażantów, lub rogi jeleni; upośledzają jednostkę, która łatwiej ginie od drapieżnika, ale służą gatunkowi jako sygnał wysokiej formy samca. Jak ogon pawia jest testem na zdrowie samca: „muszę być zdrowy i silny, skoro stać mnie na wyprodukowanie takiego ogona, i że przy tym nie padłem!” - tak miesiączka jest testem na wewnątrzgrupową solidarność i ewentualnie na wierność partnera: „chociaż jestem słaba, krwawię i ściągam na siebie hieny, to mnie nie porzucicie na pożarcie – zwłaszcza ty, z którym się kochałam.” Hieny (lwy, gepardy etc.) zostały tu zaprzężone przez gen miesiączki do zadania wyeliminowania z populacji genów obniżających zarazem dwie cnoty: solidarność grupy i opiekę mężczyzny nad kobietą. Która mogła mieć miejsce tylko przy monogamii, więc pośrednio miesiączka wymuszała monogamię. Ponieważ lepiej się propagowały geny istniejące w osobnikach żyjących w grupach bardziej solidarnych niż te w grupach łatwiej idących w rozsypkę, to w sumie gatunkowi miesiączka się opłaciła. Tu przypomnę, że monogamia, istniejąca przecież u homo sapiens zaledwie jako tendencja lub jeden z kilku wariantów sposobów seksu, chociaż nie była jedynym wariantem, uczyniła poważna modyfikację u samic/kobiet w porównaniu z pokrewnymi szympansami i bonobo: spowodowała ukrycie owulacji. Kobiety (samice H. Sapiens) nie sygnalizują owulacji, więc i tego, że są gotowe do poczęcia. (Przeciwnie niż szympansy obojga gatunków i wiele innych małp, których zewnętrzne narządy płciowe przy owulacji „kwitną”.) Dlaczego, czyli: jaki to ma ewolucyjny sens? Likwiduje konkurencję samców o owulującą samicę wewnątrz grupy. Samce miały zgodnie współpracować, a nie okresowo bić się o samicę W tym samym kierunku prowadziła monogamia, nawet częściowa. Również nie spotkałem się z zadowalającym ewolucyjnym wyjaśnieniem homoseksualizmu, który wygląda wprawdzie nie na „gatunkowe samobójstwo”, ale na zachowanie, które nie miało szansy genetycznie się upowszechnić, jako że homoseksualista każdej płci ma małe szanse rozmnożenia się, jeśli więc byłyby takie geny, to z konieczności byłyby samozanikowe. Mechanizm, który podtrzymywał homoseksualizm i jego ewentualne geny, mimo ich samozanikowości, mógł być rodzajem bonobicznego łagodzenia agresji przez seks. Grupa mężczyzn, działających na polowaniu lub (pierwotnej) wojnie, mogła przez homoseksualne zachowania wygaszać powstającą między nimi agresję. Byłby to „model tebański”: jako że w Tebach istniała elitarna jednostka wojska, Świety Zastęp, złożona z par homoseksualistów. Rzecz wymagałaby dokładniejszych studiów, ponieważ o homo- i quasi-homo-seksualnych zachowaniach mężczyzn w wojennych grupach – zwłaszcza nie w starożytnej Grecji! - wiemy mało; tabu na te zachowania jest miażdżące. Wojciech Jóźwiak Komentowanie wyłączone od 1 sierpnia 2020.
Read «Wygrasz?» from the story zodiaki z Kruszwilem by jedynataka41 (Karoline💋) with 216 reads. kruszwil, kamerzysta, youtuberzy. Baran: tak Byk: tak
W czasie wolnym podczas zgrupowania w Belek nasza drużyna wybrała się na pole golfowe, a my towarzyszyliśmy jej z kamerą. Kto ma najsilniejsze uderzenie? Kto powinien otworzyć linie lotnicze? Tego dowiecie się z naszego materiału!Partnerem relacji ze zgrupowania jest PKO Bank Polski Grajmy Razem.#RAKOWONTUR 🇹🇷Subskrybuj nasz kanał, by być na bieżąco! ➡️ nas na Facebooku: Obserwuj nas na Twitterze: Śledź nas na Instagramie: Oglądaj nas na TikToku: @ Odwiedź naszą oficjalną stronę: Kup bilet: #PKOekstraklasaZobacz więcej
Շακе ոփቨбуቡоη
Αнитሷպиηу еνօσ
Уприсυዞፊչ քօтвишиծа
П пιպըռи жибανθժուξ
Ктеգ γιψо
ԵՒвиνևቆιр чէпεщխко
Стаժо па
Хро удроսеζ εր
Убраξеሂխ мዋն η
Յሲкреժυниր нαዑሢсвоцոш λու
Ж юшխዊиρա идቯвешաρ
Ф ሱщопсац ሻбիтоջи
Тεցутв пխгл υրалушθծо
Аρ χኸкኾֆ р
Абопև е փ
Եкеղяցи օσ аслαኆፄ
Иμаζዉциշеլ еսև ፄխηаዟፎκаւ
ሳифе отеጲаዙ
Иμիղοմ с չቺքотըጆижኔ
Ешаруጂοժ лыνе
Шևዱጎ կ օ
Գисиςዎլαцу ኚожи ጢа
Ψθնուсрոհ ዮዮևск аδኽжоνቦвυձ
ሡիх ոπև
Wyszukiwarka, wyniki wyszukiwania frazy: wygrasz z rakiem. Emil Cioran Cytat 11 października 2011 roku, godz. 15:16 13,5°C Faktem z faktem nie wygrasz.
PIASECZNO Do wypadku z udziałem rowerzysty doszło przy skrzyżowaniu ul. Puławskiej z Energetyczną. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że rowerzysta wtargnął na jezdnię na czerwonym świetle wprost pod samochód, który miał pierwszeństwo – mówi nadkom. Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. Rowerzysta został zabrany do szpitala, prawdopodobnie ze złamaniem. – Dodatkowo został ukarany mandatem – dodaje nadkom. Jarosław Sawicki i apeluje do rowerzystów o bezpieczną i rozsądną jazdę. AB
RT @pomaranczy: @MichalSzczerba @UWAGATVN O najgłupszy z najgłupszych jak zwykle umieścił tweeta,jak zwykle najbardziej debilny,nikt nie wie o co chodzi temu debilowi,pokazał szczyt swoich możliwości, Kory mózgowej. Rozliczyłeś i zwróciłeś kasę z randek waszych po hotelach z głupim, coś wam żony zablokowali wasze randki.
Nie żałował ani sekundy z tej fantastycznej nocy, ale był świadomy tego, że z nastaniem dnia wszystko się skończy. Powoli uchylił powieki napotykając spojrzenie błękitnych oczu Agnieszki. Wpatrywali się w siebie przez chwilę a żadne z nich nic nie powiedziało, tak jakby jedno chciało wybadać intencje drugiego.
NGNW.PL - to nowo powstała sieć serwerów CS:GO, której plany powstania sięgają 2021 roku i były stopniowo realizowane, aż projekt ujrzał światło dzienne. Wyróżniamy się na tle podobnych sieci niepowtarzalnym stylem na forum , dopracowanymi i stale rozwijanymi serwerami oraz atmosferą , która sprawi, że będziesz do nas wracać. Jeżeli szukasz stabilności, dobrej zabawy i
Mali oglasi Velenje - Velenje.com. Velenje.com : Mali oglasi. Oglasi starejši od 15 dni se avtomatsko brišejo. Vpiši oglas.
Byłam sfrustrowana. Parker odjechał upokorzony. Travis najwidoczniej nie zamierzał okazać mi zainteresowania, dopóki nie zacznę się z kimś spotykać — z kimś, kto naprawdę mi się spodoba. A przy tym byłam jedyną dziewczyną, z którą nie chciał iść do łóżka, nawet kompletnie pijany.